fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonBig Farma zniechęca do kupowania leków!

Big Farma zniechęca do kupowania leków!

Ten prowokacyjny tytuł jest nie tylko nieprawdziwy, ale i niewiarygodny oraz absurdalny. Bo czy można sobie wyobrazić, że koncerny farmaceutyczne prowadzą kampanię społeczną na rzecz zmniejszenia zażywania leków pod pretekstem skutków ubocznych, które źle wpływają na nasze zdrowie i promującą naturalne metody terapii? Prawdziwy tytuł powinien brzmieć: Ciepłownie zniechęcają do kupowania ciepła. To prawda. Ale czytelnik powinien od razu zauważyć absurdalność sytuacji. Gdyby ta branża funkcjonowała na zasadach rynkowych, to tytuł byłby również niewiarygodny.

Czy można sobie wyobrazić, że firmy telekomunikacyjne prowadzą kampanię społeczną na rzecz częściowej rezygnacji i ograniczania korzystania przez użytkowników ze swoich smartfonów, bo powodują pogorszenie wzroku, emitują szkodliwe fale i zakłócają więzi społeczne? Czy producenci nabiału prowadziliby kampanię społeczną, w której zalecają klientom, by cieniej smarowali masłem chleb i bułki? Czy można sobie wyobrazić, że kelnerka, podchodząc w restauracji do stolika, zamiast zapytać, czy jeszcze coś klient chce zamówić, sugeruje mu, by zamówił mniejsze danie, a obiad poleca bez zupy, bo zdrowiej?

Kuriozum. Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie, która zrzesza ponad 240 członków o różnej wielkości sprzedaży ciepła od poniżej 100 tys. GJ do powyżej 40 mln GJ rocznie, przeprowadza właśnie kampanię społeczną, zachęcając ludzi do oszczędzania ciepła. Na reklamie jest hasło „Nie marnuj ciepła” i zachęta do obniżania wartości rachunków za ciepło. „Proponujemy nie przekraczać 20 stopni – temperatury lepszej dla naszego zdrowia, naszych portfeli i środowiska” – czytamy na stronie kampanii. W jej ramach izba opublikowała też „20 porad, jak oszczędzać ciepło”, przy czym te rady są na takim poziomie, że zna je każdy przedszkolak, jak np. uszczelnienie okien czy niezasłanianie kaloryfera. A może polskie społeczeństwo prezentuje tak infantylny poziom, że trzeba takie rzeczy tłumaczyć?

I tak lepiej 20 stopni niż 17, jak pouczała minister klimatu Anna Moskwa (bo to „zdrowe dla organizmu”) czy 19 – jak w Niemczech. Otóż tam wywołany własną polityką uzależniania się od rosyjskiego gazu kryzys energetyczny doprowadził do tego, że od września obowiązuje rozporządzenie w sprawie oszczędzania energii. Zgodnie z nim budynki użyteczności publicznej powinny być ogrzewane do maksymalnie 19 stopni Celsjusza. Przepis daje podobną możliwość sektorowi prywatnemu. I to pomimo przywrócenia do pracy pięciu bloków energetycznych opalanych węglem brunatnym, na co i na dotowanie w tym celu niemieckich koncernów energetycznych kwotą 450 mln euro Komisja Europejska już w podskokach wyraziła zgodę.

Gdyby był wolny rynek, a nie państwowe sterowanie państwową energetyką, to ciepłownictwo by zachęcało i promowało, żeby ludzie jak najmocniej grzali, bo wtedy zużyliby więcej ciepła i płacili ciepłowniom wyższe rachunki. Tak jak producent jogurtów reklamuje się w telewizji, bo chce sprzedać tych jogurtów jak najwięcej. Tak jak firmy przemysłu chemicznego promują się w mediach, żeby ludzie na potęgę kupowali proszki do prania czy płyny do mycia naczyń. Tak jak producenci mebli, którzy wydają specjalne katalogi, by zachęcić starych i nowych klientów do nowej aranżacji wnętrza swojego domu. Tymczasem ciepłownicy chcą sprzedać jak najmniej swojego produktu, czyli ciepła! Nie chcą się rozwijać? Nie chcą inwestować, jeśli będzie większy popyt? Nie chcą mieć większych zysków? Przecież ta kampania jest działaniem na szkodę firm z sektora. Czy to nie podlega pod odpowiedni paragraf kodeksu karnego odnośnie działania na szkodę własnej firmy? Niestety żyjemy w gospodarce centralnie planowanej i zarządzanej. W rezultacie coraz więcej towarów i usług zaczyna brakować. Wszystko jest wywrócone do góry nogami. Jak to w socjalizmie. Witamy w Polsce Ludowej.

O co więc chodzi? To ingerencja państwa i Unii Europejskiej spowodowała, że dobijane od kilku ostatnich lat unijnym podatkiem od emisji CO2 ciepłownie mogą mieć dodatkowo problem z surowcami, z których wytwarzają ciepło. Tej zimy zabraknie i węgla kamiennego, i gazu ziemnego. Tego pierwszego nie wystarczy, bo od lat 90. Polska prowadzi politykę antywęglową, zamykając kopalnie. Ten kierunek nasilił się wraz z koniecznością dostosowania się Polski – na co zgodzili się nasi oficjele – do unijnych planów redukcji emisji dwutlenku węgla. W ostatnich latach pod ciężarem unijnych regulacji likwidowane są kolejne węglowe bloki energetyczne, jak na przykład w Elektrowni Rybnik. W ich miejsce niemrawo stawia się nieefektywne wiatraki, które pracują tylko wtedy, gdy wieje wiatr i to z odpowiednią siłą oraz siłownie zapędzane gazem ziemnym, którego Polska wydobywa za mało i musi importować, coraz bardziej uzależniając swoją energetykę od zagranicy.

Co więcej, pojawił się nowy problem: z dystrybucją węgla, czym mają się zająć… samorządy. Wcześniej problem ten w sferze medialnej nie istniał. Zajmowały się tym firmy prywatne i poza kupującymi nikogo to nie interesowało. Ani polityków, ani dziennikarzy, ani samorządowców. Rynek sam sobie bezproblemowo z tym radził. Dopiero jak wkroczyło do branży państwo, nagle pojawił się problem i wszyscy o tym mówią, w szczególności politycy, którzy potrafią tylko wszystko zepsuć. Samorządowy biznes handlu węglem to groteska. Żyjemy w oparach komunistycznego absurdu. Może samorządowcy zajmą się też sprzedażą chleba i oleju roślinnego, bo ich cena też bardzo podskoczyła?

Podobnie było z branżą obioru odpadów. Dopóki działał wolny rynek, wszystko funkcjonowało w miarę dobrze. Problem pojawił się dopiero wówczas, gdy pod naciskiem Unii Europejskiej wprowadzono reformę branży, która spowodowała, że nagle śmieciami zaczęli zajmować się urzędnicy. I okazało się, że nie ma konkurencyjnego rynku, tylko monopol, który de facto jest tworzony przez same samorządy, ponieważ w przetargu wygrywa jedna firma, podczas gdy wcześniej na tym samym obszarze konkurowało ze sobą kilka firm. Efektem jest obniżenie jakości usług, a przede wszystkim drastyczny, kilkusetprocentowy wzrost cen, z jakim mieliśmy do czynienia.

Unia Europejska swoją planową gospodarką doprowadziła do katastrofy energetykę niemal wszystkich państw Wspólnoty. Brukselczycy coraz bardziej zajmują się także innymi branżami i sektorami gospodarki. Są w trakcie niszczenia sektora motoryzacyjnego. Branża projektuje nowe modele już nie po to, by przypodobać się klientom, ale po to, by spełnić coraz bardziej wyrafinowane i absurdalne regulacje unijne. Samochody stają się coraz droższe, a to przecież tylko przygrywka do tego, jak wejdzie – zaplanowany już w szalonych głowach eurokratów – zakaz sprzedaży aut spalinowych. Z kolei unijna polityka wobec lasów doprowadzi do tego, że w Polsce będzie brakowało surowca na papier, meble i dla budownictwa. Aż strach pomyśleć, co się stanie z półkami sklepowymi, kiedy wejdzie w życie na całego Europejski Zielony Ład w zakresie rolnictwa. Czeka nas głód.

I nie ma co zasłaniać się wojną na Ukrainie. Polska energetyka jest nie tylko w przeważającej mierze w państwowych (ciepłownictwo w komunalnych) rękach w sensie własności, ale i w żelaznych uściskach państwowych i unijnych regulacji. W tym zakresie konflikt na Ukrainie nic nie zmienił. Unijna polityka energetyczno-klimatyczna nie tylko zdemolowała i nadal demoluje polską energetykę węglową, ale i zwiększyła uzależnienie polskiej gospodarki od importu gazu ziemnego. A jak słusznie zauważa Piotr Plebaniak w książce „36 forteli. Chińska sztuka podstępu, układania planów i skutecznego działania”, „wykorzystanie węgla kamiennego w energetyce ma w Polsce kluczowe znaczenie nie tylko w aspekcie podtrzymania funkcjonowania gospodarki, ale i niezależności politycznej naszego kraju”. Widać więc wyraźnie, że Unia Europejska, likwidując węgiel rękami polskich rządzących, robi wszystko, by uzależnić Polskę politycznie od innych.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.
5 MIN CZYTANIA

Sri Lanka nie tylko tuk tukiem

Podczas targów książki w Łodzi, na których odbyła się prapremiera mojej najnowszej książki „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”, jedna z czytelniczek napomknęła, że planuje wyjazd na Sri Lankę. Odpowiedziałem, że właśnie cały styczeń przebywałem w tym kraju i co nieco wiem o wyspie. Kobieta spytała mnie, czy da się tam przeżyć za 20 dolarów. Spytałem, czy ma na myśli jeden dzień, ale po jej minie wywnioskowałem, że chyba myślała o znacznie dłuższym okresie czasu. Stwierdziłem, że jeden dzień jedna osoba może jakoś przeżyć za tę kwotę, ale na pewno nie cała rodzina przez miesiąc.
7 MIN CZYTANIA