fbpx
niedziela, 8 grudnia, 2024
Strona głównaHistoriaSen o Niepodległej i fortel… dezertera

Sen o Niepodległej i fortel… dezertera

11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała uwolnionemu z twierdzy magdeburskiej Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Tego samego dnia Niemcy podpisały zawieszenie broni kończące działania bojowe Wielkiej Wojny. Po 123 latach Polska odzyskiwała niepodległość.

Wbrew obiegowej opinii samo przejmowanie władzy przez Józefa Piłsudskiego z rąk Rady Regencyjnej tylko z pozoru było łagodnym procesem. Kulisy rozbrajania Niemców w Warszawie nadają się na scenariusz sensacyjnego filmu. Na szczęście z happy endem dla Polski.

10 listopada rano na wjeżdżający pociąg z Berlina z Piłsudskim czekał jedynie skromny komitet powitalny złożony głównie z działaczy Polskiej Organizacji Wojskowej i przedstawiciel Rady Regencyjnej Zdzisław Lubomirski. Kilka godzin później, gdy wieść rozniosła się po Warszawie, tłum zebrał się pod ul. Moniuszki 2. Miasto wrzało. Już w nocy z 10 na 11 listopada rozpoczęło się wielkie rozbrajanie niemieckich żołnierzy na ulicach Warszawy.11 listopada 1918 roku na pierwszej stronie „Kuriera Porannego” (ale pod licznymi… afiszami teatralnymi) ukazał się artykuł pt. „Komendant”, rozpoczynający się od zdania „Komendant powrócił! Wieść radosna gruchnęła od wczoraj rana po całej Warszawie”. Mieszkańcy Warszawy nie wiedzieli, iż w mieście o mały włos nie doszło do krwawych walk z 30-tysięcznym niemieckim garnizonem. W pacyfikacji niemieckich żołnierzy w Warszawie pomógł fortel komendanta i… dezertera.

Kim był Jęczkowiak?

Piłsudski zaraz po przybyciu do mieszkania przy ul. Moniuszki 2 spotkał się z młodym działaczem POW Józefem Jęczkowiak, który był dezerterem z armii niemieckiej. 20-letni PEOWIAK miał za sobą służbę na froncie zachodnim, z którego zbiegł, powracając do rodzinnej Wielkopolski, gdzie szybko wstąpił do POW. Wielkopolanin nie dał się na szczęście złapać niemieckim żandarmom, którzy jedną kulką z pewnością „podziękowaliby” mu za dezercję. Z ramienia POW Jęczkowiak trafił do Warszawy, gdzie 10 listopada Piłsudski powierzył mu dywersyjne zadanie.

Komendant, widząc przed swoim wyjazdem z Berlina rewolucyjny zamęt charakteryzujący się powstawaniem Rad Żołnierskich i czerwonymi sztandarami powiewającymi w stolicy I Rzeszy, postanowił ten „rewolucyjny zamęt” rozniecić wśród niemieckich żołnierzy stacjonujących na ziemiach polskich, a było ich bagatela ok. 80 tys., z czego w samej Warszawie stacjonowało 30 tys. świetnie uzbrojonych i wyszkolonych żołnierzy. Piłsudski doskonale wiedział, że armia niemiecka z łatwością może utopić marzenia o niepodległej Polsce we krwi, najzwyczajniej stosując politykę faktów dokonanych.

Mimo niebezpieczeństwa dekonspiracji i słusznej kary za dezercję z armii niemieckiej Jęczkowiak w zadbanym mundurze niemieckim i odpowiednimi dokumentami oraz z w ten sam sposób ubranymi kolegami z POW naprędce uszyli sporo czerwonych sztandarów i opasek, i udając niemieckich żołnierzy, którzy dopiero co dotarli z Niemiec, zaczęli agitować innych niemieckich żołnierzy z iście „rewolucyjnym” zapałem. Niemcy połknęli haczyk. Jęczkowiak, świetnie mówiący po niemiecku, niezwykle teatralnie opowiedział o tym, jak rewolucja ogarnęła Berlin (co wiedział z relacji Piłsudskiego) i wezwał żołnierzy niemieckich do buntu, kończąc wypowiedź zerwaniem z czapki niemieckiej kokardy i założeniem czerwonej opaski.

W tym momencie próbował zareagować niemiecki oficer, który jednak został obezwładniony przez swoich żołnierzy. Około 5 tys. żołnierzy o polskim pochodzeniu przeszło z uzbrojeniem na stronę polską, a wśród niemieckich żołnierzy zaczęły powstawać Rady Żołnierskie, które nie chciały walczyć z Polakami. Około północy z 10 na 11 listopada przedstawiciele Rad Żołnierskich spotkali się z Piłsudskim szybko dobijając targu. Gwarancję bezpieczeństwa i wyjazd do Niemiec w zamian za broń i wyposażenie. Większość niemieckich żołnierzy podporządkowała się ustaleniom Rad Żołnierskich z Piłsudskim. Niestety, nie wszyscy.

Rozbrajanie i walki z Niemcami

O tym, co mogło się stać w Warszawie, gdyby nie spryt Piłsudskiego świadczy dalszy rozwój wypadków. W warszawskiej Cytadeli, która była obiektem strategicznym o dużym znaczeniu, stacjonował kilkutysięczny oddział  doborowego wojska niemieckiego, który „rewolucyjne hasła” miał za nic i który nie miał zamiaru złożyć broni. Po krótkotrwałej bitwie z Niemcami Polacy musieli się szybko wycofać. Dalsze walki wiązałyby się z dużymi ofiarami. Na szczęście Niemcy nie podjęli kontruderzenia, tylko oczekiwali w koszarach na dalszy rozwój wypadków. Dopiero po pięciu dniach Polakom udało się wynegocjować warunki wycofania się Niemców z Warszawy, którzy ostatecznie opuścili miasto dopiero 19 listopada.

Wycofywanie Niemców z ziem polskich nie było bezkrwawe, jak pobieżnie przedstawia się na lekcjach historii. Oblicza się, że w listopadzie w walkach z Niemcami zginęło ponad 100 Polaków, a kilkuset zostało rannych. Największą ofiarę krwi złożyło miasto Międzyrzec Podlaski, który początkowo opanowany został przez działaczy POW i cywili. Po kilku dniach wolności do miasta wkroczyły ze wschodu oddziały 1. Przybocznego Pułku Huzarów, który „pieczętował się” znanym z drugiej wojny światowej symbolem Totenkopf. W ramach odwetu Niemcy zabili 22 członków POW i ok. 20 cywili.

Na szczęście „rewolucyjne wrzenie” wśród żołnierzy niemieckich, wzorem Warszawy, rozlało się na inne garnizony niemieckie, oszczędzając kolejnych ofiar wśród polskich cywili i bojowników POW.

Niestety, na terenie innych zaborów walki w listopadzie 1918 roku były o wiele bardziej krwawe…

Na innych frontach

Akceptacja krajów zachodnich nie była wystarczającym argumentem do ostatecznego ugruntowania granic kraju. Dość wspomnieć, że w latach 1918-1921 odradzające się państwo polskie czekał aż sześć wojen: wielkopolska, śląska, litewska, czechosłowacka i bolszewicka. W listopadzie 1918 roku Polacy toczyli jeszcze jedną krwawą wojnę. Wojnę z Ukraińcami o Lwów. W tych walkach, które trwały od 1 do 22 listopada, poległo ok. 440 żołnierzy i ok. 200 „Orląt Lwowskich”: studentów, młodzieży gimnazjalnej i  dzieci. Najmłodsza ofiara Jaś Kukawski miał 9 lat (zaledwie 13 lat miał Antoni Kukawski, najmłodszy kawaler Orderu Virtuti Militari).

Po 123 latach zniewolenia Polska odzyskała upragnioną niepodległość. Terytorium kraju po zakończeniu pierwszej wojny światowej liczyło 387 tys. km², a liczba ludności plasowała się na poziomie 27 milionów. Średnie zaludnienie wynosiło 70 osób na km², a największym miastem była stołeczna Warszawa. W tym okresie polską gospodarkę można było określić mianem kapitalizmu wyspowego, ponieważ nie wszystkie regiony były równie mocno rozwinięte. PKB na mieszkańca wynosiło około 1700 dolarów, zaś średnia długość życia wynosiła ok. 50 lat.

Tyle suchych faktów, za którymi stoi ogromne poświęcenie milionów Polaków, którzy przez 123 lata ciemnej nocy śnili o Niepodległej Ojczyźnie. O tym, że sen o Niepodległej śnił się także Polakom na emigracji świadczy fakt niebywałej daniny materialnej polskich emigrantów na tworzenie chociażby Błękitnej Armii Hallera, bez której niepodległa Polska nadal byłaby tylko snem. Wśród wielu żołnierzy Błękitnej Armii byli młodzi Polacy, którzy Polskę znali tylko z opowiadań ojców i dziadków.

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (kilka z nich nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego. Współpracownik magazynu „Nasza Historia”.

INNE Z TEJ KATEGORII

80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. 63 dni bohaterskiej walki w liczbach

1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00 wybuchło Powstanie Warszawskie – największe zbrojne powstanie przeciwko niemieckiemu okupantowi w Europie. Na słabo uzbrojonych powstańców Niemcy wysłali ponad 50 tys. świetnie wyposażonych żołnierzy Wermachtu, SS i jednostek kolaborujących. Danina krwi naszych przodków pragnących niepodległości i barbarzyństwo Niemców ciągle przyprawiają o dreszcze.
5 MIN CZYTANIA

Pamięć i przestroga: Konfederacja targowicka, czyli krótka historia zdrady

Miesiąc maj większości Polaków kojarzy się z rocznicą uchwalenia Konstytucji w 1791 r., rokrocznie uroczyście obchodzoną w naszym kraju. Jednak maj to także (niestety) miesiąc, w którym część zaprzedanej magnaterii zawiązała konfederację targowicką, która do dziś jest synonimem zaprzedania i hańby. Historię zdrady narodowej doskonale opisał przedwojenny historyk Władysław Smoleński w dziele „Konfederacja targowicka”.
4 MIN CZYTANIA

Męczennik, który sam domagał się, by zostać patronem Polski

16 maja w sanktuarium w Strachocinie uroczyście obchodzony jest odpust św. Andrzeja Boboli w rocznicę jego okrutnej śmierci, jaką odniósł z rąk Kozaków w 1657 r. Męczennik jest prawdopodobni jedynym świętym, który... sam domagał się, by zostać patronem Polski.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. 63 dni bohaterskiej walki w liczbach

1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00 wybuchło Powstanie Warszawskie – największe zbrojne powstanie przeciwko niemieckiemu okupantowi w Europie. Na słabo uzbrojonych powstańców Niemcy wysłali ponad 50 tys. świetnie wyposażonych żołnierzy Wermachtu, SS i jednostek kolaborujących. Danina krwi naszych przodków pragnących niepodległości i barbarzyństwo Niemców ciągle przyprawiają o dreszcze.
5 MIN CZYTANIA

Groźne i majestatyczne „Pejzaże Tatrzańskie” [WYWIAD]

Z ks. Zbigniewem Pytlem, autorem albumu „Pejzaże Tatrzańskie. Zima”, rozmawiamy o jego twórczości oraz promowaniu literatury, kultury i sztuki związanej z regionem Tatr.
4 MIN CZYTANIA

Wiślana Procesja Eucharystyczna w Czerwińsku nad Wisłą

Długi weekend związany ze Świętem Bożego Ciała sprzyja poznawaniu mało znanych zakątków naszego kraju. Z pewnością warto odwiedzić Czerwińsk nad Wisłą, gdzie odbywa się jedyna w Polsce Wiślana Procesja Eucharystyczna. Przy okazji można poznać wiele tajemnic związanych z pięknym czerwińskim klasztorem położonym nad brzegiem Wisły.
5 MIN CZYTANIA