fbpx
poniedziałek, 11 grudnia, 2023
Strona głównaFelietonPapierowy Książę może pomóc, ale nie zdziała cudów

Papierowy Książę może pomóc, ale nie zdziała cudów

Ograniczanie płatności gotówkowych to zły pomysł, bo uderza w wolność przedsiębiorców i konsumentów. Ale potrzebujemy mądrzejszej debaty na ten temat. Nie znaczy to jeszcze, że ta, którą mamy, nie spełnia ważnych funkcji.

Każdy i w każdym momencie swojego życia ma jakieś backstory. Ten angielski termin pożyczam z pola kultury, gdzie określa on zestaw wymyślonych wydarzeń poprzedzających te pokazane w filmie, serialu, opisane w książce. Albo poprzedzające losy postaci z gry fabularnej. Moje backstory z punktu widzenia tego felietonu to całe lata zaangażowania w ruch libertariański w jego bardziej ekonomicznej odsłonie.

I choć dopiero z czasem zacząłem skłaniać się ku stwierdzeniu, że ekonomia jako nauka jest formą usługi dla ustaleń dużo głębszych i często identyfikowanych z bardziej „miękkimi” dziedzinami wiedzy, to jednak coś ze starych lat we mnie zostało. Na przykład pamięć o tym, jak dawniej rozmawialiśmy o gotówce. Co prawda były to rozmowy przeważnie prowadzone w niszy, jaką jest grupa sympatyków austriackiej szkoły ekonomii, ale jednak dla mnie były ważne. Dodam też, że tę niszę wspólnie z wieloma wspaniałymi ludźmi udało się pięknie rozbudować i cieszy mnie mój wkład w to dzieło. Konstatacja z naszych dawnych rozmów była za to przeważnie oczywista, sama gotówka i jej istnienie nie gwarantuje dosłownie nic, bo pieniądz papierowy bardzo łatwo zepsuć. Papier powinien być jedynie bardziej wygodnym nośnikiem twardszych wartości i mieć w czymś pokrycie. Historycznie patrząc, było to złoto, ale oczywiście szlachetny metal nie wyczerpuje tego katalogu. Gotówka nie chroni więc przed złem inflacji. Może być nawet – i niejednokrotnie tak się przecież działo – narzędziem wykorzystywanym w psuciu pieniądza.

Kampania wyborcza, jaką teraz śledzimy, na szczęście nie ucieka od tematu gotówki. I bardzo dobrze. W przeciwieństwie do – niestety – zbyt wielu spraw, jakimi chcą nas w kampanii zająć politycy, ten temat jest poważny. Dotyczy finansów osobistych nas wszystkich, a także konsekwencji różnych stosowanych przez nas rozwiązań.

Gotówka ma na pewno zasadniczą zaletę: jest to wynalazek, który do swojego działania nie potrzebuje prądu. Mogę sobie wyobrazić potężną awarię bankowości elektronicznej lub nawet atak na nią – taki miał miejsce w Estonii w 2007 r., która została wzięta na cel przez rosyjskich hakerów. Ucierpiał wówczas też sektor bankowy. Gotówka jest na takie problemy niewrażliwa. Ma jeszcze jedną zaletę, o której często zapominamy, a którą łatwo wymieniamy na wygodę transakcji. Nie zostawia śladu. A każda płatność, jakiej dokonam przy pomocy bankowości elektronicznej, już jak najbardziej. Jasne, może mieć to swoje zalety, bo na przykład dowody na to komu i kiedy zapłaciłem, łatwe do przedstawienia, to też jakaś wartość i niekiedy przydatna, na przykład przy reklamacji. Ale chcę mieć wybór i chcę tego wyboru dla innych. Mogę sobie wyobrazić ludzi, którzy nie chcą, aby ich bank wiedział w której aptece kupują leki, gdzie posyłają dzieci do przedszkola, gdzie jadą na wakacje. Bank lub ktoś, kto będzie miał dostęp, legalny lub nie, do danych przez tenże bank gromadzonych. Nie czuję się przy tym zastraszony coraz bardziej nachalnymi opowieściami o tym, że gotówka służy do prania brudnych pieniędzy i że trzeba uszczelniać system. Jedyne co trzeba, to nie dać się kupić narracji, w której dosłownie wszystko można opakować walką z terroryzmem i przestępczością. Swoją drogą, ludzie, którzy są na tyle sprytni aby prowadzić nielegalne interesy i siatki przestępcze na skalę międzynarodową, na pewno są też na tyle bystrzy, aby poradzić sobie z tą kwestią. Z drugiej strony, po legalnej stronie działalności mamy przecież branże, które polegają przede wszystkim na gotówce. Hurtownie spożywcze czy komisy samochodowe to te przykłady, jakie najłatwiej znaleźć, a na pewno jest ich więcej. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy chcieć utrudnień dla ludzi kupujących i sprzedających właśnie tam.

Co jednak uderza mnie w dyskusji o gotówce, to spłycenie tematu. Nagle okazuje się, że Papierowy Książę w portfelu i jego koronowani następcy to jakiś gwarant mojej wolności finansowej i osobistej, a nie jedynie pomocnik. Coraz bardziej zresztą cherlawy, bo 10 zł dzisiaj a 10 zł na przykład sprzed dziesięciu lat – to dwa różne banknoty, o różnej sile nabywczej. Gotówka, o ile nie jest podparta sensowną polityką monetarną, nic nie daje. W skrajnych przypadkach, niestety znanych z historii, może być za to substytutem tapety do wyklejania ścian, bo niestety zdarzały się już i takie epizody hiperinflacyjne. Nie wiem, w jaki sposób istnienie gotówki może pomagać na przykład, tak, to skrajna sytuacja, Argentyńczykom, którzy może i mają gotówkę, ale mają jej wręcz za dużo.

Dyskusja o tym, jak płacimy, jest więc potrzebna, ale powinna być pogłębiona i połączona z pomysłami na to, jak ma działać Narodowy Bank Polski, a także odpowiedzią na to, czy aby na pewno „dba on o wartość polskiego pieniądza”. Osobiście – bardzo, ale to bardzo wątpię w to swoją drogą ładne motto.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Droga do wariactwa

Kilka dni temu Rada Warszawy przegłosowała utworzenie w stolicy strefy czystego transportu, co prawda w wymiarze jednak mniejszym, niż w swoich zapędach proponował ratusz. Nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z działaniem całkowicie nieuzasadnionym: wbrew danym, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew konstytucyjnemu prawu obywateli do dysponowania swoją własnością.
6 MIN CZYTANIA

Jak bardzo kochamy wolność gospodarczą?

Niekiedy wydarzenia, których jesteśmy świadkami, nagle przypominają nam o kwestiach poważnych – takich, które dotyczą podstawy naszego poglądu na funkcjonowanie państwa, organizację społeczeństwa oraz naszego komfortowego w tym państwie i społeczeństwie funkcjonowania.
5 MIN CZYTANIA

Teologia ekologiczna, czyli nieuchronny recykling

Wygląda na to, że mamy przynajmniej dwa nowe grzechy: jeden „osobisty”, drugi „strukturalny”. Mniejsza już o ten „strukturalny”, bo znacznie ciekawszy wydaje się ten pierwszy. Myślę, że powinniśmy podążyć tropem „śladu węglowego”, który może być duży albo mały, co pozwala nam na rozróżnienie między grzechami ciężkimi i lekkimi.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Publiczne obietnice i prywatne prezenty. Św. Mikołaj (na razie) nie jest patronem libertarian

Skoro felieton został opublikowany szóstego grudnia, to oczywiście musi być o prezentach. Tych, które dostaliśmy, i tych, których miejmy nadzieję: nie dostaniemy. Bo czasami prawdziwym prezentem jest brak kolejnego utrudnienia.
4 MIN CZYTANIA

W innych krajach bocian przynosi dzieci. W Polsce chwilówki

W 2022 roku Polacy wydali nieco więcej, niż zarobili. Trudniej nam oszczędzać i jest to bardzo niepokojące zjawisko. Którego, co bardzo ważne, uniknęła większość państw Unii Europejskiej. Prawdopodobnie, przyczyny naszej sytuacji mieszczą się gdzie indziej niż w konsumpcji prowadzonej ponad stan.
4 MIN CZYTANIA

Babcia ma lepiej niż wnuczek

Statolatria to straszna przypadłość. Czasami jednak może mieć zabawne oblicza. „Wierzę w ciebie, wnusiu” brzmi uroczo. Może to powiedzieć babcia do wnuczka w przeddzień jego matury. W kontekście tego, co wnuczek tak naprawdę umie, jej wiara może być groteskowo wręcz przesadna. Podobnie jest z wiarą Polaków w państwowe emerytury. Te, na które załapały się obecne babcie. I na które nie załapią się obecni wnuczkowie.
4 MIN CZYTANIA