fbpx
piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonRęka Pawła Borysa

Ręka Pawła Borysa

Wiele razy przypominałem, ale trzeba o tym cały czas pisać, bo większość ludzi tego nie rozumie – spadek inflacji nie oznacza spadku cen, a jedynie niższe tempo ich wzrostu – pisze w najnowszym felietonie Łukasz Warzecha.

W świetnej komedii Olafa Lubaszenki „Chłopaki nie płaczą” z 2000 r. (to był jeszcze czas, kiedy kręcono znakomite, ironiczne, a nawet autoironiczne komedie, a nie prymitywne gnioty z koszarowymi dowcipami, jak teraz) jest kultowa scena rozmowy Gruchy (Mirosław Zbrojewicz) z Fredem (Cezary Pazura). Fred radzi wspólnikowi, żeby uważał na nowo poznaną dziewczynę, a kiedy Grucha oznajmia, że jej ufa, Fred wyznaje:

– Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co?… I bym teraz, k…, nie miał ręki.

Przypomniałem sobie ten cytat, kiedy przeczytałem, że szef Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys powiedział: „Zadeklarowałem, że jeżeli inflacja nie spadnie, to obetnę sobie rękę. Nie musiałem”. Przykro mi to napisać, ale, szanowny Panie Borys, powinien Pan już mieć kikut zamiast dłoni. To prawda, że w ujęciu rocznym inflacja konsumencka (CPI) nieco przyhamowała: z 18,4 do 16,2 proc. Ale przecież pan Borys nie jest dyletantem i doskonale wie, że ratując swoją rękę, robi dobrą minę do złej gry. Ja się nawet nie dziwię, bo bez ręki byłoby jednak trochę niewygodnie, więc też bym kombinował, jak tu podać statystykę, żeby jednak obie dłonie zachować.

Jak więc rzeczy się mają?

Po pierwsze – co wiele razy przypominałem, ale trzeba o tym cały czas pisać, bo większość ludzi tego nie rozumie – spadek inflacji nie oznacza spadku cen, a jedynie niższe tempo ich wzrostu. W dodatku w koszyku dóbr inflacja nie rozkłada się równo. Mówiąc w uproszczeniu – jeśli cena ferrari wzrosła tylko o 1 proc., a cena masła o 20 proc., to średni wzrost cen wynosi 10,5 proc. Tyle że ferrari kupuje mało kto, a masło – każdy.

Po drugie – wprawdzie inflacja spadła minimalnie rok do roku, ale za to wzrosła miesiąc do miesiąca. Więc może jednak pan Borys powinien obciąć sobie przynajmniej mały palec?

Po trzecie – jeśli liczymy inflację rok do roku, to musimy brać pod uwagę punkt odniesienia. Jeżeli wzrost w punkcie odniesienia był bardzo duży – a tak właśnie było rok temu w marcu – to przy przeskoku o kolejny rok będzie mniejszy relatywnie, ale to wcale nie znaczy, że będzie to oznaczało jakąś realną ulgę dla konsumentów, bo jeśli spojrzą oni na wartość swoich pieniędzy, ogarniając wzrokiem właśnie roczną perspektywę, ujrzą wzrost po prostu horrendalny (zsumowany dwukrotny wzrost rok do roku).

Po czwarte – znacznie bardziej niepokojąca od inflacji CPI jest inflacja bazowa, czyli wskaźnik bez najbardziej chwiejnych i często najszybciej rosnących cen energii i żywności. Tutaj nie tylko nie ma powodów do zadowolenia, ale przeciwnie – są bardzo duże powody do niepokoju, ponieważ inflacja bazowa systematycznie rośnie. W marcu wynosiła 12,2 proc., o 0,2 punktu więcej niż w lutym (rok do roku).

Dramatycznie rośnie też inflacja dotycząca samej żywności: i w lutym, i w marcu był to wzrost rok do roku o 24 proc. Widać to zresztą gołym okiem. W Warszawie nie kupi się już na przykład jajek za mniej niż 1,2–1,3 zł za sztukę.

Każdy kolejny miliard wrzucony na rynek to dorzucanie drewna do inflacyjnego ogniska. A rząd planuje to właśnie ponownie zrobić, tym razem żeby uspokoić wściekłych rolników. I znów – podobnie jak to było w przypadku ponad 200 mld zł dorzuconych do pieca jako rekompensata dla przedsiębiorców za lockdown – także i teraz rządzący starają się naprawić własne błędy, niestety kosztem nas wszystkich, choć znacznie mniejszą sumą (około miliarda). Rolnicy mają pełne prawo być wkurzeni, bo to rząd, uznając pomoc Ukrainie za rzecz ważniejszą niż nasze własne interesy, wpuścił na polski rynek ukraińskie zboże, nie dbając o jego zabezpieczenie, a jeśli ktoś wskazywał na wiążące się z tym zagrożenie zepsuciem polskiego rynku rolnego, był nazywany onucą i rezonatorem rosyjskiej propagandy.

Chciałbym na koniec napisać, że to wszystko prima aprilis, ale niestety nie mogę. To najprawdziwsza prawda, podobnie jak to, że prezes Borys ma nadal obie ręce. Choć jedna powinna już tkwić w formalinie i być pokazywana jako eksponat w Muzeum Niszczenia Polskiej Gospodarki.

Łukasz Warzecha

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
Jeden z najpopularniejszych komentatorów sceny politycznej w Polsce. Konserwatysta i liberał gospodarczy. Publicysta „Do Rzeczy", „Forum Polskiej Gospodarki”, Onet.pl, „Rzeczpospolitej", Salon24 i kilku innych tytułów. Jak o sobie pisze na kanale YT: „Niewygodny dla każdej władzy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Źli flipperzy i dobra lewica

Kiedy socjaliści poszukują rozwiązania jakiegoś palącego problemu, można być pewnym dwóch rzeczy. Po pierwsze – że to, co zaproponują nie będzie rozwiązaniem najprostszym, czyli wolnorynkowym. Po drugie – że skutki realizacji ich propozycji będą kontrproduktywne, a najpewniej uderzą w najsłabszych i najbiedniejszych.
5 MIN CZYTANIA

Wyzwanie

Pojęcie straty czy kosztu zostało prawie całkowicie wyeliminowane z języka debaty publicznej. Jeśli jakiś projekt jest uznawany za słuszny i realizujący pożądaną linię, to nie niesie ze sobą kosztów – może się jedynie łączyć z „wyzwaniami”. Koszty pojawiają się dopiero tam, gdzie pomysł jest niesłuszny.
4 MIN CZYTANIA