Tylko w maju tego roku już blisko cztery tysiące amerykańskich miejsc pracy zostało utraconych w wyniku zastosowania sztucznej inteligencji (AI). Przedsiębiorcy, nie tylko ci najwięksi, zaczynają ją wdrażać wszędzie tam, gdzie jest to tylko możliwe oraz gdzie potania to koszty funkcjonowania firm.
Zwolnienia nabierają tempa
Najnowszy raport dotyczący zwolnień w USA, a będących efektem także zastosowania AI, pochodzi z maja 2023 r. Jego autorami są eksperci firmy zajmującej się outplacementem Challenger, Gray & Christmas Inc. Ogółem pracodawcy z USA ogłosili w maju tego roku 80 089 zwolnień, z czego 3900 jest efektem „zatrudnienia” sztucznej inteligencji zamiast człowieka. AI odpowiadała za 4,86 proc. cięć miejsc pracy w USA. Nie jest to mało (nawet jak na tak duży kraj), bo dynamika zwolnień na skutek zastosowania AI z miesiąca na miesiąc szybko roście. Według cytowanego w mediach raportu, działy zajmujące się HR w firmach coraz częściej badają potencjał wykorzystania AI i to na różnych poziomach organizacji.
Ankieta przeprowadzona na potrzeby rzeczonego raportu wykazała też, że 11,76 proc. przedsiębiorców w poważny sposób rozważało już wykorzystanie sztucznej inteligencji takiej jak ChatGPT, w swoich działaniach związanych z zarządzaniem tzw. zasobami ludzkimi.
Po co firmom AI?
W dobie kryzysu, którego dotkliwe skutki odczuwane są między innymi w Stanach Zjednoczonych, AI postrzegane jest przede wszystkim jako narzędzie mające zwiększać produktywność pracowników. Innym wymienianym powodem wdrażania sztucznej inteligencji jest zastępowanie (na razie tylko) niektórych zadań wykonywanych przez pracowników w celu usprawnienia działalności operacyjnej firm. Sztuczna inteligencja ma także przyczynić się do lepszego wyciągania przez pracowników wniosków z doświadczeń, jakich nabyli w czasie swojej pracy. Na razie tylko niektóre duże firmy zastępują nią całkowicie swoich pracowników. Szczególnie dotyczy do stanowisk pracy o charakterze biurowym – tam, gdzie zajęcia są powtarzalne i monotonne. Pracę bezpośrednią z klientami, w tym pozyskiwanie i utrzymanie ważnych klientów, jeszcze wykonują przede wszystkim ludzie.
Przoduje osławiony ChatGPT
1000 amerykańskich liderów biznesu zostało przepytanych (jeszcze w lutym tego roku) na potrzeby resumebuilder.com. Pytano m.in. o to, z jakich narzędzi AI korzystają lub zamierzają w przyszłości skorzystać. Okazało się, że 49 proc. przedsiębiorców kierujących firmami korzystało już z ChatGPT, a 30 proc. planuje to zrobić niebawem. Ponadto 48 proc. stwierdziło, że ChatGPT już zastąpił im wielu pracowników, a 93 proc. spodziewa się, że wykorzystanie chatbota opartego na sztucznej inteligencji będzie systematycznie rosnąć.
Według wcześniejszego raportu Challenger, Gray & Christmas, jeszcze z początku kwietnia tego roku, ChatGPT może zastąpić co najmniej 4,8 miliona amerykańskich miejsc pracy (sic!). Co interesujące, taką liczbę podał sam ChatGPT przepytany umiejętnie przez eksperta firmy Challenger!
Pierwsi do zwolnień
Kierując się nie tylko odpowiedzią chatbota, ale także własnym rozeznaniem potrzeb i zdaniem ekspertów od zarządzania kadrami, w firmach wyciągnięto wnioski. ChatGPT może z czasem zastąpić pracowników obsługujących klientów czy zajmujących się wprowadzaniem i aktualizacją danych, a także copywriterów. Ci mogą już ustawiać się w kolejce do „odstrzału”. Niepotrzebni będą także dziennikarze agencyjni (tworzący i przekazujący proste informacje), a także tłumacze – zarówno słowa pisanego jak i symultaniczni. AI może zająć też miejsca pracy w dziedzinach takich jak informatyka, nauka o danych, uczenie maszynowe, robotyka i automatyzacja, a także matematyka i statystyka.
Ciekawe, czy prezesi firm, zwłaszcza tych najbardziej atrakcyjnych i dochodowych oraz urzędnicy publiczni dadzą się zastąpić przez AI? Tu można już powątpiewać…