W ciągu przeszło trzydziestu lat istnienia wolnej Polski odsetek zatrudnionych w sektorze rolnym spadał, by – jak wynika z danych Powszechnego Spisu Rolnego – osiągnąć dziś poziom 8,4 proc. z wciąż wykazywaną tendencją spadkową. Rolnictwo jest dziś niepewnym kawałkiem chleba, co stało się widoczne we wskaźnikach zatrudnienia w sektorze. Częstym obrazkiem jest dziś także łączenie działalności rolnej z nierolniczymi aktywnościami, co stało się w ostatnich latach kłopotliwe.
Na wsi wciąż zbyt wolno przybywa nierolniczych miejsc pracy, co skutecznie zniechęca – szczególnie młodych ludzi z wyższym wykształceniem – do pozostawania w swoich rodzinnych miejscowościach. Dziś trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie od tempa tworzenia zatrudnienia poza rolnictwem może w znacznej mierze zależeć przyszłość samego sektora agro. Dane są niepokojące, bo na samej wsi zaledwie 10 proc. osób utrzymuje się z prowadzenia gospodarstwa. To z jednej strony efekt braku rentowności znacznej części mikro, małych i średnich gospodarstw, z drugiej zbyt niska opłacalność produkcji rolnej, nawet gdy gospodarstwo nie notuje strat. Dlatego rolnictwo często stanowi tylko jedno ze źródeł utrzymania.
Bezsilne małe gospodarstwa
Niewiele pomogły tu programy mające stymulować najmniejsze z gospodarstw, takie jak ustawa o sprzedaży bezpośredniej czy wprowadzenie mechanizmów chroniących rolników przed nieuczciwym wykorzystywaniem przewagi kontraktowej. Fakty są takie, że – w wielu, bo nie we wszystkich przypadkach – najmniejsi gospodarze skazani są na pożarcie. Nie jest też tajemnicą, że realnie wskaźniki produkcji i eksportu w największej mierze budują dziś wysokotowarowe gospodarstwa.
Problem rozdrobnienia produkcji rolnej jest zauważalny i istotny. Dekada między rokiem 2010 a 2020 przyniosła wzrost liczby gospodarstw rolnych o powierzchni do jednego hektara. Niemniej najmniejszych gospodarstw stale ubywa, co przekłada się na średni wzrost powierzchni użytków rolnych w gospodarstwach o powierzchni między 20 a 50 ha. Proces ten wpływa także na ogólny wzrost średniej wielkości gospodarstwa rolnego w Polsce, które, według Powszechnego Spisu Rolnego, w 2020 roku liczyło sobie 11,35 ha. Gospodarstwa rolne o powierzchni do 2 ha stanowiły aż 20 proc. ogółu działających w Polsce.
Interesujących informacji dostarczają także dane dotyczące struktury dochodów. Okazuje się bowiem, że przychody z tytułu działalności pozarolniczej przewyższały te z tytułu prowadzenia gospodarstwa w największej mierze w odniesieniu do gospodarstw o wielkości do 5 ha. Taka sytuacja miała tu miejsce w niemal 40 proc. przypadków. W przypadku gospodarstw o powierzchni przekraczającej 15 ha dochody z działalności pozarolniczej przewyższały dochody rolnicze tylko w niespełna 15 proc. przypadków.
Gospodarcze pustynnienie wsi
Wciąż postępuje także proces swoistego pustynnienia obszarów wiejskich, który ściśle związany jest ze stopniowym zanikiem funkcji pozarolniczych. Nic nie zwiastuje tu także poprawy sytuacji. Najbliższe lata będą najprawdopodobniej smutnym czasem wyludniania się wsi i obraniem kierunku na emigrację – z jednej strony zarobkową, z drugiej w poszukiwaniu wyższego standardu życia.
Problem dotyczyć będzie zarówno wsi jak i miasteczek do kilku tysięcy mieszkańców. Wiąże się on z procesem stopniowego zaniku małej działalności gospodarczej, która nie wytrzymuje presji finansowej związanej ze wzrostem kosztów prowadzenia firmy. Nietrudno wyobrazić sobie, jak ogromnym obciążeniem dla podmiotu zatrudniającego na wsi 2-3 osoby będzie planowana podwyżka płacy minimalnej. Jeśli dodamy do tego działalności, które z preferencyjnych stawek trafiły właśnie pod parasol „dużego ZUS”, okaże się, że oficjalna przedsiębiorczość w niewielkich ośrodkach może stracić rację bytu. To smutne, ale najpewniej nieuniknione.
Chyba, że w jakiś sposób zatrzymamy procesy związane z dezagraryzacją polskiej wsi i nagle pojawią się tu miejsca pracy skrojone pod zaspokojenie potrzeb młodych ludzi, o ile ci, po zakończeniu studiów, nie zdecydują się na pozostanie w miastach.
Problem nie jest tu jednorodny. Okazuje się, że Polska jest w kwestii zatrudnienia w rolnictwie szalenie niejednorodna. Raport zespołu Monitoringu Rozwoju Obszarów Wiejskich wskazuje, że w Polsce Północnej i Zachodniej (licząc z Wielkopolską) na każde 100 ha ziemi zatrudnionych w rolnictwie jest niemal 8 osób. Ten sam wskaźnik dla Polski Centralnej i Wschodniej wynosi już 15 osób. Jak podają eksperci w samym tylko okresie 2010-2019 na większości obszarów Polski odnotowano spadek tego wskaźnika o około 20 proc.
Młodzi bez wahania wybierają ofertę większych ośrodków i kierują się w stronę zatrudnienia pozarolniczego, którego wieś coraz częściej nie jest w stanie im zaoferować. Sytuacji z całą pewnością nie poprawi postępujący proces starzenia się polskiego społeczeństwa, który skutecznie utrudnia kontynuowanie rolniczej sztafety pokoleń. Czasem jednak to wciąż się udaje, ale staje się procesem niebezpiecznym. Jeśli członek rodziny straci bowiem pracę poza gospodarstwem, rodzina zawsze znajdzie dla niego miejsce właśnie w gospodarstwie. Przyczynia się to do spadku średniego dochodu oraz tworzenia zjawiska ukrytego bezrobocia na obszarach wiejskich, które dotyka coraz szerszej grupy osób.
Polska struktura ustroju rolnego jest archaiczna na tle państw zachodniej części kontynentu. Nadchodzące lata będą czasem zmian, które wymagać będą działań zmierzających ku optymalizacji wszelkiej maści procesów zachodzących na wsi.