fbpx
czwartek, 2 maja, 2024
Strona głównaFelietonTwórczo-destrukcyjnego 2024 roku

Twórczo-destrukcyjnego 2024 roku

Ostatni felieton w roku powinien być jakimś podsumowaniem. Świetnie by było, aby jakoś jeszcze wiązał się z tematami, o jakich zdarzało mi się pisać.

Z pomocą przychodzi Internet, konkretniej Facebook i jego coraz bardziej pazerny i przegrywający z konkurencją algorytm. Facebook już od dawna nie jest miejscem do nawiązywania kontaktów ze znajomymi i dowiadywaniem się, co u nich słychać. Stał się za to miejscem, w którym wyświetlają się dość losowe treści, jak sądzę, często obliczone na to, aby zaangażować mnie emocjonalnie. Czasami się to Facebookowi udaje. Bo oto dzięki niemu dowiedziałem się, że w Bytomiu zamyka się najdłużej tam działająca księgarnia. Nie jestem w żaden sposób związany z Bytomiem i byłem tam chyba dwa razy w życiu.

Lektura krótkiej i zalinkowanej powyżej notki pozwala mi jednak znaleźć pewne analogie do miejsca, w którym mieszkam. I wyciągnąć jakiś ogólny wniosek na ten rok, tytułem podsumowania go oraz znalezienia napędu na kolejny.

Z wyboru jestem mieszkańcem Nowej Huty. Od niedawna w jej nieco szerszym znaczeniu, bo ze „Starej Nowej Huty” przeprowadziłem się na „Nową Nową Hutę”, ale to cały czas miejsce, w którym dobrze się czuję, gdzie nie ma nieznośnego dla mnie krakowskiego nawisu wszędobylskiej i budżetowej turystyki pomieszanej z pretensjami do bycia jakimś drugim Wiedniem. Huta jest autentyczna. Ale też ma swoje zgrzyty. Mniej więcej dekadę temu dużym dla dzielnicy zgryzem był los, no właśnie, to jest ta analogia, najstarszej nowohuckiej księgarni. Z braku klientów i nadmiaru wysokich kosztów Skarbnica chyliła się ku bankructwu. Wszyscy załamywali ręce, że co to będzie, kiedy tak kultowe miejsce się zwinie, przestanie istnieć, a razem z nim mieszkańcy stracą jakiś kawałek siebie. Powtarzającą się narracją w związku z tamtą księgarnią był wątek o kupowaniu w niej podręczników szkolnych. Dla siebie albo swoich dzieci.

Wtedy jeszcze nie umiałem tego nazwać, ale tak naprawdę: powinienem był już zacząć przeczuwać. Przeczuwać to, że jednym z ważniejszych zbiorowych uczuć, także w wymiarze decyzji politycznych, stanie się w krajach Zachodu w XXI wieku nostalgia. I karkołomne niekiedy próby powrotu do, no właśnie? Idealnej przeszłości, której nigdy nie było?

Nowohucka najstarsza księgarnia oczywiście finalnie została zamknięta. Nie bez bólu. Który zresztą rozumiem, bo przecież nie chodzi tylko o miejsce, ale też o ludzi, którzy tam pracowali. Byłem jednym z ostatnich klientów Skarbnicy. To okrutne, co teraz napiszę, ale kupiłem tam regał – służył mi kilka lat. Na sam koniec właścicielka wyprzedawała wyposażenie. Na opustoszałej antresoli, to była naprawdę spora księgarnia, stały inne, równie puste regały. Teraz są tam stoły i krzesła. Miejsce po księgarni to teraz restauracja. Oprócz mebli są tam teraz także ludzie. Pomieszczenie wyszło ze swojej liminalnej fazy, choć trwało to długo.

To nie jest felieton o tym, że Polacy nie czytają. Dosłownie przecznicę dalej była już wtedy otwarta inna księgarnia. Sieciowa, to prawda, ale może dzięki temu z tańszą ofertą? Jest tam do dziś. Nieźle, zważywszy na to, ile książek kupujemy przez Internet.

To jest felieton o tym, z czym kojarzy mi się koniec roku i początek nowego. Daty takie jak ostatni dzień grudnia i pierwszy dzień stycznia są oczywiście arbitralne. Ale są też ważne, bo zapewniają jakieś ramy w myśleniu o początkach i końcach.

Za ich wiązanie odpowiada twórcza destrukcja. Reguła, która wyrzuca z rynku nawet tych, którzy wszystko robili jak najlepiej – ale nie w tej branży, w której trzeba było. Jednocześnie reguła, która pomaga przetasowywać zasoby, w tym też te najważniejsze, ludzkie zaangażowanie i naszą kreatywność i dzięki której rynek, a więc my wszyscy, może dostarczać coraz to nowych i nowych rozwiązań. Wracając do przykładu ze skali mikro, najwyraźniej Nowa Huta nie potrzebowała już starej księgarni. Dużo bardziej: nowej restauracji. Po niej pojawi się w tym samym miejscu coś jeszcze innego. I tak do końca czasu, w którym ta część świata będzie zamieszkana. To samo teraz spotyka księgarnię w Bytomiu, gdzie nigdzie nie byłem, ale chyba ktoś jednak był, skoro mieszkańcy czują się obdzierani z wywoływacza swoich wspomnień. To samo wydarzy się jeszcze bardzo, bardzo wiele razy i my będziemy musieli z tym jakoś żyć. A nawet więcej, niż tylko biernie przyjmować kolejne transformacje.

Trzeba nam, tak teraz jak i w przyszłości, wpisywać się w ramy wiecznej zmiany, którą dla mnie właśnie symbolizuje koniec i zarazem początek roku. Pierwszy stycznia będzie tym dniem, od którego powinniśmy zacząć realizować nową listę rzeczy do zrobienia, najlepiej zresztą ją wcześniej spisać. Cały pozostały, nadchodzący rok to już jednak nie tylko etap wykonania, ale też modyfikacji. Bo gdzieś po drodze mogą otworzyć się nowe drzwi, przez które przejdziemy po raz pierwszy, po raz pierwszy uściśniemy czyjeś dłonie, ujawnią się nam nowe okna możliwości, nowe świetliki w dachach chroniących nasze ego wyobrażeń i idei. Trzeba będzie umieć je włączyć w obieg spraw, wokół których będziemy chodzić cały kolejny rok, które będziemy starali się jakoś okiełznać i zrobić to dla zysku, rozumianego szeroko, jako nie tylko materialne i finansowe manifestacje dobrze wykorzystanych szans. Miejmy w pamięci to, jak radziliśmy sobie w 2023 roku. Wykorzystajmy wszyscy jak najwięcej z twórczej destrukcji, którą przyniesie nam 2024 rok. I sami nią bądźmy. Zmieniajmy rzeczywistość i to na lepsze. Nie bądźmy nostalgiczni. Lepiej może być – jeśli się o to postaramy. Przeszłość wykorzystujmy jako naukę, a nie punkt, do którego trzeba wrócić, bo jego już nie ma. Pamiętajmy, że książki to tylko nośniki danych i nie fetyszyzujmy ich. Rozmowa z innym człowiekiem, na przykład w restauracji, może być bardziej pouczająca niż lektura kupiona nawet w kultowej księgarni. Może dodać nam pomysłów i motywacji i zróbmy wszystko, aby jak najlepiej wykorzystać je po pierwszym stycznia.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Pluszowy krzyż polskich liberałów i libertarian

Rozmowa z innym pozwala docenić to, co mamy. Szczególnie wtedy, kiedy ten inny jest tak naprawdę bardzo do nas podobny. Na przykład jest libertarianinem z Białorusi.
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA