Przedmiotowa ustawa ma ograniczyć negatywne skutki wysokich cen energii elektrycznej, wprowadzając przy tym pojęcie „odbiorcy uprawnionego”, któremu będzie przysługiwać ochrona. Jak wskazano w uzasadnieniu do projektu, zakłada on ograniczenie przychodów wytwórców energii elektrycznej, przy jednoczesnej redystrybucji uzyskanych środków do odbiorców końcowych objętych ochroną. W tym celu ustawa powołuje nowy twór biurokratyczny pod nazwą Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. Na niego wytwórcy energii oraz przedsiębiorstwa obrotu energią elektryczną mają dokonywać wpłat.
Eksperci Konfederacji Lewiatan obawiają się negatywnych konsekwencji procedowanego projektu ustawy, wskazując na niepotrzebną ingerencję państwa.
– W obecnym brzmieniu zakłada on jednak daleko idącą, a w znacznej mierze wręcz nadmiarową, ingerencję w rynek energii elektrycznej. Co więcej, ingerencję wprowadzaną naprędce i bez konsultacji publicznych. Przeprowadzenie kompleksowych konsultacji dałoby możliwość dogłębnego rozważenia wszelkich możliwych konsekwencji rozwiązań. Tymczasem system zaprojektowany w ustawie niesie za sobą bardzo wysoki poziom niepewności prawnej w zakresie ustalenia wielkości odpisu na fundusz dla podmiotów, które będą zobowiązane ten odpis kalkulować i odprowadzać, a wręcz doprowadzi do niewypłacalności, a w konsekwencji upadłości spółek obrotu. Nie pozostanie to bez konsekwencji dla odbiorców końcowych i ich prawa do wyboru sprzedawcy – ostrzega Agata Bator, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
„Wydaje się, że nie taka była intencja projektodawcy. Chodzi o to, aby wprowadzając zmiany, które w założeniu mają pomóc, nie wylać dziecka z kąpielą” – komentuje Konfederacja Lewiatan.