Być może już wkrótce amerykańscy właściciele aut nie będą w stanie nimi ruszyć w drogę, jeśli tylko wypiją choćby odrobinę alkoholu. W tym celu w samochodach ma być instalowane specjalne oprogramowanie, które będzie to uniemożliwiać.
Proponowane są różne rozwiązania techniczne opierające się o instalację czujników oddechowych lub nawet dotykowych wykrywających alkohol. Jednym z bardziej kontrowersyjnych pomysłów jest wykorzystanie kamer do monitorowania ruchów gałek ocznych, co miałoby pozwolić na rozpoznanie, czy kierowca jest „pod wpływem”.
Zmniejszyć liczbę wypadków
Pod koniec 2021 roku Kongres USA nakazał agencji NHTSA opracowanie tzw. technologii pasywnej, która umożliwiłaby uniknięcie ofiar śmiertelnych w wypadkach na drogach.
Według agencji, w 2021 roku w Stanach Zjednoczonych w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców zginęło lub zostało poważnie rannych 13 380 osób, co – jak podliczyli jej eksperci – kosztowało społeczeństwo amerykańskie 280 miliardów dolarów w postaci utraconych przychodów z pracy, wydatków na leczenie i ubezpieczenia oraz – jak to określono – skutkowało „obniżeniem jakości życia” ofiar.
NHTSA przygotowuje także przepisy, które mają położyć podwaliny pod opracowanie standardów „technologii potencjalnego wykrywania utraty zawartości alkoholu” we wszystkich nowych pojazdach. Jeśli nie da się przekonać kierowców apelami o niejeżdżenie po alkoholu, to czy dobrym rozwiązaniem będzie wprowadzenie takiego przymusu?