„Cyfrowa demencja” to już druga książka znanego w Europie Manfreda Spitzera, niemieckiego lekarza psychiatry i neurobiologa, w której ostrzega przed bezkrytycznym wprowadzaniem komputerów oraz innych narzędzi cyfrowej „pomocy” do szkół. Zwłaszcza do szkół podstawowych i średnich. Z faktu, że komputery dostarczają informacji wyciągany jest błędny wniosek, że stanowią idealne narzędzie nauczania. Tymczasem nie tylko nie pomagają w nauce, ale wręcz szkodzą.
Zwolnieni z myślenia
Liczne badania naukowe, na które powołuje się Manferd Spitzer w swojej pracy dowodzą, że laptopy i tablice interaktywne wcale nie ułatwiają nauczania. Wyręczają tylko uczniów w pracy umysłowej. Uczenie się wymaga samodzielnej pracy mózgu i jego ćwiczenia. Im intensywniej i głębiej przetwarzamy dane zagadnienie, tym lepiej utrwala się ono w pamięci. Zdaniem naukowca nie istnieje żaden, ale to żaden przekonujący dowód na to, że nowoczesne technologie informacyjne wpływają na poprawę wyników w nauce (nie licząc odosobnionych badań sponsorowanych przez lobby hi-tech). Wręcz odwrotnie, kształtują powierzchowne myślenie wywołując różne skutki uboczne – od zaburzeń zachowania o charakterze socjopatycznym aż po rozpowszechnianie się pornografii pośród dzieci i wzrost agresji oraz przemocy.
Dzieci i młodzież powinny jak najczęściej i samodzielnie używać własnego mózgu, a nie uczyć się wyręczać tak ostatnio propagowaną wszędzie sztuczną inteligencją (AI). Ćwiczone mięśnie przyrastają – z neuroplastycznym mózgiem dzieje się tak samo: aktywne i samodzielne myślenie tworzy nowe synapsy (połączenia) w mózgu lub poszerza już istniejące. Rozwija odpowiednie ośrodki w hipokampie. Zwalniając ucznia od samodzielnego researchu, skłaniając do powierzchownego tylko przeglądu informacji lub ich zebrania i opracowania przez AI robimy dziecku krzywdę, bo uruchamiamy czynniki prowadzące wręcz do uwsteczniania się jego mózgu. A chyba nie o to chodzi, by zahamować rozwój młodych ludzi już na etapie szkolnej edukacji?!
Manfred Spitzer przypomina też znaną prawdę, że częste korzystanie z internetu skutkuje w wielu przypadkach uzależnieniem. A intensywne i wielogodzinne używanie smartfona czy laptopa – zarówno w szkole jak i w domu – pogarsza pamięć młodych ludzi. Wpływa też negatywnie (wbrew twierdzeniom na temat wyjątkowych zdolności tzw. digital natives, czyli cyfrowych tubylców) na umiejętność wyszukiwania informacji, na dłuższą metę prowadząc do cyfrowej demencji i nieledwie „narkotycznego” nałogu. „Wprowadzenie mediów i narzędzi cyfrowych do przedszkoli i szkół podstawowych jest zatem swego rodzaju wciąganiem dzieci w narkomanię” – twierdzi psychiatra.
Co zatem robić?
Chociaż niemiecki psychiatra zdaje sobie sprawę, że wobec zalewu treści medialnych inspirowanych zapewne przez potężny lobbing firm hi-tech, jego głos będzie „głosem wołającego na puszczy”, to czuje się w obowiązku ostrzec społeczeństwo. Nie tędy droga! Swoje wołanie uznaje za obowiązek wobec rodziców i dzieci, także własnych. Wartością „Cyfrowej demencji” jest też to, że naukowiec w bardzo konkretny sposób radzi, jak złagodzić skutki cyfrowej inwazji na młode, rozwijające się mózgi. I tak autor zaleca:
– Warto odżywiać się zdrowo. Większość chorób to skutek niewłaściwego odżywania.
– Codziennie pół godziny ruchu – może piechotą, ewentualnie na rowerze. Gdzie jest to możliwe zrezygnujmy z auta. Czasem zafundujmy sobie kontakt z ozdrowieńczą przyrodą.
– Nie warto zamartwiać się o przyszłość, zgodnie z radami starożytnych: żyjmy tym, co jest tu i teraz.
– Nie podejmujmy się wyzwań przekraczających nasze możliwości. Porażki będą frustrować i stale stresować, co może prowadzić do depresji.
– Pomagajmy innym. Udowodniono naukowo, że pomaganie wpływa pozytywnie również na stan zdrowia osoby pomagającej.
– Starajmy się nie kupować nadmiaru rzeczy, a pieniądze wykorzystywać do pełnego przeżywania tego, co przynosi nam życie.
– Od czasu do czasu słuchajmy w skupieniu ulubionej muzyki. Wiadomo, że muzyka ogranicza aktywność obszarów mózgu odpowiedzialnych za odczuwanie lęku, a jednocześnie uaktywnia te jego partie, które odpowiadają za odczuwanie szczęścia.
– Żyjmy aktywnie, starając się pokonywać przeszkody i nie zapominając o uśmiechu. Śmiech to zdrowie!
– Nade wszystko unikajmy cyfrowych mediów. Ograniczmy dzieciom czas kontaktu z nimi. Uczmy dzieci, jak z nich korzystać bezpiecznie i z pożytkiem.
No cóż… dobrymi radami piekło wybrukowane. Być może jednak zastosowanie się nawet tylko do niektórych z tych zaleceń zmieni jakość życia naszych dzieci, uchroni przed cyfrową niewolą i skieruje na tory poszukiwania prawdziwych wartości w realnym kontakcie z drugim człowiekiem.