Wyniki wyborów pokazują, że ludzie biznesu, szczególnie ci z sektora MŚP, więcej głosów oddali na Koalicję Obywatelską. Czemu akurat na blok polityczny, który przez osiem lat swoich rządów nie potrafił zbić dwucyfrowego bezrobocia, zostawił po sobie bałagan w finansach publicznych i ordynacji podatkowej oraz wzrost gospodarczy niedostrzegalny gołym okiem, czyli na poziomie mikroskopijnym? To akurat pytanie, na które w żaden sposób racjonalnie odpowiedzieć nie potrafię. Natomiast warto poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego przez cztery lata swoich rządów PiS nie potrafił przekonać do siebie większości przedsiębiorców.
A mówimy tu o 2,5 mln wyborców – armii ludzi, którzy kreują rzeczywistość gospodarczą naszego kraju i tworzą jego ekonomiczny fundament. Wystarczy przypomnieć, że wkład małych i średnich przedsiębiorstw w PKB to ponad 60 proc., a blisko 70 proc. wszystkich zatrudnionych znajduje pracę właśnie w tym sektorze. Bez zaangażowania, niezależności, kreatywności, inwestycji i wreszcie pieniędzy tych ludzi nie będzie żadnych środków na transfery socjalne, którymi tak chlubi się partia rządząca. To oczywistość, którą chyba nie trzeba nikomu przypominać. Wynik wyborów wśród przedsiębiorców powinien być dla PiS-u powodem do glębokiego rachunku sumienia. Na razie bodajże tylko Jarosław Gowin, jako jedyny przedstawiciel rządu, dał temu publicznie wyraz.
Kamil Goral, ekspert Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa i nasz redakcyjny kolega, w jednym z programów w TV przytomnie zauważył, że przedsiębiorcy to grupa wyborców, którzy nie dostali od PiS-u takiego swoistego „500+”. I nie chodziło mu oczywiście o żadne dodatkowe transfery socjalne, ale o coś, co stanowiłoby pieczęć, co byłoby takim prawdziwym wyznacznikiem podejścia PiS-u do przedsiębiorców. Mocnym i niepodważalnym „gestem dobrej woli”. Słowa minister Jadwigi Emilewicz o tym, że wzrost gospdarczy Polski nie jest zasługą rządu, ale milionów przedsiębiorców, są oczywiście prawdą i miłym połechtaniem próżności ciężko pracujących ludzi, ale to jednak za mało, by przekonać do siebie grupę osób, której nie zależy na kolejnym 500+, trzynastej emeryturze czy dopłatach do wymiany kotła w ramach programu Czyste Powietrze. To zupełnie inny polityczny target.
Nie zapominamy oczywiście o tym, że w minionej kadencji została uchwalona tzw. Konstytucja dla Biznesu, że powołano do istnienia Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, że wprowadzono mały ZUS, obniżony CIT, uchwalono zerowy PIT dla przedsiębiorców do 26. roku życia, przegłosowano ustawę mającą zwalczać zatory płatnicze, z sukcesem przygotowano nowe Prawo zamówień publicznych oraz ustawę o sukcesji. To wszystko ważne i na pewno pożyteczne, ale to wciąż tylko drobne kroki. We właściwym kierunku, owszem, ale żadna z tych inicjatyw nie była krokiem milowym radykalnie ułatwającym funkcjonowanie MŚP. Co jest kluczowe w przypadku przedsiębiorców? Trzy rzeczy: stabilność prawa, dostęp do kapitału oraz system podatkowy.
Jeśli chodzi o to pierwsze, sytuacja na pewno uległa poprawie w porównaniu z poprzednią władzą. Prawo przestało „świrować”, powstrzymano legislacyjną biegunkę, co od razu pozytywnie odbiło się na koniunkturze gospodarczej. I tego należałoby się w tej kadencji trzymać. Jeśli chodzi o to drugie, to rząd pod koniec urzędowania przyjął Strategię Rozwoju Rynku Kapitałowego. Na razie trudno o owocach tej strategii cokolwiek powiedzieć, bo na nie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Zostają podatki, a właściwie koszty pracy, czyli podatki plus ZUS. I tu jest ogromne pole do popisu na tę kadencję. Mamy najbardziej skomplikowany VAT w krajach OECD. Polski przedsiębiorca na papierkową „walkę” z fiskusem poświęca rocznie średnio 300 godzin! Pod tym względem w Europie bijemy niechlubne rekordy. Podobnie jak pod względem skandalicznie niskiej kwoty wolnej od podatku. Do tego dochodzi permanentny strach – w wielu przypadkach jak najbardziej uzasadniony – przed tzw. „państwem skarbowym”, które w przedsiębiorcy widzi albo potencjalnego oszusta albo krowę, którą należy bezustannie doić.
Nowy, mocno uproszczony system podatkowy, radykalna zmiana podejścia urzędników skarbowych do przedsiębiorców i reforma ZUS – to powinny być priorytety rządu w tej kadencji. Przedsiębiorcy czekają na to z niecierpliwością.