Teoretycznie moglibyśmy się do tego stanu rzeczy przyzwyczaić, bo przecież sztandarowe projekty poprzednich ekip rządzących są w Polsce krytykowane niejako dla zasady. Ta polsko-polska wojenka jest jednak wyniszczająca z punktu widzenia gospodarki, która w wielu obszarach robi się po prostu zbyt ciasna. Z drugiej strony nie możemy zapominać, że paliwa do atakowania budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego dostarczać będą jego potencjalni biznesowi konkurenci, co – biorąc pod uwagę silny zwrot wizerunkowy nowej ekipy rządzącej w kierunku Niemiec – ma niebagatelne znaczenie. W jakimś stopniu interesy Niemiec na pewno będą tu brane pod uwagę i nie ma co doszukiwać się tu niestworzonych wielopoziomowych intryg, to czysty biznes. Z tego samego powodu torpedowana jest rozbudowa portu w Świnoujściu, czy – ciągnący się latami – proces powstania nad Wisłą elektrowni atomowej. Z tego samego powodu (abstrahując od opłacalności tego przedsięwzięcia) nakręcana była spirala przeciw wydobyciu gazu łupkowego. Z tego też powodu zakazano w Polsce produkcji foie gras i atakowano – znów merytoryka nie ma tu nic do rzeczy – przekop Mierzei Wiślanej. Strategiczne, czy często po prostu głośne inwestycje zawsze budzą jakiegoś niedźwiedzia.
W tym konkretnym przypadku sprawa jest prosta: CPK godzi w interesy Lipska i Berlina. Czy należy ganić Niemców za nagonkę na tę polską inwestycję? Nie. Niemcy realizują swoje partykularne interesy. Nikt jednak nie powiedział, że mamy sobie ich utyskiwania – w dodatku artykułowane głównie ustami pośredników – brać do serca.
To się opłaci
Jesteśmy szóstym największym i piątym najbardziej ludnym krajem Unii Europejskiej, który leży na styku interesów Unii Europejskiej i wschodniej części kontynentu. Mamy wszystko, aby stać się jednym z kluczowych hubów w obrębie infrastruktury transportowej. Z jednej strony mówić możemy o pasażerach, z drugiej natomiast nie możemy zapominać o cargo. To właśnie wątek transportu towarów jest jednym z nielicznych pozytywów ostrej nagonki wymierzonej w budowę CPK. Zdynamizowanie dyskusji medialnej sprawiło, że zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy inwestycji musieli poszukać nowych argumentów do obrony swoich tez. No i stało się: padło na dotąd konsekwentnie pomijane w kontekście CPK cargo. Wątek pasażerski jest – co jasne – niezwykle ważny, bo port ma posiadać możliwości obsługi liczby osób znacznie przewyższającej liczbę ludności Polski, ale z gospodarczego punktu widzenia to właśnie cargo jest tu kluczowe. Liczby nie kłamią.
Dziś ponad 60 proc. lotniczego cargo do Polski jest clone w Niemczech. Niektórzy powiedzą: transport lotniczy to tylko 1 proc. wolumenu ładunków w światowym łańcuchu dostaw. Z drugiej strony to jednak 35 proc. wartości (według danych IAT) tychże dostaw.
W roku 2022, jak podaje Eurostat, Polska obsłużyła 1,3 proc. lotniczego cargo w Unii Europejskiej. W tym samym czasie Niemcom przypadło 32,8 proc. tego intratnego tortu. Skalę naszego zacofania, niedopatrzeń, uchybień, błędów polityki infrastrukturalnej – jakkolwiek byśmy tego nie nazwali – pokazuje fakt, że pięciokrotnie wyższy udział w obsłudze lotniczego cargo w UE niż Polska miał w 2022 roku… Luksemburg. To właśnie przez infrastrukturalne braki nasz kraj obsługuje dziś tylko 17 proc. cargo, które jest do nas kierowane. Przecież to kpina. W wieloletniej perspektywie CPK (szacunki są tu różne, ale liczba zer się zgadza) to setki miliardów złotych z ceł. To jednak także prawie 2 tys. kilometrów nowych torów, które może sprawią, że podróże koleją po kraju staną się znośne czasowo. To także cała baza HoReCa wokół tej inwestycji. To wreszcie tysiące miejsc pracy.
CPK będzie w stanie obsłużyć ruch pasażerski, który dziś zagospodarowuje Polska, ale przede wszystkim odpowiedzieć na wyzwania przyszłości. Według IATA w 2035 roku ruch pasażerski w sektorze lotniczym w Polsce będzie oscylować na poziomie ok. 90 mln pasażerów. Okęcie, Modlin czy Radom nie wystarczą.
Dogadać się
Kiedy powstawało lotnisko w Berlinie, naturalnie nie obyło się bez politycznych przepychanek, ale projekt został zrealizowany. Rozgłos i mnogość publikacji dotyczących CPK może sprawić, że argumenty przemawiające za jego budową dotrą do szerszych gremiów, co z kolei wywrze presję na rządzących. Nie możemy dziś pozwolić na odsuwanie realizacji inwestycji na święty nigdy. Opinia publiczna ma dziś ręku wiele kart, które mogą sprawić, że projekt nie zostanie zakopany w odmętach audytów i kontroli. One są potrzebne – to jasne – o ile faktycznym ich celem będzie optymalizacja, a nie opóźnianie inwestycji.
Pamiętajmy też, że realna łączność gospodarcza w wymiarze globalnym, której fundamentem jest zdolność do wymiany handlowej, jest motorem napędowym niejednej gospodarski. Głupio byłoby odebrać sobie tę szansę w myśl politycznej walki kogutów.