Wielkie Księstwo Moskiewskie, potocznie zwane przez ówczesnych mieszkańców Polski i Litwy Moskwą, już od końca XV w. agresywnie atakowało Wielkie Księstwo Litewskie, a następnie Rzeczpospolitą Obojga Narodów. W wieku XVI na jakiś czas ekspansję tę zahamował król wojennik Stefan Batory odbijając część zagarniętych przez Rosję ziem. Jednak na początku XVII w. Rosja opracowała kolejny plan ataku na Rzeczypospolitą.
Wyprzedzający atak Polaków
Rosja nie zamierzała rezygnować z dalszej ekspansji. Choć gardziła protestantami (gardziła również papieżnikami), to zawarła sojusz z protestancką Szwecją (w Wyborgu, 10 marca 1609 r.), skierowany przeciwko Rzeczypospolitej. Na szczęście, dzięki dalekowzroczności takich mężów stanu i prawdziwych patriotów jak hetman Stanisław Żółkiewski, Rzeczypospolita zdecydowała się nie czekać na uderzenie Rosji i Szwecji z dwóch stron i uprzedziła atak. To Polska zaatakowała Rosję.
W październiku wojska polsko-litewskie obległy Smoleńsk, a w lipcu 1610 r. hetman Żółkiewski pobił o wiele silniejsze wojsko rosyjsko-szwedzkie, w którego szeregach walczyło ok. 6 tys. najemników (głównie z Niemiec, Francji i Niderlandów) opłaconych carskim złotem. Po wspaniałym zwycięstwie i zdobyciu Moskwy w ręce Żółkiewskiego wpadły najważniejsze osoby Rosji: car Wasyl IV Szujski i jego bracia: Dymitr Szujski (głównodowodzący armią rosyjsko-szwedzką) i Iwan Szujski zwany Pugowką.
Łuk tryumfalny i hołd Szujskich
Hołd rosyjskiego cara i jego braci, zwany hołdem Szujskich lub też hołdem ruskim, był w stolicy Rzeczypospolitej wielkim wydarzeniem. Tłumy warszawiaków i gości z całego kraju wyległy na ulice, gdy pod specjalnie zbudowanym łukiem tryumfalnym na Krakowskim Przedmieściu przejechał zwycięski hetman Stefan Żółkiewski ze swoją świtą i innymi dowódcami na czele, a za nim wojsko polsko-litewskie, a na końcu car Wasyl IV Szujski z braćmi i innymi jeńcami rosyjskimi.
Następnie bracia Szujscy zostali zaprowadzeni na Zamek Królewski w Warszawie, gdzie w sali zebrali się posłowie i senatorowie, wojewodowie i najważniejsi dowódcy wojskowi z hetmanem Żółkiewskim na czele. Król Zygmunt III Waza siedział na tronie, a obok niego stali kanclerz wielki koronny Jan Zamojski i prymas Polski. Na podłodze sali leżały zdobyte przez Polaków sztandary, wśród których wyróżniał się sztandar carski. Bracia Szujscy kolejno złożyli hołd polskiemu królowi. Car złożył przysięgę, że nigdy nie napadnie Rzeczypospolitej i pocałował króla w rękę. Podobnie wielki kniaź Dymitr, upadł na twarz i uderzył czołem przed polskim królem i Rzecząpospolitą, po czym także złożył taką samą przysięgę. Wielki kniaź Iwan też upadł na twarz i trzy razy bił czołem o posadzkę, po czym – po złożeniu przysięgi – rozpłakał się na oczach zebranych. Warto dodać, że wszyscy bracia Szujscy najpewniej szykowali się na śmierć, co było zresztą rosyjskim (azjatyckim) obyczajem wobec pokonanych, ale w Warszawie byli traktowani z szacunkiem. Co więcej, ujął się za nimi sam zwycięski wódz hetman Żółkiewski.
Tajemnicza śmierć carów Szujskich
Wspaniała i jedyna w swoim rodzaju ceremonia hołdu ruskiego w Warszawie zakończyła się uroczystą mszą św. w kościele św. Jana. Car Wasyl IV wraz z braćmi i innymi rosyjskimi jeńcami zostali przewiezieni do zamku w Gostyninie k. Płocka. Jak pisał ówczesny kronikarz Andrusiewicz: „Jeńcy byli oddani w zamku gostynińskim pod straż honorową i luźną i wedle świadectw kronikarzy obchodzono się z nimi po królewsku, tj. cieszyli się swobodą, należnym szacunkiem i korzystali z dobrego utrzymania, ale prawdziwe ich godności były trzymane w sekrecie (…). Jeńcy mieli własną, przywiezioną z Moskwy rosyjską służbę, której liczebność sięgała 13 osób”.
Warunki więźniów były wręcz komfortowe. W jednej komnacie mieszkał car Wasyl, w drugiej Dymitr Szujski z żoną, najmniejszy pokój miał trzeci z braci Szujskich – Iwan. Mimo dobrej opieki najważniejsi więźniowie zapadają na zdrowiu i szybko chudną. 12 września 1612 r. umiera car Wasyl IV Szujski, 15 dni po nim jego brat Dymitr, a następnie jego żona Katarzyna. Okoliczności śmierci carów Szujskich są co najmniej tajemnicze. Mówiono, że trzech członków carskiej rodziny padło ofiarą zarazy, jednak ich śmierć wzbudziła też podejrzenia o otrucie. Agentura rosyjska także wówczas działała na terenie Rzeczypospolitej, a kamaryla dworska nie mogła darować Szujskim upokorzenia, jakim był hołd złożony polskiemu królowi.
Rzeczypospolita nie miała interesu w śmierci braci Szujskich, nie potrzebowała też robienia z nich męczenników. Dopóki żył car Wasyl IV żył, bojarzy nie mogli przecież wybrać nowego cara. Ponadto rosyjska elita w polskich rękach była jakimś elementem przetargowym i żywym świadectwem upokorzenia Rosji. Toteż nic dziwnego, że pojawiły się głosy, iż za śmiercią Wasyla oraz Dymitra i Katarzyny Szujskiej stała rosyjska agentura.
Wieść o ich śmierci w niewoli zagrzała Rosjan do walki z polską załogą na Kremlu, która poddała się w listopadzie 1612 r.. Po śmierci Wasyla Szujskiego carem mógł zostać Michał Romanow (syn więzionego w Polsce patriarchy Filareta). Co ciekawe – ostatni z braci, Iwan Szujski przez kilka lat był na służbie u księcia Władysława (syna Zygmunta III Wazy), po czym w 1619 r. wrócił, razem z Filaretem, do Rosji.
Pogrzeb carów w Warszawie
Rzeczypospolita uhonorowała carów Szujskich godnym pogrzebem. W grudniu 1618 r. ciała Wasyla, Dymitra i Katarzyny Szujskich zostały przewiezione do stolicy i uroczyście pochowane w specjalnie zbudowanej Kaplicy Moskiewskiej. Kaplicę postawiono przy Trakcie Królewskim w pobliżu kościoła Świętego Krzyża (prawdopodobnie w miejscu, w którym dziś znajduje się budynek wydziału polonistyki UW). Wszyscy posłowie obcych państw udający się na Zamek Królewski musieli przejechać obok niej – w tym posłowie z Moskwy. Kaplica Moskiewska była sześcioboczną, trzypiętrową rotundą nakrytą cerkiewnym hełmem i ozdobioną obrazem Matki Boskiej Zwycięskiej oraz tablicą z łacińskim napisem mówiącym o historii niewoli rosyjskiego cara.
Budynek ten – jako symbol klęski i poniżenia – szybko stał się solą w oku rosyjskich elit politycznych. W 1635 r. zwłoki Szujskiego zostały wykupione przez poselstwo moskiewskie, a następnie pochowane uroczyście w Soborze Archangielskim. Na jego grobowcu wyryto inskrypcję: „Na pamięć świętego męczennika, dostojnego i bogobojnego cara Wszechrusi”.
W 1647 r. car Aleksy… zażądał zburzenia Kaplicy Moskiewskiej. Ostatecznie Rosjanie zrobili to w czasach zaborów, choć samą tablicę (na żądanie ambasadora Repnina) zniszczono jeszcze przed zaborami. Widomym znakiem potęgi Rzeczypospolitej był też duży obraz Tomasza Dolabelli (nadwornego malarza króla Zygmunta II Wazy) przedstawiający hołd ruski, który wisiał na Zamku Królewskim w Warszawie. Obraz ten zaginął na początku XVIII w. podczas wizyty cara Piotra I w naszej stolicy. Car najprawdopodobniej rozkazał go zniszczyć.
Przewrażliwienie Rosjan na punkcie hołdu Szujskich było tak duże, że jeszcze w 1954 r. władze PRL zostały zmuszone do rozebrania skarbczyka przy pałacu Słuszków w Warszawie, tylko na skutek plotki, iż może to być zachowany fragment Kaplicy Moskiewskiej.