fbpx
czwartek, 21 września, 2023
Strona głównaŚwiatKatastrofa prohibicji narkotykowej?

Katastrofa prohibicji narkotykowej?

Prohibicyjna polityka narkotykowa stanowi jedną z najbardziej niemoralnych, antywolnościowych, antynaukowych i nieefektywnych gospodarczo polityk rządowych – piszą eksperci Instytutu Misesa w swoim raporcie.

Zniesienie, a przynajmniej poluzowanie, prohibicji narkotykowej powinno być jedną z pierwszych decyzji każdego rządu, któremu drogie są wolność, zdrowe społeczeństwo bez przemocy, rodzina oraz gospodarka – uważają autorzy raportu pt. „Katastrofa prohibicji narkotykowej”, opublikowanego na stronie Instytutu Misesa. W ich opinii pobudziłoby to przedsiębiorczość zwiększając wpływy podatkowe, ograniczając szarą strefę narkotykową i przyczyniając się do poprawy zdrowotności społeczeństwa. Obecnie społeczeństwa przegrywają walkę z mafiami narkotykowymi. Kraje, które zliberalizowały swoje prawo w zakresie oficjalnej dostępności niektórych środków psychoaktywnych – w opinii Instytutu Misesa – odnotowują wyraźne sukcesy.

Amerykańska legalizacja „trawki”

Z raportu można dowiedzieć się, że kolejne amerykańskie stany zalegalizowały marihuanę, a Oregon zaakceptował nawet terapię z użyciem psylocybiny oraz zdekryminalizował posiadanie narkotyków. Teoria ekonomii ma jasno wykazywać, że wojny z narkotykami nie można wygrać. Prowadzenie jej jest przeciwskuteczne, bo kryminalizowana redukcja podaży zakazanych środków tylko podnosi ich ceny zwiększając przychody z ich produkcji i przyciągając coraz to nowszych graczy na rynek.

– Obecna polityka narkotykowa nie ma oparcia w nauce i nie rozwiązuje prawdziwego problemu związanego z narkotykami, czyli ich problematycznego użycia (w tym uzależnień). Empiria pokazuje, że liberalizacja prohibicji narkotykowej oraz podejście oparte na leczeniu, a nie karaniu pacjentów, przynosi korzyści – w tym korzyści ekonomiczne dla społeczeństwa – uważa dr Arkadiusz Sieroń z Instytutu Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Sieroń wskazuje, że we wszystkich niemal referendach Amerykanie opowiedzieli się za liberalizacją prawa narkotykowego. Tym samym za większą wolnością i gospodarczą racjonalnością. W Missisipi wyborcy zalegalizowali marihuanę w celach leczniczych. W Arizonie, Montanie oraz New Jersey zagłosowano za jej legalizacją w celach rekreacyjnych. W Dakocie Południowej – także w obu powyższych celach. W Waszyngtonie, D.C. – idąc za przykładem innych miast (Ann Arbor, Denver, Oakland, Santa Cruz) – zdekryminalizowano grzyby psylocybinowe oraz inne naturalne psychodeliki (ayahauscę zawierającą DMT; pejotl oraz kaktus San Pedro zawierające meskalinę; ibogainę oraz kratom). Ponadto w Oregonie zalegalizowano psylocybinę, czyli główny składnik psychoaktywny „magicznych grzybków”.
– W wielu innych krajach marihuana jest legalna w celach medycznych, w tym w Polsce – zauważają autorzy raportu.

Jak rozwijała się ta wojna

Termin „wojna z narkotykami” został spopularyzowany w 1971 roku, gdy amerykański prezydent Richard Nixon ogłosił nadużywanie narkotyków wrogiem publicznym numer jeden – tuż po uchwaleniu rok wcześniej ustawy „The Comprehensive Drug Abuse Prevention and Control Act of 1970” kryminalizującej posiadanie legalnych wcześniej narkotyków. W tej wojnie chodziło o zmniejszenie konsumpcji narkotyków poprzez ich delegalizację i w konsekwencji redukcję podaży. „Zapomniano jednak, że tak jak ubóstwa nie można wyeliminować ustawą, tak nie można wyeliminować popytu poprzez zwykły zakaz konsumpcji. W rezultacie choć legalna podaż się zmniejszyła, konsumpcja spadła w niewielkim stopniu. W konsekwencji ceny narkotyków poszły do góry” – czytamy w raporcie.

Według ONZ, użytkownicy narkotyków stanowili w 2018 roku 5,3 proc. światowej populacji w wieku od 15 do 64 lat (w sumie 269 mln osób) w porównaniu do jeszcze 4,8 proc. (210 mln osób) w 2009 roku. Instytut Misesa jest zdania, że to prawa ekonomiczne powodują, że wojna z narkotykami nie może się powieść. Im bardziej osiąga swój zakładany cel, czyli redukuje podaż, tym bardziej podnosi ceny, co zwiększa przychody z nielegalnej produkcji.

– Skoro tak, to może lepiej zalegalizować i po prostu opodatkować, zamiast zwiększać cenę w okrężny sposób generujący tak wiele negatywnych skutków? – pytają autorzy raportu. Innymi słowy: wojna z narkotykami działa w pewnym sensie podobnie do podatku, czyli podwyższa koszty prowadzenia działalności gospodarczej.

Negatywne skutki prohibicji

Negatywne skutki prohibicji narkotykowej powinno się oceniać nie ze względu na intencje, ale rzeczywiste skutki. Choć trudno się nie zgodzić z tym, że świat bez uzależnień od różnych substancji (także od papierosów i alkoholu!) byłby znacznie lepszy, to jednak fakty są takie, że prohibicja narkotykowa prowadzi do szeregu niekorzystnych efektów tylko pogarszając jeszcze sytuację. Jej następstwem jest wzrost mocy narkotyków, spadek jakości produktów oraz rosnąca przestępczość. A także: eksport przemocy do innych krajów, brutalizacja i militaryzacja sił policyjnych, ogromny wzrost liczby więźniów, znaczne koszty finansowe i alternatywne, wzrost mocy narkotyków.

Wojna z narkotykami to także ogromne wydatki. Szacuje się, że od 1971 roku kosztowała USA około bilion dolarów. Amerykański rząd federalny wydaje na nią kilkadziesiąt miliardów dolarów rocznie, nie licząc już nawet wydatków stanowych i lokalnych oraz kosztów wynikających ze zwiększonej przemocy oraz z gorszego stanu zdrowia obywateli. Tymczasem legalizacja samej marihuany mogłaby pozwolić zaoszczędzić około 7,7 mld dolarów rocznie na braku kosztów egzekucji prawa, przynosząc dodatkowe 6,2 mld dolarów z podatków. Podobne mechanizmy pozornego zwalczania narkotyków funkcjonują i w innych krajach Zachodu.

Wojna z narkotykami jest całkowitą porażką. Wbrew oficjalnym zamierzeniom nie uczyniła społeczeństwa zdrowszym, nie zredukowała przestępczości i nie zmniejszyła istotnie konsumpcji narkotyków – czytamy w podsumowaniu raportu Instytutu Misesa.


*
Autor raportu o wojnie z narkotykami, Arkadiusz Sieroń, jest doktorem nauk ekonomicznych. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jest członkiem zarządu Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa oraz autorem wielu książek o ekonomii i gospodarce.

 

Robert Azembski
Robert Azembski
Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem; pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Wprost” , „Gazecie Bankowej” oraz wielu innych tytułach prasowych i internetowych traktujących o gospodarce, finansach i ekonomii. Chociaż specjalizuje się w finansach, w tym w bankowości, ubezpieczeniach i rynku inwestycyjnym, nieobce są mu problemy przedsiębiorców, przede wszystkim z sektora MŚP. Na łamach magazynu „Forum Polskiej Gospodarki” oraz serwisu FPG24.PL najwięcej miejsca poświęca szeroko pojętej tematyce przedsiębiorczości. W swoich analizach, raportach i recenzjach odnosi się też do zagadnień szerszych – ekonomicznych i gospodarczych uwarunkowań działalności firm.

INNE Z TEJ KATEGORII

Prezydent Ukrainy krytykuje Polskę, Węgry i Słowację na forum ONZ

Wołodymyr Zełenski skrytykował Polskę, Węgry i Słowację (nie wymieniając nazw krajów) za wprowadzanie jednostronnego embarga na import ukraińskiego zboża. Jego zdaniem kraje te „odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem” i „pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora”.
2 MIN CZYTANIA

Wartość ekonomiczna języka hiszpańskiego

Język jest istotnym składnikiem kapitału ludzkiego i społecznego. Szacuje się, że 15 proc. PKB państwa jest bezpośrednio lub pośrednio powiązane z językiem. Dlatego też znaczenie i potencjał języka urzędowego danego kraju są ściśle powiązane ze wskaźnikami makroekonomicznymi.
5 MIN CZYTANIA

Polska sprzeciwiła się genderowym radykałom

Polska sprzeciwia się ideologicznej interpretacji „umowy o partnerstwie” pomiędzy Unią Europejską a Organizacją Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Polscy przedsiębiorcy wierzą, że pokonają problemy

Nasi przedsiębiorcy konfrontują się z bezprecedensowymi wyzwaniami, a jednocześnie wykazują zadziwiającą odporność i wiarę w dobrą przyszłość swoich biznesów.
3 MIN CZYTANIA

Koncerny samochodowe szpiegują swoich klientów!

Producenci samochodów nie tylko nie chronią prywatności klientów, ale gromadzone na ich temat – także intymne – informacje sprzedają firmom marketingowym. Gotowi są nawet, na każde wezwanie, przekazać je władzom czy organom ścigania.
3 MIN CZYTANIA

Nowe programy wsparcia dla firm sektora MŚP

Dostępne są już pieniądze na modernizację mikro, małych i średniej wielkości przedsiębiorstw w kierunku bycia bardziej eko, a także dla dobrze rokujących na rynku start-upów.
3 MIN CZYTANIA