Ten prawnik z wykształcenia (doktorat z prawa zrobił na Uniwersytecie Jagiellońskim) położył podwaliny pod austriacką szkołę ekonomii, która z kolei jest fundamentalna dla nowoczesnego liberalizmu gospodarczego, lecz także ideowego. Menger stoi na początku tego szeregu najwybitniejszych umysłów nowoczesnego liberalizmu, w którym są także Ludwig von Mises (także z pochodzenia Galicjanin, urodzony we Lwowie) czy Fryderyk Hayek (również Austriak).
Nie miejsce tutaj, aby pisać o dokonaniach szkoły austriackiej. Mówiąc krótko – są ogromne. To nie tylko teoria ekonomiczna, wyjaśniająca wiele wcześniej niezrozumiałych paradoksów i przyznająca kluczową rolę ludzkiemu postrzeganiu wartości, lecz także gmach filozoficzny liberalizmu. Wystarczy wspomnieć takie dzieła jak „Droga do zniewolenia” czy „Konstytucja wolności” Hayeka albo monumentalne „Ludzkie działanie” Misesa. Z austriackiego liberalizmu wyrósł także libertarianizm ze swoim najważniejszym twórcą i teoretykiem, Murrayem Rothbardem (1926-1995). Ten ostatni okazuje się bardzo atrakcyjny dla wielu młodych ludzi, znużonych wszechobecnością państwa, wtrącającego się w każdą bzdurę i każdą dziedzinę naszego życia.
Nie przypominam Mengera bez powodu. Pierwszym jest to, że ten ekonomista, z którego Polacy także mają prawo być dumni co najmniej tak jak samo jak Austriacy, doczekał się w końcu filmu o sobie – swoim życiu i dziele. Świetny pełnometrażowy obraz „Carl Menger. Notatki na marginesie” realizował przez kilka lat Tomasz Agencki, dokumentalista i podcaster, doskonale znany w polskich kręgach wolnościowych. Dzieło Agenckiego zostało wreszcie ukończone i zostało wczoraj zaprezentowane na jubileuszowym, X Zjeździe Austriackim w Warszawie.
Właśnie ów X Zjazd Austriacki, powiązany z 20-leciem istnienia Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa jest drugim powodem, dla którego wspominam o Mengerze. Główna część zjazdu odbyła się w auli Szkoły Głównej Handlowej i zgromadziła ponad setkę naukowców, ekonomistów, studentów uczelni, a przede wszystkim osób na różne sposoby powiązanych z Instytutem im. Misesa, obecnie, w przeszłości, a pewnie i w przyszłości, bo można spokojnie założyć, że niektórzy pojawili się z ciekawości i już zostaną.
Bez wielkiej przesady można powiedzieć, że Polska na świecie jest w tej chwili jednym z najprężniejszych, najżywszych i najbardziej rozdyskutowanych ośrodków analizy i rozwijania austriackiej szkoły ekonomicznej, a także badań nad libertarianizmem. Mamy takich naukowców – z których większość była obecna na zjeździe – jak dr Norbert Slenzok, dr Paweł Nowakowski, dr hab. Łukasz Dominiak, dr hab. Arkadiusz Sieroń, dr Jakub Bożydar Wiśniewski, dr Mateusz Benedyk, a przede wszystkim współzałożyciel Instytutu im. Misesa dr hab. Mateusz Machaj. Ogromne zasługi położył prezes instytutu Mikołaj Pisarski. Środowisko „austriaków” jest już na tyle okrzepłe, że dzisiaj naukowcy, będący na wyższym etapie kariery, stają się promotorami prac doktorskich młodszych adeptów tego nurtu. Podczas jednego z paneli pojawiła się informacja, że na polskich uczelniach pracuje aż 10 proc. wszystkich europejskich ekonomistów, identyfikujących się ze szkołą austriacką.
X Zjazd Austriacki był wydarzeniem naprawdę pokrzepiającym. Zwłaszcza dla tych zwolenników klasycznego liberalnego podejścia do gospodarki i państwa, którzy mogliby popaść w zwątpienie, uznając, że w Polsce niepodzielnie zakrólował etatyzm, a „nowa ekonomia” spod znaku Piketty’ego opanowała ekonomiczne elity. Imponująco przedstawia się wydawniczy dorobek Instytutu im. Misesa. (Swego czasu instytut wysłał wszystkim posłom wydaną przez siebie „Ekonomię w jednej lekcji” Henry’ego Hazlitta.) Ekonomiści identyfikujący się z poglądami Mengera, Misesa, Hayeka czy Rothbarda zdobywają w sieci popularność swoimi logicznymi wystąpieniami, podważającymi populistyczne twierdzenia etatystów. Większość obecnych na sali młodych ludzi podniosła rękę na pytanie, czy informacje o Instytucie im. Misesa znaleźli w internecie.
Po drugiej stronie Atlantyku jest zaś wielka nadzieja zwolenników szkoły austriackiej, ze szczególnym uwzględnieniem libertarian: nowy prezydent Argentyny Javier Milei. Jeśli uda mu się wyciągnąć Argentynę z dołka, nawiązując do jej znakomitej liberalnej XIX-wiecznej tradycji, gdy była jednym z najbogatszych państw świata – zwolennicy szkoły austriackiej dostaną wiatr w żagle.
Łukasz Warzecha
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie