Ale jakoś tak przy okazji początku marca, mniej więcej do końca jego pierwszej połowy, jest w naszej infosferze naddatek rozważań o tym, jak właściwie mamy poukładać sobie nasze role, te związane z płcią. I ja właśnie o tym.
„Nie zapominaj, że właściwym stanem człowieka jest wyprostowana postawa, niezłomny umysł i krok przemierzający nieznane obszary” – mówi Ayn Rand zacytowana przez Fundację Wolności Gospodarczej, chyba jedyną organizację z tych, jakie obserwuję tu czy tam, która 10 marca w ogóle jakoś odniosła się do dnia mężczyzn. Słowa Rand, zdecydowanie wpływowej intelektualistki, mogą być jakoś inspirujące, ale w śledzeniu tego, co dziś nie działa kwestii bycia mężczyzną, można się bardziej wgłębić w przeszłość i tam szukać wzorców.
Tytuł tego felietonu nawiązuje do tytułu książki, którą napisał Pierre Vidal-Naquet, francuski historyk i antropolog, specjalista w dziedzinie starożytnej Grecji. Interesował go, między innymi oczywiście, wspomniana książka to zbiór esejów, etap przejścia z chłopięctwa do męskości i próba, jakiej musiał sprostać młody Grek, Spartanin, Ateńczyk, mieszkaniec jeszcze innego polis. Gdzieś między 16. a 18. rokiem życia, odbywała się zrytualizowana droga tych młodych ludzi, polegająca na oddaleniu się od społeczeństwa, testowaniu swoich granic, przeważnie na granicach polis, oraz na powrocie na jego łono. Rytuał przejścia to antropologiczny klasyk, który wtedy znajdował swój wyraz na sposoby dziś już nieakceptowalne, ale dla sobie współczesnych oczywiste. Po prostu musiała odbyć się próba. I uwaga, można jej było nie zdać. Można było zostać wiecznym dzieckiem, nie wrócić do społeczeństwa. A w pewnym momencie greckiej historii było ono wszystkim, skoro największą karą było wygnanie.
Takie próby cały czas mamy wymyślone i my. Do niedawna była to matura, obecnie jest to test dysfunkcjonalny, bo niczego nie sprawdza, nie był to też próg zupełnie dla wszystkich, bo absolwenci szkół branżowych, dawniej zawodowych, do matury nie podchodzą. Dlatego też istniał i istnieje dużo ważniejszy test, jest nim zdolność do ustatkowania się, założenia rodziny i posiadania czegoś na własność. Wejście w dorosłość to wejście w prozę życia.
I ten test z kolei jest zdać coraz trudniej. Nie z winy samych zdających. Obecne młodsze ode mnie o te już dwadzieścia lat pokolenie młodych mężczyzn ma inne szanse, niż ja je miałem, kiedy byłem w ich wieku. Niejednokrotnie dużo większe i bardzo dobrze, że ktoś gdzieś ma łatwiej, niż ja miałem. Ale większa dostępność informacji, dóbr konsumpcyjnych, sposobów spędzania wolnego czasu nie przekłada się niestety w ich przypadku na to, aby łatwiej było im ułożyć sobie życie. Jest właśnie trudniej. Ceny nieruchomości, a to jest właśnie to naczynie, w które można wlać dorosłość, poszybowały i winni są wszyscy majstrujący przy nich politycy, dopuszczający się kolejnych ingerencji w rynek. Jasne, można założyć rodzinę w wynajmowanym mieszkaniu. Ale to trudniejsze niż we własnym, choćby i takim na kredyt. Który zresztą trzeba spłacać przez lata.
Ale to tylko najbardziej oczywisty dowód na to, że obecnie „trudniej zdać”. Państwom oraz sprzymierzonym z nimi korporacjom zwyczajnie opłacają się Elojowie, bo kupują, bo głosują, bo interesują się sporami zasuflowanymi im przez media, a nie tymi, w których powinni brać udział po to, aby wygrywać lepszą przyszłość – nawet kosztem mniej rozrywkowej teraźniejszości. Większy dostęp do informacji, to, czego ja nie miałem, będąc nastolatkiem i początkującym studentem, a co jest ogromną szansą dla młodszych ode mnie, co pozwala im się szybciej uczyć, inwestować, tworzyć, jest też zagrożeniem, bo opisywana przez Jacka Dukaja kultura „po piśmie” zredefiniuje też swoich odbiorców i wychodzi na to, że pierwsze pokolenie na nią wystawione poniesie ogromne straty.
I nie jest moją intencją narzekanie, bo ono nic nie zmieni, powinniśmy jednak wspólnie pracować nad tym, aby w Polsce było więcej mężczyzn niż chłopców. Nie jest winą zdającego test to, że z roku na rok ktoś dopisuje do niego nowe pytania, ale jednocześnie uchyla się od wskazania miejsc, skąd można czerpać odpowiedzi, a tym jest właśnie nasz przegrzany rynek nieruchomości i jeszcze bardziej przegrzane relacje zapośredniczone przez współczesne media społecznościowe. Które można przecież wykorzystywać lepiej, ale to nam jako ich użytkownikom na tym powinno zależeć, bo tym, którzy na nas zarabiają, zależy na czym innym. Nie jest tak, że dziś nie można być w „wyprostowanej postawie i niezłomnego umysłu”, bo można, ale selekcja dziejąca się obecnie jest dysfunkcyjna. Tak, nic nikomu się nie należy. Ale testy w Grecji, o jakich pisze Vidal-Naquet, pozwalały na odradzanie się tego, co dziś nazwalibyśmy klasą średnią. Obecna budowa testu na dorosłość powoduje jej zanik. Konsekwencją będzie wysyp Czarnych Łowców, takich mężczyzn, którym rzeczywistość społeczna, w zbyt dużej mierze kształtowana przez polityków, nie dała możliwości na to, aby zaczęli działać jak mężczyźni. Pozostanie im więc działanie jako dzieci. Będą grasować, już to robią, nie na granicy polis, ale w jego środku. Konsekwencje będziemy ponosić wszyscy.
Marcin Chmielowski
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie