„Solidarność” domaga się, aby placówki handlowe należące do sieci zrzeszonych w POHiD były otwarte najpóźniej do godziny 21. Powodem takiego ograniczenia jest przede wszystkim chęć oszczędności w związku z wysokimi cenami prądu.
Według „Solidarności” funkcjonowanie hipermarketów, supermarketów oraz dyskontów w Polsce do późnych godzin wieczornych jest pozbawione sensu, ponieważ ruch w sklepach po godzinie 21 ma radykalnie spadać.
„Z danych, które pozyskaliśmy wynika, że w przypadku hipermarketów utarg między godziną 21.00 a 22.00 stanowi poniżej 1 proc. całodziennych przychodów sklepu” – napisano w apelu. „Z kolei w segmencie dyskontów jest to ok. 2 proc. całodziennego utargu. Zakupów dokonują pojedyncze osoby. Przychody uzyskiwane ze sprzedaży są znacznie niższe od kosztów funkcjonowania sklepów” – dodano.
Autorzy listu zaznaczyli, że Polska należy do niewielu krajów Unii Europejskiej, w których sklepy są otwarte tak długo. Ich zdaniem jest to bardzo szkodliwe dla pracowników, a szczególnie kobiet, które późnymi godzinami wieczornymi mają kłopot z powrotem do domów i ma to być dla nich niebezpieczne. Problem jest szczególnie widoczny w małych miejscowościach, gdzie komunikacja publiczna działa w ograniczonym zakresie.
„Ponadto skrócenie godzin funkcjonowania placówek handlowych pozwoliłoby choć trochę zniwelować problem braku rąk do pracy w handlu i ogromnego przeciążenia pracowników. Sieci handlowe od wielu miesięcy borykają się z niedoborami kadrowymi” – podkreślono w liście.
W związku z powyższymi przesłankami „Solidarność” chce skrócenia funkcjonowania sklepów do godziny 21, bo pozwoli to ograniczyć wydatki na prąd, a także poprawi sytuację pracowników zatrudnionych w handlu.