Eksport towarów z Polski na Ukrainę osiągnął wartość wyższą rok do roku o całe 16 proc. Tendencja zwyżkowa jest tu obecna od 2015 r., kiedy eksport ten wart był 297 mln euro. Wartość ta w kolejnych latach sukcesywnie rosła, osiągając 326 mln euro w roku 2016, 403 mln euro w 2017 r., 483 mln euro w 2018 r., 599 mln euro w 2019 r., 760 mln euro w 2020 r. i 812 mln euro w 2021 r. W siedem lat Polacy potroili zatem wartość eksportu na Ukrainę.
Z jednej strony pewne ożywienie relacji handlowych jest oczywiście widoczne, ale wciąż nie możemy zapominać, że wzrost wartości eksportu wynika w znacznej mierze również z rekordowych cen będących pokłosiem zawirowań ekonomicznych na rynkach. Koszty rosną, co znajduje odzwierciedlenie we wskaźnikach handlowych. Niemniej cieszyć powinno, że zbrojna agresja Rosji nie zahamowała rozwoju relacji handlowych między Polską a Ukrainą.
Problematyczne(?) saldo
Znacznemu pogorszeniu natomiast uległ w ostatnim czasie bilans handlowy w obrocie towarami rolno-spożywczymi z Ukrainą. Szczególnie rok 2022, z uwagi na wojnę za naszą wschodnią granicą, był czasem intensyfikacji przywozu ukraińskich towarów nad Wisłę. Tylko przed rokiem do Polski trafiły ukraińskie artykuły rolno-spożywcze o wartości 2,741 mld euro. Co ciekawe, jest to wartość około trzykrotnie wyższa niż jeszcze w roku 2021. Stanowi ona naturalne pokłosie zwyżki wolumenu importu oraz cen transakcyjnych. Nie bez znaczenia była tu także decyzja Parlamentu Europejskiego i Rady dot. zniesienia ceł na większość ukraińskich produktów. W praktyce jednak wiele towarów również wcześniej objętych było bezcłowymi kontyngentami lub zerową stawką – jak choćby w przypadku kukurydzy. Również procentowy udział importu towarów spożywczych z Ukrainy w ogóle importu tych kategorii produktów do Polski wzrósł w minionym roku. O ile w latach 2013-2021 oscylował on wokół 3 proc., o tyle w 2022 r. było to już niemal 9 proc. całości zaimportowanych produktów spożywczych.
Należy jednak pamiętać, że możliwość szerokiego korzystania z ukraińskich dostaw – przy zachowaniu odpowiedniego balansu między nimi a udziałem towarów rodzimych – jest dla wielu przedsiębiorstw zbawienna z uwagi na konkurencyjne ceny. W żaden sposób wymiana handlowa nie powinna natomiast uderzać tu w krajowych producentów, co na uwadze bezustannie mieć musi resort rolnictwa.
Co wysyłamy na Ukrainę, a co sprowadzamy
Najważniejszą kategorią produktów eksportowaną z Polski na Ukrainę są, w kontekście wymiany handlowej w obrębie artykułów rolno-spożywczych, warzywa i ich przetwory, które stanowiły 14 proc. ogółu eksportu rolnego realizowanego w tym kierunku. Na drugim miejscu uplasowały się produkty mleczne (11 proc.), a kolejne lokaty zajęły: mięso, podroby i przetwory bez drobiu (10 proc.), produkty paszowe (9 proc.), kawa, herbata i kakao (8 proc.), owoce (7 proc.), przetwory zbożowo-mączne (6 proc.), wyroby cukiernicze (6 proc.), mięso i podroby z drobiu (3 proc.), tłuszcze zwierzęce (3 proc.), tytoń i wyroby tytoniowe (2 proc.), drób żywy (1 proc.) oraz soki (1 proc.).
Wśród kategorii importowanych do Polski z Ukrainy prym wiodą: tłuszcze roślinne (30 proc.), ziarno zbóż (22 proc.), nasiona roślin oleistych (17 proc.), produkty paszowe (8 proc.), owoce (5 proc.), cukier (4 proc.), produkty mleczne (2 proc.), soki (2 proc.), mięso i podroby z drobiu (2 proc.), przetwory zbożowo-mączne (1 proc.) i warzywa (1 proc.).
Kość niezgody
Import artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy do Polski stał się w ostatnim czasie wielkim problemem resortu rolnictwa. Wszystkiemu winien był chaos spowodowany najpierw brakiem kontroli nad ilością i jakością wjeżdżających do Polski towarów, a później galimatias związany z zupełnym zamknięciem się na ukraińskie towary spożywcze.
Wybór Polski jako kierunku wysyłek ukraińskich produktów możemy w kolejnych latach wykorzystać jako pretekst do osiągnięcia kolejnego etapu rozwoju krajowej gospodarki rolnej. Przy dołożeniu odpowiednich wysiłków do rozwoju infrastruktury transportowej, przechowalniczej czy przeładunkowej, nasz kraj stać się może już niebawem swoistym centrum dystrybucji towarów rolno-spożywczych z całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Polska może być, i nie jest to scenariusz niemożliwy do zrealizowania, swoistym hubem eksportowym i największym centrum dystrybucyjnym artykułów rolno-spożywczych w tej części kontynentu. To konieczny etap rozwoju, ponieważ dalsze otwieranie się Unii Europejskiej na ukraińskie produkty (co jest nieuniknione) znacznie osłabi pozycję Polski jako silnego eksportera na arenie unijnej – arenie, która dziś zagospodarowuje 74 proc. eksportu polskiego rolnictwa.