fbpx
czwartek, 2 maja, 2024
Strona głównaFelietonLewica drażliwa jest gorsza od wrażliwej

Lewica drażliwa jest gorsza od wrażliwej

Nie jest żadną tajemnicą, że z libertariańskiego punktu widzenia dużym kosztem potencjalnej nowej koalicji jest udział w niej Lewicy. Pod tym względem nie jestem nietypowy. Jak najbardziej podzielam takie stanowisko.

Jasne, media społecznościowe wykrzywiają. Nasz własny wizerunek, ale też wizerunki tych, których chcemy oglądać, aby ich poznać. Niekiedy dzieje się to intencjonalnie, wtedy możemy mówić o redagowaniu obrazu albo zarządzaniu nim. Wspominał o tym już filozof Piotr Bartula, kiedy mówił, że w dzisiejszych czasach bardzo trudno jest dowiedzieć się czegoś o tym, kim tak naprawdę jest Książę – a więc figura reprezentująca polityka. Dzieje się to też jednak nieintencjonalnie, samo z siebie, z ogromu i z masy wpisów, filmów przesłanych na platformy, memów, wyrasta pewien obraz, ilość staje się jakością. I nie wiem, co się stało w przypadku wizerunku Lewicy, czy jest on zredagowany czy wyłoniony, ale przynajmniej dla mnie: jest on nie do przyjęcia. Tym bardziej, że najpewniej stoją za nim ideowe i organizacyjne potwierdzenia na to, że tak – to nie tylko obraz. Mogę jednak oceniać przede wszystkim wizerunek. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych partii, o których nie mam wewnętrznych „insiderskich” wieści. Taki już los komentatora w politycznej współczesności, czy nam się to podoba czy nie, przeważnie komentujemy obrazy, bo żyjemy w społeczeństwie spektaklu.

Wizerunek Lewicy w Polsce miał być w zamierzeniu wizerunkiem ludzi wrażliwych. Finalnie jest to wizerunek ludzi drażliwych. I tak naprawdę to wcale nie jest dobrze, że komuś, z kim nie dzielimy szczególnie wielu pomysłów na to, jak powinna działać rzeczywistość, coś się nie udało. Lewica była, jest i będzie. Udawanie, że było, jest i będzie inaczej, jest niepoważne, bo to ruch ideowy i polityczny zbyt silnie osadzony w rzeczywistości, każdej właściwie: rzeczywistości mediów, uniwersytetu, trzeciego sektora, wreszcie i ulicy. Łatwiej jednak byłoby układać się – każdemu – z frakcją ludzi wrażliwych, a nie drażliwych.

Chociaż z drugiej strony, może właśnie o to chodziło. I ta drażliwość jest zaprojektowana, bo po co używać argumentów, skoro można emocji, bo tego chce elektorat, a więc to daje głosy. W pewien sposób symbolem kampanii wyborczej Lewicy stał się Łukasz Litewka, samorządowiec i aktywista o wizerunku skrojonym pod media społecznościowe. Czyli takim, w którym program można zastąpić zdjęciami psów ze schroniska, a polemikę: najazdem fanek. Nie są to bajania jakiegoś libka, to lewicowy komentariat zwraca na to uwagę. Naprawdę, już dużo lepiej jest polemizować z Adrianem Zandbergiem, niż przerzucać się zdjęciami, lajkami i pustymi komentarzami. Lepiej także dlatego, że Zandberg to w debacie poważny przeciwnik.

A brak poważnej i merytorycznej Lewicy (lewica – rozumiana jako szerszy niż tylko partia ruch niekiedy jest wolna od tej skazy i bardzo dobrze) spowoduje także i to, że jej naturalni przeciwnicy staną się słabsi, gorzej przygotowani, mniej merytoryczni, bo zatracą stresor, jaki zmusiłby ich do poprawy. Zamiast rozmawiać z siłą wrażliwą, będą kłócić się z siłą drażliwą, nakierowaną na niski rejestr „debaty” i uwięzionej w bańce zbudowanej z twittów ludzi, którzy traktują tenże portal jako maszynę do robienia rewolucji. I którzy muszą być coraz bardziej radykalni, bo rewolucja jest jak rower, musi się posuwać naprzód, inaczej upada.

Tymczasem z liberalnej i libertariańskiej perspektywy, jak najbardziej są wspólne punkty i to takie, które może nawet przyszła koalicja będzie w stanie zrealizować. Wskazuje zresztą na nie raport z badań, jakie przeprowadziło Stowarzyszenie Libertariańskie i nad którym sam pracowałem. Równość małżeńska także dla par jednopłciowych, finansowanie związków wyznaniowych tylko przez wiernych i neutralność światopoglądowa państwa to te postulaty, które osiągają bardzo wysokie wyniki. Tyle że można je rozumieć liberalnie i wrażliwie, albo liberalnie i drażliwie. Drażliwość w kontekście tego felietonu rozumiem jako formę społecznej obrony przed atakiem, nierzadko wyimaginowanym. Możliwe więc, że Lewica zamiast dążyć do neutralności światopoglądowej, będzie próbowała narzucić silniejszym przecież politycznie podmiotom, jakim będą jej koalicjanci, swoją wizję przeideologizowaną, przegiętą. Państwa drażliwego, wszędzie widzącego konserwatywne złogi i z lubością burzącego Płoty Chestertona. Tylko po to, aby postawić własne.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Tak to Pan Bóg sprytnie wykorzystał prawo podaży i popytu

„Towarzyszu z Kanady, który zbożem palisz. To nieprawda, że mąki nikomu nie trzeba. Łopatą ziarna ty mnie od głodu ocalisz. Daj chleba!” – pisał dawno temu Antoni Słonimski w wierszu „Palenie zboża” . Chodziło o to, że zdarzyło się wtedy, iż gwoli podtrzymania cen na pszenicę, podobnie jak na kawę i bawełnę, w Kanadzie palono zboże, w Brazylii topiono w morzu kawę, a w południowych stanach Ameryki palono bawełnę.
5 MIN CZYTANIA

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA