fbpx
czwartek, 2 maja, 2024
Strona głównaFelietonLibertariański patriotyzm. Refleksja po 11 listopada

Libertariański patriotyzm. Refleksja po 11 listopada

Jason Brennan to amerykański filozof polityki. Zaproponował on ciekawą kategoryzację wyborców. Podzielił ich na raczej obojętnych, skupionych na własnych sprawach Hobbitów, przesadnie przejętych polityką i bardzo stronniczych w swoich osądach Chuliganów i zainteresowanych, ale biorących temat na zimno Wolkanów. Moja autodiagnoza każe mi zaklasyfikować się do tych ostatnich.

Wolkanie to rasa z uniwersum Star Treka. Szpiczastousi, wysocy, szczupli, do bólu logiczni i kontrolujący emocje towarzysze Ziemian stali się też obrazem tych, którzy politykę widzą bardziej w kategorii szachów niż ustawki (jak Chuligani) lub powodu do wspólnego narzekania przy stole na to, że kto to widział (jak Hobbici). Może pomaga mi w tym wszystkim politologiczne wykształcenie, które każe patrzeć niekiedy w poprzek, a już na pewno w głąb różnych zjawisk politycznych, a może byłbym taki również i z innym dyplomem w kieszeni. Wiem na pewno, że trudno w moim przypadku o nadmierne emocje, już tym bardziej związane z tym, co jeden z drugim pan pod krawatem powiedział w studio lub napisał komuś innemu pod jego wpisem [SZOK, OSTRO, ZOBACZ MEMY].

Oczywiście moja temperatura też zmienia się w czasie. Dawno temu, jeszcze w dla wielu formacyjnym „Młodzież kontra”, nie byłem taki, byłem za to kibolem Murraya N. Rothbarda i było mi z tym dobrze. Z czasem jednak postawiłem na coś innego, a może zwyczajnie nie miałem wyboru, może musiałem stać się libertariańskim pozytywistą, a nie libertariańskim zadymiarzem. Wolę siebie w tej drugiej wersji. Przynajmniej można ze mną w spokoju zjeść obiad.

Są jednak też i takie obszary uczuciowości, z których chyba już się nie wycofam, oczywiście cały czas piszę o emocjach w związku z życiem publicznym, nie prywatnym. Bo może i libertarianizm i patriotyzm są logicznie nie do pogodzenia, ale nie obchodzi mnie to, nie zastanawiam się też nad tym przesadnie i z dumą nazywam się libertariańskim patriotą. Polska budzi we mnie emocje i wolę, żeby tak właśnie było.

Tak się złożyło, że urodziłem się Polakiem, a więc bez własnej woli zostałem włączony w ciąg pokoleń ludzi, którzy naprawdę dużo napisali, powiedzieli, ale też zrobili po to, aby walczyć o wolność swoją i cudzą. Waszą i naszą. Duża część tych starań wzięła się co prawda z własnych błędów naszych przeszłych elit, które wtedy, kiedy inne elity mogły się rozwijać, musiały walczyć o to, żeby w ogóle istnieć, to też jakaś lekcja, gorzka, ale o wolności. Skoro już jednak zrządzeniem losu zostałem Polakiem, co naprawdę jest dziełem historycznego przypadku, bo urodzić się w Jastrzębiu-Zdroju, to znaczy urodzić się zaraz obok granicy wtedy jeszcze z Czechosłowacją, to gram tymi kartami, jakie mam i na miarę własnych możliwości chcę rozwijać i rozwijam nasz wspólny projekt. Popularyzacja Polski i polskości, pokazanie, że wspólnie możemy budować przestrzeń wolności powiązanej z odpowiedzialnością, tolerancją i włączaniem w naszą wspólnotę tych, którzy chcą przyjąć jej najlepsze zasady, jest z mojej perspektywy, libertariańskiego patrioty, obracaniem tymi kapitałami, jakie zostawili tu po sobie nasi poprzednicy. Odziedziczyłem polskość i Polskę i uważam, że to byłby wstyd przed samym sobą, gdybym zmarnował spadek. Stoi przede mną i przed resztą Polaków i Polek test, który musimy zdać. Musimy zostawić Polskę w stanie lepszym niż ten, w jakim ją zastaliśmy. Dlatego, jako w pewnym sensie udziałowiec, powinienem brać, no właśnie, udział w walnych zgromadzeniach akcjonariuszy polskości, które, o tym większość z nich nie wie, odbywają się codziennie, w każdej sekundzie, a nie raz na cztery czy pięć lat. Muszę tam prezentować moją wizję Polski, Polski libertariańskiej na ile to możliwe w okolicznościach ustanowionych przez twarde realia bycia krajem na dorobku w Europie centralnej. Robię to jako pozytywista, który powoli, ale systematycznie, wykuwa ruch ludzi podobnych do siebie. W pewien sposób więc wzmacnia tę frakcję udziałowców, którzy podzielają moje poglądy.

Można inaczej. Można być przecież nielibertariańskim patriotą i to jest zjawisko dość powszechne, bo przecież większość Polaków nie jest libertarianami, można też być libertarianinem obojętnym wobec patriotyzmu. Na pewno się da, ale ja tak nie umiem. I przede wszystkim nie chcę.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA