fbpx
czwartek, 16 maja, 2024
Strona głównaFelietonOsteoporoza w skostniałej szkole

Osteoporoza w skostniałej szkole

Istnieje coś takiego jak systemowa praktyka zniechęcania młodych ludzi nie tylko do nauki, ale też do pracy w szkole. To źle, bo potrzebujemy młodych nauczycieli.

Anegdota. Znajoma znajomej w pewnym momencie swojego życia zaczęła pracować w wyuczonym zawodzie, czyli jako nauczycielka wychowania wczesnoszkolnego. Praca była świadczona w ramach umowy na zastępstwo. Miejsce na jakiś czas zwolniło się ze względu na tragiczny, ale też śmieszny przebieg jednego ze szkoleń, w którym brała udział starsza już nauczycielka. Wychodząc naprzeciw apelom o to, aby szkolne lekcje adresowane do małych dzieci były bardziej interaktywne i nie polegały na siedzeniu w ławce, szkoła zainwestowała w spotkanie z trenerem czy edukatorem, po latach nie pamiętam oficjalnego tytułu szkoleniowca. Ten postanowił paniom nauczycielkom pokazać różne gry ruchowe angażujące dzieci i aktywizujące je. Finał był taki, że starszej pani nauczycielce pod wpływem wielkich naprężeń wywołanych przysiadem czy tam skłonem pękła kość udowa i zaczęła się długa rehabilitacja. Osteoporoza to poważny problem społeczny, prawie tak poważny, jak problemy polskiej szkoły. Ale właśnie to dzięki tej chorobie będąca zaraz po studiach znajoma znajomej mogła trochę popracować w zawodzie, na którego uzyskanie złożyliśmy się wszyscy jako podatnicy. Bonanza za okolice minimalnej krajowej nie trwała jednak jakoś bardzo długo, starsza pani wróciła do szkoły doczekać do emerytury. Lekcje, pomimo najlepszych chęci, musiały być oczywiście bardziej statyczne niż dynamiczne.

Fakty. Średni wiek nauczyciela w Polsce to 47 lat. Nie wygląda to źle, ale gorzej jest z trendem. W 2010 roku było to 40,9 lat. Widać więc wyraźny wzrost. Nie widać też powodów, dla których ten wiek miałby zacząć spadać. Praca w szkole przegrywa z alternatywnymi sposobami zarabiania, ale średnio zadowalający stan konta po wypłacie to tylko jedna ze składowych obecnego kryzysu.

Choć oczywiście istotna. Pokutujące powidoki, w których to siłaczki pracują dla idei i brnąc na rzęsach przez życie, z zębów nie wypuszczają oświaty kaganka, są śmieszne, anachroniczne i krzywdzące dla normalnych ludzi, do których na potrzeby tego felietonu warto zaliczyć wszystkich, którzy muszą się utrzymać, zrobić zakupy, zapłacić za prąd, gaz i mieszkanie. Edukacja to usługa, której rynek został w Polsce w dużej mierze znacjonalizowany. Stawki są ustalane odgórnie i nie każda szkoła może sobie pozwolić na dodatki czy premie. Dodatkowo karta nauczyciela, w mojej ocenie jeden z najbardziej antyrozwojowych aktów prawnych, jakie mamy, wprost reguluje zawód w ten sposób, że promuje nauczycieli starszych od młodszych. Tym ostatnim proponując mniej stabilne miejsce pracy, bo w przypadku zwolnień, dyrektor musi zrezygnować z pracy nauczyciela z niższym stopniem awansu. Szkoła staje się więc miejscem, w którym trudno jest rozwijać swoją karierę. Łatwo za to dotrwać do emerytury. Tak czy inaczej, obecny system nie oferuje ani dobrej pensji, ani pewności zatrudnienia dla młodych, bo przecież na rynku mamy też takich pracowników, którzy stabilność przedkładają ponad wysokość dochodów.

Obie te wartości, choć oczywiście w różnych proporcjach, można też znaleźć na rynku i tutaj szybko bogacąca się Polska jest trochę ofiarą własnego sukcesu. Ostatnie 30 lat naszej historii to wzrost zamożności dzięki ograniczonemu zbyt wieloma regulacjami, ale jednak kapitalizmowi. Jest konkurencja i szkoły w niej często przegrywają.

Praca to jednak nie tylko pieniądze, ale też duma, możliwość samorealizacji i to wszystko, co powoduje, że rano chce nam się przychodzić i robić to, do czego zobowiązaliśmy się w umowie. Oczywiście na pracę dla idei na dłuższą metę mogą sobie pozwolić tylko ludzie majętni, ale prestiż zawodu, dobre warunki pracy i społeczny szacunek to te czynniki, które zwiększają „przeżywalność” w miejscu pracy. I wie to każdy, kto kiedyś nie dogadał się z szefem albo sam był tym szefem, który pewnych rzeczy nie przemyślał i stracił dobrego pracownika, bo nie umiał mu okazać szacunku. I tutaj szkoła też nie oferuje za wiele. Dawniej prestiż z bycia nauczycielem był niejako automatyczny, wiązał się z wykonywaną funkcją. Przysługiwał „z urzędu”. Teraz, nie wystarczy pracować jako nauczyciel, trzeba jako nauczyciel pracować dobrze. Pomijając oczywistą część zawodowych nauczycieli, którzy do pracy się nie nadają (każdy z nas takich niestety poznał), to nawet tym, którzy chcą być w tym zawodzie i oprócz tego – powinni w nim być – państwo nic a nic nie ułatwia. Nie chodzi o jakąś konkretną ekipę, bo nowelizacje programów nauczania, prawa oświatowego, nadmierna biurokracja, upolitycznianie zawodu to agenda starsza niż obecna koalicja. I czynnik, który utrudnia nauczanie. Tym bardziej zaś wykonywanie go dobrze. A więc zabierający prestiż. To ten element, który może być ważny dla tych, którzy w szkole już pracują.

Rozwiązania? Jeżeli chcemy, aby szkoły były przedemerytalnymi przechowalniami, to nie musimy nic robić. Jeżeli oczekujemy od nich czegoś innego, to warto zacząć inwestować w miejsca pracy dla młodych nauczycieli i najlepiej zacząć to robić poprzez deregulację systemu, a więc likwidację karty nauczyciela. Co oczywiste, środowisko nauczycielskie, szczególnie ta jego część, która do emerytury ma bliżej, a nie dalej, będzie przeciw. Ale jeżeli propozycja reformy nie spotyka się z żadną krytyką, to znaczy, że nie była ona potrzebna.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA