fbpx
środa, 8 maja, 2024
Strona głównaKrajCzym polscy rolnicy handlują z Ukrainą?

Czym polscy rolnicy handlują z Ukrainą?

Mimo trwającego od lutego ubiegłego roku konfliktu zbrojnego na terytorium Ukrainy, wartość eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski do tego kraju utrzymała trend wzrostowy. W roku 2022 polskie przedsiębiorstwa rolne sprzedały Ukrainie towary za kwotę ok. 945 mln euro.

Eksport towarów z Polski na Ukrainę osiągnął wartość wyższą rok do roku o całe 16 proc. Tendencja zwyżkowa jest tu obecna od 2015 r., kiedy eksport ten wart był 297 mln euro. Wartość ta w kolejnych latach sukcesywnie rosła, osiągając 326 mln euro w roku 2016, 403 mln euro w 2017 r., 483 mln euro w 2018 r., 599 mln euro w 2019 r., 760 mln euro w 2020 r. i 812 mln euro w 2021 r. W siedem lat Polacy potroili zatem wartość eksportu na Ukrainę.

Z jednej strony pewne ożywienie relacji handlowych jest oczywiście widoczne, ale wciąż nie możemy zapominać, że wzrost wartości eksportu wynika w znacznej mierze również z rekordowych cen będących pokłosiem zawirowań ekonomicznych na rynkach. Koszty rosną, co znajduje odzwierciedlenie we wskaźnikach handlowych. Niemniej cieszyć powinno, że zbrojna agresja Rosji nie zahamowała rozwoju relacji handlowych między Polską a Ukrainą.

Problematyczne(?) saldo

Znacznemu pogorszeniu natomiast uległ w ostatnim czasie bilans handlowy w obrocie towarami rolno-spożywczymi z Ukrainą. Szczególnie rok 2022, z uwagi na wojnę za naszą wschodnią granicą, był czasem intensyfikacji przywozu ukraińskich towarów nad Wisłę. Tylko przed rokiem do Polski trafiły ukraińskie artykuły rolno-spożywcze o wartości 2,741 mld euro. Co ciekawe, jest to wartość około trzykrotnie wyższa niż jeszcze w roku 2021. Stanowi ona naturalne pokłosie zwyżki wolumenu importu oraz cen transakcyjnych. Nie bez znaczenia była tu także decyzja Parlamentu Europejskiego i Rady dot. zniesienia ceł na większość ukraińskich produktów. W praktyce jednak wiele towarów również wcześniej objętych było bezcłowymi kontyngentami lub zerową stawką – jak choćby w przypadku kukurydzy. Również procentowy udział importu towarów spożywczych z Ukrainy w ogóle importu tych kategorii produktów do Polski wzrósł w minionym roku. O ile w latach 2013-2021 oscylował on wokół 3 proc., o tyle w 2022 r. było to już niemal 9 proc. całości zaimportowanych produktów spożywczych.

Należy jednak pamiętać, że możliwość szerokiego korzystania z ukraińskich dostaw – przy zachowaniu odpowiedniego balansu między nimi a udziałem towarów rodzimych – jest dla wielu przedsiębiorstw zbawienna z uwagi na konkurencyjne ceny. W żaden sposób wymiana handlowa nie powinna natomiast uderzać tu w krajowych producentów, co na uwadze bezustannie mieć musi resort rolnictwa.

Co wysyłamy na Ukrainę, a co sprowadzamy

Najważniejszą kategorią produktów eksportowaną z Polski na Ukrainę są, w kontekście wymiany handlowej w obrębie artykułów rolno-spożywczych, warzywa i ich przetwory, które stanowiły 14 proc. ogółu eksportu rolnego realizowanego w tym kierunku. Na drugim miejscu uplasowały się produkty mleczne (11 proc.), a kolejne lokaty zajęły: mięso, podroby i przetwory bez drobiu (10 proc.), produkty paszowe (9 proc.), kawa, herbata i kakao (8 proc.), owoce (7 proc.), przetwory zbożowo-mączne (6 proc.), wyroby cukiernicze (6 proc.), mięso i podroby z drobiu (3 proc.), tłuszcze zwierzęce (3 proc.), tytoń i wyroby tytoniowe (2 proc.), drób żywy (1 proc.) oraz soki (1 proc.).

Wśród kategorii importowanych do Polski z Ukrainy prym wiodą: tłuszcze roślinne (30 proc.), ziarno zbóż (22 proc.), nasiona roślin oleistych (17 proc.), produkty paszowe (8 proc.), owoce (5 proc.), cukier (4 proc.), produkty mleczne (2 proc.), soki (2 proc.), mięso i podroby z drobiu (2 proc.), przetwory zbożowo-mączne (1 proc.) i warzywa (1 proc.).

Kość niezgody

Import artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy do Polski stał się w ostatnim czasie wielkim problemem resortu rolnictwa. Wszystkiemu winien był chaos spowodowany najpierw brakiem kontroli nad ilością i jakością wjeżdżających do Polski towarów, a później galimatias związany z zupełnym zamknięciem się na ukraińskie towary spożywcze.

Wybór Polski jako kierunku wysyłek ukraińskich produktów możemy w kolejnych latach wykorzystać jako pretekst do osiągnięcia kolejnego etapu rozwoju krajowej gospodarki rolnej. Przy dołożeniu odpowiednich wysiłków do rozwoju infrastruktury transportowej, przechowalniczej czy przeładunkowej, nasz kraj stać się może już niebawem swoistym centrum dystrybucji towarów rolno-spożywczych z całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Polska może być, i nie jest to scenariusz niemożliwy do zrealizowania, swoistym hubem eksportowym i największym centrum dystrybucyjnym artykułów rolno-spożywczych w tej części kontynentu. To konieczny etap rozwoju, ponieważ dalsze otwieranie się Unii Europejskiej na ukraińskie produkty (co jest nieuniknione) znacznie osłabi pozycję Polski jako silnego eksportera na arenie unijnej – arenie, która dziś zagospodarowuje 74 proc. eksportu polskiego rolnictwa.

 

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Polacy przestali się bać i pokochali… pożyczki

Banki, SKOK-i i firmy pożyczkowe od kilku miesięcy zbierają solidne żniwo. Polacy zadłużają się coraz szybciej i na coraz większe kwoty.
2 MIN CZYTANIA

Polacy należą do europejskich pracusiów

Od lat systematycznie rośnie w Unii Europejskiej odsetek pracujących osób w wieku produkcyjnym. Polska zajmuje w tym aspekcie jedno z czołowych miejsc w UE.
2 MIN CZYTANIA

Blisko 67 proc. Polaków odczuwa syndromy depresji. Ile traci na tym gospodarka?

Jak wynika z najnowszego raportu, obecnie 66,6 proc. dorosłych Polaków odczuwa przynajmniej jeden z syndromów najczęściej kojarzonych z depresją. Autorzy badania ostrożnie szacują, że gospodarka traci na tym ok. 3 mld zł rocznie. I to wyliczenie zakłada tylko nieobecność w pracy osób doświadczających epizodów depresyjnych i zaburzeń depresyjnych nawracających.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA