Ubiegły rok przyniósł przemysłowi piwowarskiemu 7-procentowy spadek sprzedaży. O ile jeszcze w roku 2018 Polacy wypili około 37 mln hektolitrów piwa, o tyle dwa pierwsze lata pandemii przyniosły spadek o 2 mln hektolitrów. Co ciekawe, spadek tej wielkości odnotowano także w roku 2023, licząc rok do roku. Ostatnie dwa lata to także wzrost kosztów produkcji piwa o średnio ¼, ale także 15-procentowych podwyżek cen (średnio nominalnie jest to równowartość 1 zł) na sklepowych półkach, które w jakimś stopniu równoważą producentom rynkowe wyzwania.
Przedstawiciele sektora tłumaczą, i słusznie, że wzrostów uniknąć się nie dało – swoje zrobiły tu rosnące ceny energii, wzrost kosztów transportu czy opakowań – a pamiętać trzeba, że przed branżą wyzwania związane z niekorzystną dla biznesu konstrukcją nowego mechanizmu kształtującego system kaucyjny w Polsce. Droższe są jęczmień, chmiel, a nawet szkło, z którego powstają butelki. Producentom zostało niewiele przestrzeni w obszarze kształtowania cen. Mimo tych trudności wartość samego rynku w 2023 r. wzrosła i szacowana jest dziś na 22,8 mld zł, czyli 7,1 proc. więcej niż w nieprzewidywalnym roku 2022.
Do tego dołożyć trzeba fakt, że piwo nie jest dla Polaków produktem pierwszej potrzeby, a więc stało się ono elementem oszczędności czynionych przez naszych rodaków w trudnych czasach po pandemii, podwyżek akcyzy, czasach wysokiej inflacji ostatnich lat czy wreszcie czasach wojennej niepewności, która odciska swoje piętno na naszych portfelach.
Piwo piwu nierówne
Co ciekawe jednak, nie wszystkie kategorie sektora notowały spadki. Wyjątkiem jest bowiem dynamicznie rozwijający się w ostatnich latach segment piw bezalkoholowych, który kolejny rok z rzędu zwiększył swój udział w rynku. Dziś wynosi on około 6,5 proc. wobec 6,3 proc. w 2022 r.
Wiele wskazuje na to, że piwa bez procentów na dłużej zakorzenią się w konsumenckiej świadomości, a ich spożycie będzie regularnie rosnąć. Wpisuje się to zresztą w ogólną prozdrowotną tendencję, której składową stanowi choćby dbałość o aktywność fizyczną.
Pytaniem, które zadaje sobie rynek, jest to dotyczące miejsca, które finalnie zajmie ta kategoria. Zdaje się, biorąc pod uwagę statystyki ostatnich lat, że do szklanego sufitu jest jeszcze daleko. Producenci widzą zmianę i sukcesywnie poszerzają portfolio produktów oferowanych konsumentom. Okres kilku minionych lat to wysyp solidnej jakości piw IPA, APA i innych popularnych gatunków, ale… pozbawionych alkoholu.
Zauważalne spadki sprzedaży odnotowały w ostatnim roku piwa najdroższe, czyli te, które notowały jeszcze przed pandemią silny trend wzrostowy. Mowa tu o tąpnięciu rzędu niemal 15 proc. Do oszczędności zmuszeni byli także „koneserzy” piw najtańszych, którzy ograniczyli spożycie, co znalazło odzwierciedlenie w sprzedażowych słupkach. Mocne lagery sprzedawały się niemal o 10 proc. gorzej niż w 2022 r.
Kluczowy dla branży okres wyższych temperatur i ogródkowego barowo-restauracyjnego szaleństwa był niejednorodny. W maju 2023 r., licząc rok do roku, spadek sprzedaży wyniósł 9,3 proc., w czerwcu było to już 11,9 proc., w lipcu 5,2 proc., a w sierpniu 8,8.
Sprzedaż piwa jest w jakimś stopniu barometrem sytuacji gospodarczej. Jak na dłoni widać tu pewne „dziejowe przełomy” ostatnich lat. Na przykład wysokie stopy procentowe, które przełożyły się na rekordowe raty kredytów, spowodowały, że w koszykach znajdowało się mniej butelek czy puszek złocistego napoju.
Polska wciąż silna
Producenci wieszczą na przyszłość raczej optymistyczne scenariusze. Optymistyczne umiarkowanie, bo i sytuacja na rynkach międzynarodowych jest w pewnym stopniu nieprzewidywalna. Niemniej sytuacja gospodarcza zdaje się stabilizować. Dla polskiej gospodarki sektor produkcji piwa jest ważny z uwagi na wpływy podatkowe, realną wartość, ale także zatrudnienie. Branża piwowarska generuje wiele tysięcy miejsc prac w całym łańcuchu wartości – to przecież rolnicy, sprzedawcy, dostawcy, pracownicy branży HoReCa czy wreszcie szerokie grono osób zatrudnionych bezpośrednio w zakładach produkcyjnych.
Polska jest też istotnym graczem na unijnym rynku piwa. Dostarczamy dziś wprawdzie dwa razy mniej niż liderujące wspólnotowym tabelom Niemcy, ale w dalszym ciągu średnio co dziesiąta butelka piwa w UE została napełniona nad Wisłą.
O sektor wypadałoby zadbać i przynajmniej nie utrudniać mu pracy w trudnym ekonomicznie okresie. To przecież największa w Polsce kategoria FMCG. Czy naprawdę musimy dokładać producentom zmartwień w postaci choćby kaucyjnego bólu głowy?
CZYTAJ TEŻ: Ustawa kaucyjna zdemoluje system, który sprawnie działa