fbpx
piątek, 13 września, 2024
Strona głównaFelietonOfiary zimnej wojny z Białorusią

Ofiary zimnej wojny z Białorusią

W związku z wojną i napięciem ze wschodem mamy do czynienia z sytuacją podobną jak podczas pandemii: podejmowane decyzje nie są konsultowane z ludźmi rozumiejącymi ich gospodarcze skutki. Podejmują je politycy z poczuciem prometejskiej misji, dla których los przedsiębiorców i ich firm jest kompletną abstrakcją, jakimś nieważnym i wydumanym elementem – pisze w najnowszym felietonie Łukasz Warzecha.

Piszę ten felieton w Białymstoku, historycznej stolicy Podlasia. Miałem okazję rozmawiać z kilkoma osobami w tym regionie działającymi i prowadzącymi interesy. Od jednej z nich usłyszałem, że decyzje o ewentualnym zamykaniu kolejnych przejść granicznych z Białorusią, podejmowane przez ministra Mariusza Kamińskiego, byłyby dramatem dla miejscowych. Wielu z nich żyło z granicznego handlu. Kupowali towar na Białorusi, sprzedawali z zyskiem w Polsce i wystarczało im na życie, choć kokosów na tym nie robili. Polska zamknęła już całkowicie jedno z przejść – w Bobrownikach – a na innych ograniczyła ruch. Miała to być reakcja na działania strony białoruskiej.

Wygląda jednak na to, że mamy tu do czynienia z jakimś dziwnym teatrem, w którym główną rolę gra minister Mariusz Kamiński. Przejście w Bobrownikach w obwodzie grodzieńskim zostało zamknięte dzień po skazaniu przez białoruski sąd Andrzeja Poczobuta i przez większość polskich mediów, zwłaszcza te bliskie rządowi, jest przedstawiane jako odwet za tę decyzję. Tylko gdzieniegdzie można znaleźć informację, że wcale nie wynikało to ze sprawy Poczobuta, lecz z faktu, że miała tam miejsce afera korupcyjna wśród pracowników Krajowej Administracji Skarbowej, dotycząca tak dużej części obsady przejścia, że po prostu trzeba je było zamknąć. Zaś związek z wyrokiem na polskiego działacza i dziennikarza był przypadkowy. Tak twierdziła rzecznik Straży Granicznej Anna Michalska.

Podczas pobytu w Białymstoku rozmawiałem z jednym z polityków centralnego szczebla. Spytałem go, czy jego zdaniem Mariusz Kamiński nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje dla dużej części Polaków w przygranicznych miejscowościach ma zamknięcie jednego przejścia, o kolejnych nie mówiąc. Odpowiedź była krótka: „Kamiński to fanatyk, który na takie sprawy nie zwraca uwagi”.

Nie zaskoczyła mnie ta opinia, bo jeśli przyjrzeć się poczynaniom MSWiA po 24 lutego, widać kompletne nieliczenie się ze skutkami swoich działań dla gospodarki. Nowelizacja ustawy sankcyjnej dała w praktyce możliwość nacjonalizacji firm podejrzewanych zaledwie o jakiekolwiek związki z Rosją. Pod koniec kwietnia ubiegłego roku MSWiA, zamrażając rachunki firmy Novatek, odcięło od gazu tuż przed długim weekendem majowym kilka nadmorskich turystycznych miejscowości i następnie na gwałt szukało rozwiązania problemu, który samo stworzyło. Jestem zatem absolutnie gotów uwierzyć, że podejmując decyzję o zamknięciu przejścia granicznego ministerstwo kompletnie nie interesowały skutki dla polskich obywateli, żyjących z handlu transgranicznego.

Przebieg wypadków mógł być następujący – zastrzegam, że to jedynie hipoteza: najpierw pojawiła się sprawa pracowników przejścia i korupcji tamże, która jednak została zamrożona do momentu pojawienia się okazji w postaci wyroku na Andrzeja Poczobuta. Dopiero wtedy zrealizowano zatrzymania, ale po cichu, tak aby wytworzyć wrażenie, że jest to jednak śmiała odpowiedź na wyrok białoruskiego sądu. Białorusini musieli odpowiedzieć i było to w taktykę MSWiA wkalkulowane oraz pożądane, a skoro Mińsk odpowiedział, to odpowiedziała też Warszawa, wprowadzając ograniczenia na innych przejściach. Jednym słowem – korzystając ze sprawy korupcyjnej, doprowadzono do absurdalnego rozkręcenia sporu z Mińskiem, którego ofiarą padają polscy przewoźnicy (obłożeni ograniczenia przez Mińsk) oraz transgraniczni handlarze – na razie tylko w Bobrownikach, ale być może akcja się rozszerzy, bo MSWiA oraz MSZ stwierdziły, że następne przejścia będą zamykane, jeśli będą tego wymagały „względy bezpieczeństwa”.

Ta historia pokazuje, że w związku z wojną i napięciem ze wschodem mamy do czynienia z sytuacją podobną jak podczas pandemii: podejmowane decyzje nie są konsultowane z ludźmi rozumiejącymi ich gospodarcze skutki. Podejmują je politycy z poczuciem prometejskiej misji, dla których los przedsiębiorców i ich firm jest kompletną abstrakcją, jakimś nieważnym i wydumanym elementem. W lepszych czasach i w atmosferze bardziej sprzyjającej dyskusji można by z tego wyciągnąć pożyteczne wnioski. Na przykład taki, że wszelkie tego typu działania powinny być konsultowane choćby z Biurem Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Na razie jednak możemy o tym tylko pomarzyć.

Łukasz Warzecha

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
Jeden z najpopularniejszych komentatorów sceny politycznej w Polsce. Konserwatysta i liberał gospodarczy. Publicysta „Do Rzeczy", „Forum Polskiej Gospodarki”, Onet.pl, „Rzeczpospolitej", Salon24 i kilku innych tytułów. Jak o sobie pisze na kanale YT: „Niewygodny dla każdej władzy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Genius loci

Poprzednio byłem w Budapeszcie w marcu 2020 r. Już nadciągały czarne pandemiczne chmury, ale wciąż jeszcze wydawało się, że to będzie kolejna burza w szklance wody. Jak się stało – wiadomo. Wcześniej w drugiej stolicy Cesarstwa Austro-Węgierskiego bywałem wielokrotnie. Wyrobiłem sobie zatem jakiś jej własny obraz, a nawet coś więcej: trudne do dokładnego opisania i sprecyzowania wrażenie, które mamy, gdy trochę lepiej zapoznamy się z jakimś obcym miejscem.
5 MIN CZYTANIA

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA