Inauguracja kampanii Rona De Santisa, popieranego przez Muska republikańskiego gubernatora Florydy i konkurenta Donalda Trumpa, okazała się klapą. De Santis miał ogłosić na Twitterze swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich podczas dyskusji z Muskiem i jego bliskim współpracownikiem, finansistą Davidem Sachsem. Niestety transmisji live towarzyszyły usterki techniczne i nie działała. W wyniku klapy inauguracji szef inżynierów Twittera zapowiedział, że odchodzi z firmy. Od czasu, gdy Musk kupił Twittera zwolnionych zostało już ponad 80 proc. pracowników.
Jednak według Axios wybór Twittera jako miejsca oficjalnego ogłoszenia startu kampanii gubernatora Florydy jest ciosem dla należącej do Murdocha telewizji Fox News i kolejnym dowodem na powiększające się wpływy Muska na prawicy, kosztem medialnego imperium Ruperta Murdocha.
„Decydując się na pominięcie Fox News na korzyść Twittera, DeSantis wysyła sygnał konserwatystom, że Fox News jest taką samą częścią mediów głównego nurtu jak CNN czy inne sieci” – pisze portal. Przywołuje też szeroką krytykę stacji ze strony prawicowych komentatorów po tym, gdy zwolniła ona swoją największą gwiazdę, słynącego z kontrowersji i ultraprawicowych poglądów Tuckera Carlsona.
Telewizja traci znaczenie
Carlson ogłosił niedawno, że zamierza przenieść swój program właśnie na Twittera, a podobne ruchy zapowiedzieli inni znani prawicowi publicyści. Tymczasem, jak odnotowuje Axios, po zwolnieniu kontrowersyjnego prezentera, oglądalność Fox News w zajmowanym przez niego paśmie w „prime time” dramatycznie spadła, na czym skorzystał inny prawicowy kanał – Newsmax.
Fox News nadal jest liderem wśród stacji informacyjnych w amerykańskiej kablówce, ale coraz mniej Amerykanów ogląda telewizję kablową, przenosząc się do internetu. Skorzystać na tym może Musk, który w rezultacie przejęcia Twittera wyrósł na jedną z czołowych postaci na prawicy.
Miliarder już wcześniej publicznie sugerował, że oddałby głos w wyborach na DeSantisa, a w ubiegłorocznych wyborach do Kongresu nawoływał do głosowania na Republikanów. Gubernator Florydy jest uważany za głównego rywala Trumpa w wyścigu o nominację partii w wyborach 2024 r., choć jego notowania w ostatnich miesiącach wyraźnie spadają i to Trumpa teraz uznaje się za zdecydowanego faworyta do nominacji.