Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando powiedział, że rząd wkrótce najpewniej zdecyduje, czy w Polsce jest miejsce na prywatną energetykę jądrową. W jego opinii nie wiadomo również, czy prywatni inwestorzy w energetyce jądrowej zostaliby zaakceptowani przez społeczeństwo.
Przedstawiciel rządu za przykład udziału prywatnego kapitału w branży jądrowej podał spółkę utworzoną przez Orlen i Synthos w celu budowy małych reaktorów jądrowych. Jego zdaniem, podział udziałów w tej spółce po 50 proc. nie zapewnia Skarbowi Państwa efektywnej kontroli nad tym przedsięwzięciem.
Jest pytanie, czy prywatni inwestorzy będą akceptowani przez społeczeństwo i administrację. Dodatkowo firma koreańska nie ma dużego doświadczenia w budowie reaktorów na terenie Europy. Ostatni projekt przeprowadzony przez tę firmę był w krajach arabskich, a tam chociażby wymogi dotyczące środowiska czy procedury administracyjne są zupełnie inne. Słyszeliśmy też, że istnieje spór o własności intelektualne między amerykańskim Westinghouse i Koreańczykami
– powiedział Maciej Bando.
Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce miała ruszyć w 2033 roku, choć zdaniem Macieja Bando jest to termin bardzo trudny do utrzymania. W opinii pełnomocnika rządu poprzednie władze za późno zaczęły działać w obszarze energetyki jądrowej, a przyspieszenie w budowie nastąpiło dopiero w 2023 roku. Zdaniem Macieja Bando budowa elektrowni jądrowej może ruszyć w 2026 roku, ale możliwy jest poślizg, bo konieczne będzie zamknięcie finansowania tej inwestycji, a do tego potrzebne są zgody z Komisji Europejskiej dotyczące pomocy publicznej.