fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaFelietonPolsko-ukraińskie kapitalistyczne pojednanie

Polsko-ukraińskie kapitalistyczne pojednanie

Najwięcej dla sprawy polsko-ukraińskiego pojednania zrobił wolnorynkowy kapitalizm i wzajemne wymiany. Ukraińcy, skoro chcą być częścią Zachodu, powinni liczyć na polskie wsparcie. Jego udzielenie zwyczajnie nam się opłaca.

Spory angażujące Polskę, Litwę, Białoruś, Rosję i Ukrainę powinny być rozwiązywane w turniejach, podczas których reprezentanci wspomnianych narodów wystawialiby drużyny do zmagań w grze Heroes of Might and Magic III. Tak się bowiem złożyło, że to właśnie w Europie Środkowo-Wschodniej ta gra, popularnie znana jako „Herosy”, jest wciąż popularna. Sam w nią gram, choć rzecz jasna z uwagi na raczej umiarkowane umiejętności, wolałbym, aby w takim hipotetycznym turnieju Polskę reprezentował ktoś inny. Patriotyzm polega też na realnej ocenie własnych umiejętności.

Takiego turnieju oczywiście nie będzie, bo żyjemy w świecie, który rządzi się innymi regułami. Nie oznacza to jednak, że w tej chwili o sprawę wschodnią nie walczą wirtualne wojska. Wojna informacyjna, psychologiczna, ekonomiczna już się toczy. Na razie za pośrednictwem narzędzi bezkrwawego urabiania rzeczywistości do konsystencji zdatnej dla tego lub innego ośrodka decyzyjnego, ale być może, sytuacja związana z Ukrainą jest bowiem niepokojąca, to się zmieni. I musimy być na to gotowi, tak dyplomatycznie, jak i ekonomicznie, humanitarnie oraz również wojskowo. Ostatecznie, jak to kiedyś wspomniał Ronald Reagan, to pokój jest profesją żołnierzy. Dobrze przygotowani na ciężkie czasy przechodzą przez nie lepiej niż pacyfiści.

Nie jest to oczywiście pochwała militarnego porządku rzeczy, bo od takiego myślenia jako libertarianin jestem daleki. Handel i pokój są lepsze niż okup i wojna, ale skoro już płacimy w podatkach na armię, to możemy chcieć od niej gotowości. Ktoś musi pilnować naszych interesów. Na całe szczęście, wszelkie rozważania na temat udziału Polski w konflikcie, który – ponownie, na całe szczęście – być może się nie zaogni, są niezwykle na wyrost. Toczymy wojnę, ale zimną, odpowiadamy na roszczenia i pretensje kraju, który naszą część Europy postrzega jako swoje naturalne żerowisko. I chcemy pomóc Ukrainie przeskoczyć na naszą stronę barykady. Jeśli Ukraińcy wybierają zachód, a widać to coraz wyraźniej, bo to na zachodzie, nie wschodzie, leżą ich ambicje i aspiracje, to powinniśmy im pomóc w ich realizacji.

Bo nam się to opłaca. Rynek nie jest sumą o grze zerowej i dzięki polsko-ukraińskim interesom bogacą się obie strony, a to ważne z punktu widzenia polskiego patriotyzmu. Bo, po pierwsze, bogacimy się my, stajemy się stabilniejszym krajem, po drugie, bogaci się nasz sąsiad, a jego dobrobyt to stabilizacja na naszej wschodniej granicy. Jasne, wszelkie niehandlowe i pozarynkowe motywy takiej optyki, która dostrzega Ukraińców jako normalny, europejski naród grawitujący w kierunku zachodu, są ważne, dla mnie nawet bardzo, bo dostrzegając przypadkowość historii i wynikającą stąd przypadkowość granic, nie mogę nie widzieć w nich ludzi jakże do nas podobnych. Ukraińcy to podróżnicy nie tyle w przestrzeni, co w czasie, trochę Polacy sprzed dwudziestu, trzydziestu lat, przegryzający się do krajów, w których lepiej płacą i gdzie są większe szanse. Powinniśmy ich rozumieć, tym bardziej że sami wysyłamy i dostajemy kartki na święta z Rotterdamu, Londynu czy Glasgow.

Ale ta emocjonalna podpowiedź powinna znać swoje miejsce. Ukraina po naszej stronie, w dodatku taka, która ma co sprzedać i ma za co kupić, to cenny sojusznik, ale też partner do interesów i to jest ważniejsze niż romantyzacja naszych relacji. Historia polsko-ukraińska rzadko kiedy była dobra. Możemy ją nadbudować o historię dobrych transakcji, handlować ze sobą i na tej podstawie budować zrozumienie, z czasem też sympatię i sojusz. Ogarnięcie rozmiarów zła, jakie jest w naszej wspólnej historii, wymagało i wciąż wymaga dojrzałości, mądrości z obu stron. Ale im więcej będzie między nami interakcji, na początku tych prostych, handlowych, tym prędzej się porozumiemy, w kontrahencie zobaczymy człowieka, przecież bardzo podobnego do nas. Mamy kaduceusz, narzędzie do zamiany wrogów w przyjaciół i już teraz widać, że dobrze go używamy. Wspólna praca Polaków i Ukraińców będzie w przyszłości zapamiętana jako podstawa do polsko-ukraińskiego pojednania.

Może takie będzie też kiedyś możliwe z Rosją. Rosyjski rząd musiałby jednak najpierw podchodzić do biznesu jak do biznesu, a nie kolejnego narzędzia przedłużającego politykę. Nie jest to niemożliwe. Tam również, choć niestety nie na Kremlu, żyją ludzie, którzy nie marzą o byciu postrachem swojej zachodniej rubieży. Chcą być tylko i aż częścią globalnej wspólnoty, w której wymieniamy się dobrami –  i pośrednio też szacunkiem dla naszej pracy. Dużo czasu upłynie, zanim w ogóle uda się taka przemiana. Ale jeśli już teraz zaczniemy w naszych przemyśleniach oddzielać rosyjski rząd od Rosjan, a ich samych widzieć nie jako monolit – to być może te zmiany uda się przyspieszyć.

Marcin Chmielowski

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Klimatyzm über alles

Tak jak za Polski Ludowej nie było odwrotu od budowy najwyższej formy cywilizacji człowieka, czyli komunistycznej utopii, tak teraz w Unii Europejskiej nie ma odwrotu od ideologii klimatyzmu. Tak samo wtedy, jak i teraz ludzie, którzy się temu sprzeciwiali lub z tego kpili uznawani byli za niespełna rozumu. Wtedy komunizm budowali towarzysze z państwowych przedsiębiorstw, a teraz ze zmianami klimatu walczą menedżerowie i prezesi firm prywatnych.
5 MIN CZYTANIA

Panika klimatystycznych naganiaczy

Obserwuję wzmożoną panikę po stronie klimatystycznych naganiaczy, wciskających nam bajki o wspaniałej, przynoszącej korzyści polityce klimatycznej UE. Przyczyny tej paniki i coraz bardziej agresywnych wpisów w mediach społecznościowych są trojakie.
5 MIN CZYTANIA

Czy jeszcze jesteśmy posiadaczami pieniądza?

Ludzkość od początku istnienia pieniądza traktowała władztwo nad środkiem płatniczym w kategoriach własnościowych. Z perspektywy kształtu systemów podatkowych obecnych czasów, szczególnie tego polskiego, zastanawiam się, czy nie dotknęła nas kolejna cicha rewolucja.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Dzień kobiet i dzień Czarnego Łowcy

Dzień kobiet i dzień mężczyzn to obecnie internetowe „święta”, które obchodzi się w taki sposób, że można zadeklarować jakieś swoje stanowisko, popisać się niezrozumieniem różnic pomiędzy prawem i przywilejem, na koniec, to już tylko w jednym z przypadków, można wrzucić swoje zdjęcie z tulipanami i zasygnalizować cnotę. Można też zrobić w związku z nimi coś innego albo nic. Co kto woli. Na szczęście tutaj mamy jakiś wybór.
4 MIN CZYTANIA

Libertariański prezydent Argentyny reprywatyzuje tamtejszy język

To jasne, że jako libertarianin z uwagą obserwuję poczynania pierwszego w historii libertariańskiego prezydenta. Javier Milei przebojem wdarł się na szpalty, stał się koszmarem dla zwolenników redystrybucyjnej polityki państwa i dowodem na to, że prorynkową zmianę buduje się bardzo długo.
5 MIN CZYTANIA

Awaria na kwadrans i godzina na W

Jesteśmy mistrzami prowizorki, jesteśmy świetni w improwizowaniu, jesteśmy czempionami w solidarności. Ale skoro w podatkach płacimy za zorganizowanie nam obrony cywilnej, to powinniśmy tę obronę mieć.
4 MIN CZYTANIA