Ze środków Brukseli wyasygnowano dotąd 400 tys. euro na badanie sensowności powołania do życia specjalnego rejestru majątku wszystkich mieszkańców Europy. Nie wiadomo jeszcze, czy główną funkcją tworzenia tego rodzaju ewidencji przez powołany specjalnie w tym celu nowy, unijny Urząd ds. Zapobiegania Praniu Pieniędzy (AMLA), miałaby być wyłącznie walka z dużymi przedsiębiorcami uchylającymi się od płacenia podatków. Czy też może zamysł jest tu szerszy?
Obserwatorzy rynku działający poza strukturami Brukseli podejrzewają, że zewidencjonowanie majątku każdego obywatela tylko w teorii będzie służyć wykrywaniu majątków pochodzących z nieujawnionych fiskusowi źródeł i pochowanych m.in. w rajach podatkowych. Tak naprawdę może chodzić o coś innego. O powszechną inwigilację i zdobycie maksimum wiedzy o stanie posiadania każdego Europejczyka. To zaś dawałoby eurokratom i ich oligarchicznym przyjaciołom niezaprzeczalnie ogromną władzę, w tym możliwość wywierania różnych nacisków – nawet na poszczególnych obywateli. Łącznie z sięgnięciem do ich kieszeni po kolejne daniny podatkowe.
Nowa komuna w natarciu
Jak czytamy w obywatelskim portalu TAZ, celem zleconego AMLA researchu jest „zbadanie, w jaki sposób można gromadzić i łączyć informacje dostępne z różnych źródeł własności, np. rejestrów gruntów, rejestrów przedsiębiorstw, rejestrów powierniczych i rejestrów fundacji, centralnych depozytów papierów wartościowych itp.”. Centralny rejestr majątków obywateli miałby stać się narzędziem walki z praniem pieniędzy i z powszechnym podobno uchylaniem się od płacenia podatków. Założenie bowiem jest takie, że nie tylko przedsiębiorcy działają w szarej strefie. Skłonny do takiego działania jest każdy obywatel, a majątki prywatne niektórych przeplatają się z ich majątkami firmowymi (https://taz.de/Oekonom-ueber-Meldeportal/!5793077/). Dlatego właśnie do nowego rejestru miałby dostarczać informacje każdy z nas. Dobrowolnie, ale pod karą finansową (w wys. do 2 mln euro) za uchylanie się od odpowiedzi lub podanie nieprawdy każdy będzie musiał ujawnić informacje o tym, ile, gdzie oraz jakiego rodzaju środki finansowe posiada. Czyż nie jest to czysta i żywa komuna? W nowej tylko oprawie?
W opinii biura prasowego Komisji Europejskiej wspomniany przetarg na przeprowadzenie badania nie oznacza tym samym, że KE faktycznie planuje wprowadzenie takiego rejestru. Wcale nie. Jest to tylko działanie będące podobno spełnieniem życzenia Parlamentu Europejskiego. Tenże chce jedynie zorientować się, jak wygląda status majątków wyrosłych na ukrywaniu dochodów, także w rajach podatkowych.
Zieloni już są „za”
Jednak wielu posłów Parlamentu Europejskiego odnosi się do nowego pomysłu KE co najmniej z rezerwą. Zgody co do sposobu zwalczania szarej strefy nie ma także pośród poszczególnych krajów unijnych. Rasmusowi Andresenowi z Partii Zielonych, zasiadającemu również w komisji budżetowej KE, pomysł rejestrowania majątków obywateli akurat się podoba.
– Bez tych danych spływających do rejestru nie wygramy walki z praniem pieniędzy i uchylaniem się od płacenia podatków – powiedział portalowi TAZ Rasmus Andresen. – Dobrze, jeśli Komisja Europejska najpierw zbada, jak możemy osiągnąć większą przejrzystość podatkową, bo z praniem brudnych pieniędzy można walczyć przez tworzenie przejrzystego finansowo obywatela.
Jeśli dojdzie do utworzenia – od 1 stycznia 2024 roku – agencji AMLA, a potem przez nią bazy danych do agregowania i inwigilowania majątków nie tylko ewidentnie podejrzanych oligarchów, ale także małych firm oraz przeciętnych obywateli, będzie to kolejny krok (po implementowaniu bezgotówkowego obrotu) do podporządkowania sobie przez europejski „superrząd” i zblatowane z nim jakieś lobby poszczególnych obywateli, całych społeczności, a nawet krajów.