Podwyższenie progu wynagrodzenia dla pracowników z zagranicy do 38 700 funtów rocznie grozi sytuacją, w której firmy zmagające się z niedoborem siły roboczej będą płacić zagranicznym pracownikom więcej niż Brytyjczykom, ostrzegają eksperci. W grudniu 2023 roku Brytyjski rząd ogłosił, że podniesie próg minimalnego wynagrodzenia dla wykwalifikowanych pracowników z zagranicy o prawie 50 proc. – z 26 200 do 38 700 funtów rocznie.
Celem zmian było ograniczenie migracji do Wielkiej Brytanii, która wciąż pozostaje głównym problemem politycznym na Wyspach. W zeszłym roku James Cleverly, minister spraw wewnętrznych przekonywał, że wzrost wynagrodzeń pracowników zagranicznych poskutkuje zmniejszeniem rocznej migracji netto do 300 tysięcy w nadchodzących latach. Przypomnijmy, że w 2022 r. saldo migracji netto do Wielkiej Brytanii wyniosło 745 tysięcy, co stanowiło najwyższy od końca II wojny światowej wynik.
Wysokość progu zarobkowego a imigranci
Zgodnie z obowiązującym prawem, aby móc przyjechać do Wielkiej Brytanii w celach pracowniczych, należy najpierw uzyskać stosowne pozwolenie, czyli odpowiednią wizę. Na Wyspach działa tzw. punktowy system imigracyjny, zgodnie z którym, aby uzyskać wizę należy zebrać 70 punktów. Punkty przyznawane są między innymi za:
– posiadane kwalifikacje,
– znajomość języka angielskiego na wymaganym poziomie,
– posiadanie oferty pracy od zatwierdzonego sponsora,
– wykazanie zarobków równych progowi (obecnie) 26 200 funtów rocznie lub wyższych.
Rządzący uznali, że podwyższenie progu zarobkowego ograniczy migrację, ponieważ zmniejszy liczbę pracodawców mogących zaoferować pracownikom z zagranicy tak wysokie wynagrodzenie i w konsekwencji zmniejszy liczbę osób wnioskujących o wizę, zdolnych uzyskać wymaganą sumę 70 punktów.
Rzeczywisty wpływ zmian
Rose Carey z firmy prawniczej Charles Russell Speechlys, specjalizujący się w imigracji biznesowej uważa, że nowe regulacje wymagają monitorowania, ponieważ istnieje poważne ryzyko, że zostaną one wykorzystane w sposób sprzeczny z pierwotnymi założeniami.
– Pracodawcy mogą błędnie uznać, że muszą płacić komuś z zagranicy więcej niż komuś z Wielkiej Brytanii. (…) Może dojść do sytuacji, w której brytyjscy pracownicy będą zarabiać mniej niż imigranci wykonując tę samą pracę tylko dlatego, że ustawa wizowa nakłada wymóg, aby ci drudzy w skali roku zarobili co najmniej 38 700 funtów – zauważa Carey. –
Zmiany w systemie tak znacznie podnoszące próg dochodowy, zamiast zmniejszyć liczbę imigrantów wjeżdżających do kraju mogą – paradoksalnie – negatywnie wpłynąć na sytuację Brytyjczyków na rodzimym rynku pracy.
Paul McGrath, prawnik w firmie McDermott Will & Emery, również ostrzega, że zmiana dotychczasowej polityki wizowej może przynieść niezamierzone konsekwencje. Jego zdaniem niektórzy pracodawcy, którzy obecnie w dużym stopniu polegają na pracownikach spoza Wielkiej Brytanii mogą czuć się zobowiązani do podniesienia wynagrodzeń pracownikom z zagranicy, aby zapewnić pełną obsadę kadrową. McGrath przestrzega, że takie działanie może stwarzać negatywne konsekwencje prawne z uwagi na ryzyko tworzenia niezgodnych z prawem nierówności płacowych.
Zamiast spadku rośnie liczba wniosków o wizy pracownicze
Wbrew zapowiedziom ministra Jamesa Cleverly popyt na brytyjską wizę pracowniczą nie maleje. Co ciekawe, można nawet zauważyć wzrost składanych wniosków. Powyższe wynika z faktu, że część firm składa wnioski teraz, aby zdążyć przed terminem 4 kwietnia, kiedy to wzrosną progi wynagrodzeń. Zdaniem ekspertów takie działanie może samo w sobie zwiększyć liczbę osób migrujących, którą rząd próbuje obniżyć. Nic więc dziwnego, że na Wyspach panuje powszechne przekonanie, że działania rządu nie wpłyną znacząco na dane dotyczące migracji netto. Zaostrzenie polityki migracyjnej przez rząd od początku spotkało się z falą krytyki. Zdaniem związku zawodowego UNISON rząd dokonuje nieprzemyślanych zmian i gra w ruletkę z brytyjskim rynkiem pracy.