Serial – według scenariusza Kacpra Wysockiego – wyreżyserował Leszek Dawid. Dawida znamy choćby z nagrodzonego przez publiczność Orłem filmu „Jesteś Bogiem”. Film ten z pewnością zapadł w pamięci jako portret zespołu Paktofonika i jego, legendarnego już, głównego wokalisty Piotra Łuszcza „Magika”, który popełnił samobójstwo skacząc z wysokiego piętra katowickiego bloku. Leszek Dawid ma więc doświadczenie w opowiadaniu także tych czarniejszych historii. Z kolei Kacper Wysocki – trzydziestopięcioletni artysta – pisał już scenariusze do znanych seriali na platformach streamingowych: „Belfra” czy „Klangora”. Tak więc dokładnie wie, czego potrzebuje polski widz wygrzewający przed telewizorem kanapę w jesienne wieczory.
Główną postacią serialu jest Marcin Kania grany przez Arkadiusza Jakubika (wybitna rola). Bohater jest byłą gwiazdą zespołu rockowego Teatr Lalek, ze słynnym hitem „Kocham cię jak Rosję”. To właśnie z tantiem za pierwszą płytę – najbardziej udaną, napisaną wyłącznie przez Kanię – Marcin żyje. Duże mieszkanie, możliwość spełnienia wszelkich zachcianek swoich dzieci powoli robią byłemu muzykowi papkę z mózgu. W połączeniu z alkoholem to już katastrofa gwarantowana. Gdy Marcin pewnego dnia budzi się, jak to ma w zwyczaju na kacu totalnym nic nie pamiętając z wydarzeń dnia poprzedniego, orientuje się, że jego dwudziestopięcioletni syn Piotrek (w tej roli świetny Jakub Sierenberg) zniknął. Rozpoczyna wielką pogoń za swoim ukochanym – jak go nazywa – Piotrusiem Panem, by odkryć jego sekrety, o których w swym ciągłym delirycznym stanie nie miał pojęcia. Marcin Kania przeżywa też ostateczne, bądź raczej chyba kolejne spotkanie ze swoją, tylko dla niego samego złudną, chorobą. W serialu to jest clou całej fabuły. Jego częste rozmowy z samym sobą i zadawanie podstawowego pytania: „pić czy nie pić?”…
W serialu Leszek Dawid i Kacper Wysocki zmierzyli się z jeszcze sobie nieznanym wyzwaniem – z adaptacją powieści na ekran. I to nie byle jakiej, tylko powieści Jakuba Żulczyka uważanego za jednego z lepszych współczesnych pisarzy w Polsce. Film, mimo że oczywiście w treści uboższy, nie odbiega tak bardzo od fabuły powieści. Żulczyk jako twórca niezwykle szczery, momentami do granic obrzydliwości, w swojej książce zawarł jednakże takie sceny, których reżyser postanowił nie pokazać. Na przykład taką, w której Marcin Kania wraca do domu w stanie wątpliwej trzeźwości i w tajemnicy przed żoną, synem i córką zabija swojego psa. W serialu obserwujemy alkoholika w zdecydowanie milszym wydaniu.
Arkadiusz Jakubik w roli głównej to strzał w dziesiątkę nie tylko z powodu jego aktorskich umiejętności. Aktor jest już po pięćdziesiątce, z dwójką synów na karku i w trzydziestojednoletnim związku małżeńskim. Jakubik w prawdziwym życiu też nie miał dobrej relacji ze swoim ojcem (ten wyjechał za granicę, gdy przyszły aktor był mały, a wrócił, gdy był już prawie dorosły). Żeby dobrze zagrać Kanię, musiał wrócić do wspomnień. Co ciekawe, Jakubik jest też wokalistą zespołu Dr Misio. Grając Marcina Kanię, nie musiał szukać tu inspiracji na zewnątrz. Ten styl bycia ma już we krwi. Ostatni album „Chory na Polskę” wydał tuż po zdjęciach do „Informacji zwrotnej”.
– Gdy dzisiaj sobie na zimno słucham tej płyty – która przecież jest świeżynką, dopiero wyszła – to widzę tam ducha Marcina Kani. Frazy w rodzaju „alkohol leje się i jasne stają się gesty, układy słów, które wykonasz znów”. Wow, ile tam tego Marcina. Albo „Dziewczyna Śmierć” czy „Moja wina”. Kania był przecież muzykiem rockowym, pisał przeboje. Poczułem się, jakby ten koleś siedział wtedy razem ze mną i pisał część tych piosenek – mówił Arkadiusz Jakubik w wywiadzie do „Gazety Wyborczej”. W innym wywiadzie przyznał też, że była to chyba najtrudniejsza rola w jego życiu.
„Informacja zwrotna” to pięcioodcinkowy miniserial. Jest to pozycja obowiązkowa i do skończenia w jeden, maksymalnie dwa wieczory poświęcone tzw. binge-watching. Naprawdę warto.