fbpx
środa, 31 maja, 2023
Strona głównaKrajMożemy nigdy nie dowiedzieć się, co jemy

Możemy nigdy nie dowiedzieć się, co jemy

Okazuje się, że jeśli producent żywności ma kłopoty z osławionymi łańcuchami dostaw i przekona służby sanitarne i jakości, że nie ma dostępu do danego składnika, może go w produkcie zastąpić jakimś innym, byle tylko zdrowym. Na przykład larwami czy innymi robalami. Nie musi sprowadzać nowych opakowań, a nawet informować, co zawiera nowy skład produktu. Wszystko to zgodnie z prawem.

Producenci żywności mogą zmieniać składniki produktów poza wiedzą konsumentów – wynika z artykułu opublikowanego przez portalspozywczy.pl, który przytacza ekspercką wypowiedź Andrzeja Gantnera, wiceprezesa i dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Jak to jest możliwe?

Jak wiadomo rynek szybko się zmienia. Zwłaszcza w czasach niepokoju i kryzysów. Czasem zachodzi konieczność szybkiej zmiany receptury danego produktu. Brakuje jakiegoś składnika – bierze się substytut. Im tańszy, tym zresztą lepszy. Nikt nie zaprzeczy, że priorytetem jest zachowanie ciągłości działania firmy. Produkcji w firmie oraz klienta nie obchodzi, że czegoś brakuje. Nie masz składnika, bo na przykład Ukraina nie przysyła już oleju słonecznikowego – wypadasz z produktem z rynku. Chyba że olej ukraiński szybko zastąpisz naszym, rzepakowym. Jednak to już nie jest to, co było wcześniej. Wypadałoby choćby zasygnalizować klientom, że kupują coś innego. Optymalnie – nowym opakowaniem. Nie dasz jednak rady zmienić opakowania, żeby pokazać inny produkt pod starą nazwą – twój problem, producencie. Problem, bo na niektóre z opakowań czeka się czasem już nie tygodniami, ale miesiącami.

– Problem polega na tym, że każdy zapakowany produkt żywnościowy ma swój skład i jeżeli skład ten nie zgadza się z tym, co jest w środku, to teoretycznie, zgodnie z prawem żywnościowym, występuje podejrzenie o zafałszowanie – tłumaczy Andrzej Gantner.

Informować, ale jak?

Okazuje się, że Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, we współpracy z Państwową Inspekcją Sanitarną ustaliły, że „istnieje możliwość warunkowego stosowania przez przedsiębiorców branży spożywczej tymczasowych sposobów informowania konsumenta w zakresie zaistniałych zmian składu produktów”. Szkopuł w tym, że producenci nie informują o zmianie. Czasem także dlatego, że po prostu nie wiedzą, jak to zrobić. Podobno sposób na to wymyśliła Unia Europejska, a i nasze inspekcje handlowe godzą się „na elastyczne podejście do znakowania produktów w wyjątkowych sytuacjach”. Jaki to sposób i na czym polegać może to „elastyczne podejście”? Przy dacie przydatności do spożycia producent może nadrukować tylko jakąś jedną literkę…
Czy widział ktoś takie literki? Wie, co oznaczają? Tego mielibyśmy się dowiedzieć ze specjalnego komunikatu powieszonego gdzieś w sklepie. I wtedy będzie już wszystko ok. Ze spokojem zajadamy więc sałatkę z podbarwionymi larwami w składzie – zamiast tej dawnej, ulubionej. Smacznego!

Robert Azembski
Robert Azembski
Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem; pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Wprost” , „Gazecie Bankowej” oraz wielu innych tytułach prasowych i internetowych traktujących o gospodarce, finansach i ekonomii. Chociaż specjalizuje się w finansach, w tym w bankowości, ubezpieczeniach i rynku inwestycyjnym, nieobce są mu problemy przedsiębiorców, przede wszystkim z sektora MŚP. Na łamach magazynu „Forum Polskiej Gospodarki” oraz serwisu FPG24.PL najwięcej miejsca poświęca szeroko pojętej tematyce przedsiębiorczości. W swoich analizach, raportach i recenzjach odnosi się też do zagadnień szerszych – ekonomicznych i gospodarczych uwarunkowań działalności firm.

INNE Z TEJ KATEGORII

Polacy nadal pesymistyczni. Co zrobi rząd?

Najnowsze badanie Ipsos wykazało, że większość Polaków z pesymizmem patrzy na kondycję polskiej gospodarki w najbliższym roku.
2 MIN CZYTANIA

Żywność z owadami będzie specjalnie oznakowana?

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zastanawia się nad wprowadzeniem specjalnego oznaczenia produktów żywnościowych, które zawierają owady.
< 1 MIN CZYTANIA

Nowy stadion za 130 milionów wypełniany w 22 procentach

Tak marnuje się pieniądze podatników. Wybudowany za olbrzymią sumę piłkarski stadion wypełniany jest przez kibiców w zaledwie 22 proc. A bywało jeszcze gorzej.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Uniokraci chcieliby wiedzieć o nas wszystko

Redakcja Wired (portalu o nowoczesnych technologiach) weszła w posiadanie dokumentu Rady Europejskiej – sondy skierowanej do państw członkowskich UE, czy chciałyby petryfikować prawo do odtajnienia prywatnych wiadomości w sieci. Celem ma być jakoby walka z pedofilią.
3 MIN CZYTANIA

Kredyty dla małych i średnich przedsiębiorców i rolników

Jak co tydzień publikujemy informacje o już dostępnych – lub zapowiadanych – formach wsparcia dla MŚP.
3 MIN CZYTANIA

Uwaga! Nadchodzi cyfrowa demencja

Rozdawanie szkołom laptopów to nie tylko marnotrawienie pieniędzy publicznych – to konkretna szkoda wyrządzana dzieciom. Neurobiolog Manfred Spitzer dowodzi, że cyfryzacja szkół do niczego dobrego nie prowadzi.
4 MIN CZYTANIA