Niewiele osób, niestety także pośród prominentnych polityków rozumie, że unijna ekodroga do tzw. zrównoważonego rolnictwa doprowadzi w efekcie do znacznego spadku polskiej produkcji rolnej. Nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach unijnych, szczególnie biedniejszych członków EU. Doprowadzi także do dalszego wzrostu kosztów produkcji rolnej oraz spadku konkurencyjności naszych przedsiębiorców rolnych, w poważny sposób utrudniając także skuteczną ochronę upraw przed chwastami, szkodnikami i czynnikami chorobotwórczymi. Niestety nadal nie słychać w tej sprawie wyraźnego głosu polskich przedstawicieli w unijnych organach.
Stały wzrost kosztów produkcji
Najnowszy raport Związku Przedsiębiorców i Pracodawców nie pozostawia złudzeń: „Ostatnie lata – począwszy od okresu pandemii koronawirusa, przez kryzys cenowy na rynku energii, aż do trwającej dziś wojny na terytorium Ukrainy – to regularny wzrost kosztów prowadzenia przedsiębiorstw rolnych w Polsce. Najbardziej znaczące podwyżki zanotowano w obszarach cen nawozów, paliw rolniczych, gazu i energii. (…) Pandemia koronawirusa i szerokie spektrum jej ekonomicznych następstw, załamanie się łańcuchów dostaw, kryzys cenowy na rynkach energii, który przełożył się na wzrost cen środków ochrony roślin i nawozów czy wreszcie konsekwencje wojny na Ukrainie, to czynniki, które mimo wszystko odcisnęły swoje piętno na rodzimych przedsiębiorstwach rolnych” – uświadamia raport.
Z danych Europejskiego Urzędu Statystycznego wynika, że w ostatnim roku w krajach UE koszty przedsiębiorstw rolnych wzrosły (średnio) o blisko 40 proc. To stanowi naprawdę ogromne wyzwanie dla rolników. Ceny samych produktów rolnych wzrosły w tym czasie średnio o około 30 proc. Warto przy tym – i nawet należy – zwrócić uwagę na ogromne dysproporcje między krajami unijnymi. Koszty produkcji rolnej na Litwie wzrosły w ostatnim roku o 65 proc., podczas gdy w takiej Danii zaledwie o … 7 proc. Eurostat przeanalizował też koszty nawozów i „polepszaczy” gleby, których ceny wzrosły średnio w skali Unii Europejskiej aż o 116 proc. Z danych Eurostatu wynika, że Polska uplasowała się w ubiegłym roku na 7. miejscu pod względem wzrostu kosztów produkcji rolnej w państwach UE oraz na 5. miejscu pod względem wzrostu cen produktów rolnych.
Zielony Ład nas pogrąży?
Tylko w 2022 roku polscy producenci żywności wyeksportowali towarów o 26,1 proc. więcej niż w roku 2021, czyli za 47,6 mld euro – przywołują dane eksperci ZPP. Jest to niewątpliwie dobra wiadomość. Należy jednak uzupełnić ją wyraźną informacją, że sukces ten zawdzięczają przede wszystkim swojej zaradności i kreatywności, a nie dopłatom unijnym, co do których formuły przydzielania były i nadal utrzymują się różne kontrowersje (może to stać się podstawą dla osobnego, obszernego opracowania). Polskie produkty pozostają na ogół konkurencyjne cenowo na międzynarodowych oraz wewnętrznym rynku, chyba że mamy do czynienia z „sabotującym to” działaniem prowadzonym w imię jakiś partykularnych interesów, jak zalew tanimi produktami rolnymi z Ukrainy.
Nie ma też co owijać w bawełnę jeszcze innej prawdy: na dobre, a nawet bardzo dobre wyniki eksportu polskiego rolnictwa, wczoraj i obecnie rzutuje w dużym stopniu także wyjątkowo korzystny kurs złotego do euro, czyli relatywna, także w stosunku do walut innych krajów, słabość polskiej waluty.
Niekorzystnie na polskich rolników i krajowego rolnictwa będą natomiast oddziaływać dwa elementy składowe europejskiego Zielonego Ładu, czyli strategia na rzecz bioróżnorodności oraz strategia „Od pola do stołu”. Założenie generalne eurokratów jest takie: ma nastąpić przesunięcie produkcji rolnej w kierunku upraw ekologicznych (oczywiście w oparciu o szczegółowe unijne wytyczne). UE oczekuje przy tym od rolników redukcji stosowania środków ochrony roślin (ŚOR) o 50 proc. oraz ograniczenia nawozów o 20 proc. i to już do 2030 roku. Wymóg Komisji Europejskiej dotyczący ograniczenia zużycia ŚOR aż o połowę w praktyce oznacza, że Polska będzie krajem poszkodowanym na tle innych państw zachodu Europy. Polska w 2022 roku zużywała 2,1 kg śor/ha, gdy średnia unijna oscylowała w tym okresie wokół 3,1 kg/ha, przy czym zdecydowanie zaniżały ją kraje południowo-wschodniej flanki Wspólnoty. Dla porównania: średnie zużycie ŚOR w Królestwie Niderlandów wynosiło w roku 2022 około 8 kg/ha.
Oni używają więcej – Polsce się dostanie
Po planowanej przez Komisję Europejską opisanej wyżej redukcji stosowania środków ochronnych, Polska będzie mogła zatem zużywać średnio maksymalnie 1,05 kg śor/ha, podczas gdy holenderscy rolnicy będą uprawnieni do używania 4 kg śor/ha, czyli dwukrotnie więcej niż Polska zużywa dziś (czyli przed pełną implementacją dyrektywy SUD o produkcji „zrównoważonej” żywności). Zdaniem licznych ekspertów planowana redukcja może doprowadzić do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się agrofagów. Ograniczenia, co podkreślają przedstawiciele sektora, mogą skutecznie uniemożliwić właściwą ochronę roślin uprawnych w Polsce. Ponadto co najmniej 25 proc. areału ma zostać obowiązkowo przeznaczone na produkcję ekologiczną, przy zmniejszeniu ilości stosowanych antybiotyków w hodowli zwierzęcej.
Podległe KE jednostki analityczne nadal nie przedstawiły twardych wyliczeń dotyczących wpływu planowanych „reform” na wskaźniki produkcji rolnej. Niewątpliwie co najmniej część z nich mocno uderzy w polskie i krajowe firmy. I to w znacznie większym stopniu niż w przedstawicieli zachodniej części Wspólnoty, nie mówiąc już o jej krajach biedniejszych. Obawy budzą także kwestie obligatoryjnego przekazania gruntów na produkcję ekologiczną, czyli – na co słusznie wskazują przedstawiciele sektora rolnego – zazwyczaj niskotowarową.
Niekorzystne zmiany zachodzące wokół polskiego rolnictwa, a projektowane na poziomie europejskich decydentów aspirujących do roli członków jakiegoś „super rządu” powinny stać się oczkiem w głowie i przedmiotem zabiegów nie tylko naszych rządzących, ale i polskich przedstawicieli w organach europejskich. Nie tylko od kształtowania się kursu walutowego, właściwej dywersyfikacji produkcji rolnej oraz zdobywania nowych rynków zbytu przez firmy zależy przyszły los przedsiębiorców rolnych i ich miejsce w Europie i na świecie. Wpływ na przyszłość mamy nawet my wszyscy jako konsumenci, konsekwentnie wybierając na naszym rynku, na tym naszym podwórku, produkty oznaczone jako „polskie”.