Eurowizja – konkurs, w którym rywalizują wszystkie kraje europejskie – jest najpopularniejszym i najdłużej istniejącym tego typu programem telewizyjnym na świecie. Pierwsza edycja widowiska miała miejsce w roku 1956. Wówczas rywalizacja została zorganizowana w Szwajcarii, w turystycznym mieście Lugano. Zwyciężyła Szwajcarka Lys Assia, która zaśpiewała utwór „Refrain” w języku francuskim, co jest istotne, bo do roku 1999, kiedy zniesiono przepis uważany wówczas za kontrowersyjny, uczestnicy byli zobligowani do wykonywania piosenek w swoim rodzimym języku. Zapis powodował dysonans, gdyż zarzucano krajom anglojęzycznym, czyli Irlandii, Malcie i Wielkiej Brytanii, że częściej i łatwiej zajmowały wysokie pozycje. I tak Eurowizja przestała być konkursem cieszącym się olbrzymią językową – i wobec tego kulturową – różnorodnością, stając się bardziej jednolitą, zunifikowaną rywalizacją tylko pozornie ogólnoeuropejską.
I choć najlepszym polskim wynikiem w historii konkursu wciąż pozostaje piosenka „To nie ja” wykonana w 1994 r. w języku polskim przez Edytę Górniak, to w ogólnym zestawieniu od 1999 r. utwory nieanglojęzyczne na Eurowizji zwyciężały tylko dwukrotnie (Serbia w 2007 r. i Portugalia dekadę później). A śpiewane po angielsku aż 19 razy. Przewaga jest więc wyraźna, wobec czego słusznym wydaje się wyciągnięcie wniosku, że piosence wykonanej w języku innym niż angielski zwyciężyć w Eurowizji jest po prostu o wiele, wiele trudniej.
Eurowizja 2023
W tym roku obyło się bez niespodzianek, gdyż 67. Konkurs Piosenki Eurowizji wygrała Loreen – reprezentantka Szwecji – piosenką „Tattoo”, wykonaną oczywiście w języku uważanym za globalny, czyli w angielskim. Loreen stała się podwójną zwyciężczynią Eurowizji, bo sięgnęła po ten tytuł także w 2012 r. Poza Szwecją na podium znaleźli się reprezentanci Finlandii i Izraela, a tuż za nimi Włosi i Norwegowie. Z tych pięciu krajów tylko dwóch wykonawców zdecydowało się na odważny krok, wykonując utwór w języku rodzimym – po fińsku i włosku.
Jednak przejdźmy do naszej tegorocznej reprezentantki, czyli Blanki Stajkow i piosenki „Solo”. 24-letnia reprezentantka Polski również postanowiła na czas Eurowizji „porzucić” język polski i zyskać większe poparcie, wykonując utwór po angielsku. I rzeczywiście piosenka wpada w ucho, w szczególności – uważany już za memiczny – fragment: „baby, it’s kind of crazy”. Wydaje się, że Blanka w swoim tekście próbuje przemycić polski element; przykładowo niepoprawnie wymawiając niektóre angielskie słowa (np. „bejba” zamiast „bejbi”). Choć Polka zajęła dopiero 19. miejsce, to i tak zagraniczne media chwaliły jej występ.
Kontrowersyjni „Słowianie”
Od 1999 r. w rundach finałowych polscy reprezentanci tylko trzy razy zdecydowali się swoją piosenkę wykonać w rodzimym języku. Tą najbardziej znaną, która w 2014 r. w Polsce wywołała liczne kontrowersje, był utwór Donatana i Cleo, czyli oczywiście „My Słowianie”. Wówczas tekst piosenki (a także jej jednoznaczny teledysk) spotkał się z niezadowoleniem – chwilami wręcz z paniką wśród polskiej publiczności. Bo rzeczywiście tekst: „My Słowianie wiemy, jak nasze na nas działa. Lubimy, jak poruszasz tym, co mama w genach dała”, a także „cycate” kobiety w teledysku nie pozostawiały niedomówień. I gdy Donatan zachęcał do niedosłownego odbioru piosenki, zamieszczając w wideoklipie uwagę: „Jeżeli masz problem z poczuciem humoru i dystansem do świata oraz cierpisz na nadciśnienie lub uwiąd starczy, nie oglądaj tego teledysku (…)”, Polacy, a także obywatele innych krajów nie podeszli do utworu z proponowanym zrozumieniem. Szwedzi zarzucili nam seksizm, a Niemcy oskarżyli o przemycanie do Eurowizji… soft porno.
W tym roku przypomina się facebookowy wpis Donatana, który mówił, że takie zarzuty są absurdem, skoro oburzenie wzbudzają normalne kobiece biusty, a reprezentująca Austrię drag queen z brodą – ogólny zachwyt.
Na każdej kolejnej edycji Eurowizji reprezentanci europejskich krajów – ignorując narodowe różnice – stają się coraz bardziej do siebie podobni: angielskie teksty są celebrowane, tęczowe elementy na strojach nagradzane dodatkowymi punktami, a występy drag queens w przerwach jak najbardziej obowiązkowe. Zobaczymy więc, co przyniosą kolejne edycje Eurowizji, rok za rokiem dając widzom wór skrajnych emocji i kontrowersji.