Podczas gdy jeszcze do niedawna przez Kanał Sueski przepływało dziennie w tankowcach średnio 7 milionów baryłek ropy, to w ostatnich tygodniach wartość ta spadła do 3,4 mln baryłek.
Redukcja ta jest efektem ataków rebeliantów z jemeńskiego plemienia Huti, którzy ostrzeliwują dronami i rakietami jednostki przepływające przez cieśninę Bab al-Mandab łączącą Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim. Działania partyzantów to odpowiedź na atak Izraela na Strefę Gazy. Powszechnie wiadomo, że rebelianci są wspierani przez Iran.
Do tej pory nie ostrzeliwali oni jednak rosyjskich tankowców, które cały czas przewożą tą trasą ropę m.in. do Indii, co może być efektem bliskich relacji Rosji z Iranem.
Najwięksi przewoźnicy, czyli firmy Hapag-Lloyd, Moller-Maersk, MSC, CMA czy CGM rezygnują z tej trasy i zamiast kierować swoje jednostki przez Kanał Sueski, wybierają znacznie dalszą, ale bezpieczniejszą drogę dookoła Afryki. Oznacza to wydłużenie czasu niezbędnego na realizację dostawy ropy z Arabii Saudyjskiej do portu w Rotterdamie z 24 do 42 dni.
Władze USA zapowiedziały uruchomienie w regionie specjalnych patroli okrętów wojennych, które będą miały za zadanie zneutralizowanie aktywności napastników z Jemenu. W tym celu zostanie przeprowadzona operacja Strażnik Dobrobytu, w której wezmą udział jednostki takich państw jak Wielka Brytania, Bahrajn, Kanada, Francja, Włochy, Holandia, Norwegia, Seszele i Hiszpania.