Poseł Janusz Kowalski z Solidarnej Polski i wiceminister rolnictwa napisał na Twitterze, że „farmy wiatrakowe są pomimo wysokich dotacji trwale nierentowne”.
Stwierdzenie to stoi w opozycji do działań rządu PiS, który już zapowiedział liberalizację przepisów dotyczących budowy wiatraków. Chodzi o wprowadzoną w 2016 r. tzw. zasadę 10H, która określa, że minimalna odległość między budynkiem mieszkalnym a elektrownią wiatrową ma wynieść co najmniej dziesięciokrotność wysokości instalacji. Co więcej, likwidacja zasady 10H jest jednym z tzw. kamieni milowych, czyli żądań Unii Europejskiej, które Polska musi spełnić, jeśli chce uzyskać pieniądze na tzw. Krajowy Plan Odbudowy.
– Zobowiązuję się, że ustawa 10H będzie procedowana szybciej niż dotąd. Dyskusje w ramach naszego obozu politycznego w sprawie ustawy 10H już się zakończyły. Dlatego wierzę, że bardzo szybko ona pójdzie do przodu – jednoznacznie oświadczył premier Mateusz Morawiecki.
Na szczęście, odblokowaniu budowy drogich, niestabilnych, szkodzących środowisku, krajobrazowi i ludziom farm wiatrowych sprzeciwia się rządowy koalicjant – Solidarna Polska. „Z przeprowadzonych badań wynika, że wielkie farmy PV oraz MFW na Morzu Północnym i na Bałtyku są pomimo wysokich dotacji trwale nierentowne i mają łączne koszty wyższe od cen rynkowych notowanych na Giełdach Energii w UK oraz Nord Pool w Skandynawii” – napisał poseł Kowalski na Twitterze.