W 2023 r. polska branża drobiarska najprawdopodobniej będzie się rozwijać – twierdzi dr Dorota Pasińska z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Ekspertka wskazała, że sektor ten rozwija się dynamicznie już od 2004 r., a jego kondycja „nie jest zła”.
Zdaniem dr Pasińskiej w bieżącym roku nasz kraj pozostanie unijnym liderem w eksporcie drobiu do krajów trzecich. Z drugiej strony import drobiu do naszego kraju pozostanie niewielki. Jeśli chodzi o spożycie takiego mięsa w naszym kraju, to w opinii ekspertki będzie się ono prawdopodobnie utrzymywać na relatywnie wysokim poziomie, podobnym jak w roku ubiegłym. W efekcie drób pozostanie drugim, po wieprzowinie, najczęściej spożywanym przez Polaków rodzajem mięsa.
Na wzrost popytu na drób może wpłynąć konsumpcja tego mięsa przez uchodźców z Ukrainy, ale też drożejąca wieprzowina. Szansą dla rozwoju produkcji jest dywersyfikacja rynków zbytu oraz niszowe rodzaje produkcji, jak produkcja ekologiczna i chów bez antybiotyków.
Jeśli chodzi o ryzyka dla rynku drobiu, to istotnym czynnikiem w 2023 r. pozostanie ptasia grypa. Według dr Pasińskiej obecnie ryzyko wystąpienia tej choroby jest większe niż dekadę temu, a choroba traci swój sezonowy charakter i jej ogniska obserwuje także w lecie. Drugim zagrożeniem dla sektora drobiarskiego w Polsce mogą być ograniczenia eksportu wynikające z przyczyn politycznych. Dr Pasińska zwróciła też uwagę m.in. na zakaz uboju rytualnego czy potencjalnie niekorzystne zapisy dotyczące drobiu w negocjowanych umowach o wolnym handlu. Podkreśliła, że w UE obowiązują wyższe wymogi dotyczące chociażby dobrostanu zwierząt i ochrony środowiska niż w niektórych krajach spoza Unii.
– Zagrożeniem dla sektora może okazać się rozwój produktów substytucyjnych – np. wegetariańskich, wegańskich, owadzich – czy znaczne potanienie np. wieprzowiny – podsumowała ekspertka.
PAP