fbpx
sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaBiznesDokąd po tanie i dobre jedzenie?

Dokąd po tanie i dobre jedzenie?

Chcemy kupować jedzenie nie tylko smaczne i ładnie opakowane, ale też zdrowe i tanie. Żeby jednak było tanio droga produktu, od rolnika do konsumenta, musi być jak najbardziej skrócona. Polska sieć sklepów spożywczych – ale nie państwowa, tylko spółdzielcza – miałaby szansę na sukces.

Profesor Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej dobrze opisuje kształtujący się, silny trend: klienci coraz częściej zwracają uwagę nie tylko na cenę, ale i na jakość i pochodzenie produktów spożywczych. – W trosce o zdrowe odżywianie poszukują żywności wysokiej jakości, w jak najmniejszym stopniu przetworzonej, o sprawdzonym źródle pochodzenia – rozwija myśl w swojej wypowiedzi dla PAP. Potwierdzają to badania CBOS – o ile jeszcze kilka lat temu prawie trzy czwarte badanych co najmniej połowę artykułów spożywczych kupowało w dyskontach, teraz jest ich znacząco mniej.

Wraz z systematycznym wzrostem zamożności społeczeństwa oraz wprowadzeniem bonusów socjalnych także młodsze pokolenia Polaków zaczęły cenić sobie zdrowe jedzenie. Pandemia tylko przyspieszyła ten nieunikniony proces. Według firmy doradczej Deloitte coraz częściej liczy się także bliskość miejsca zakupu. Ma być niedrogo i blisko. Kameralnie i zdrowo.

– Chęć kupowania lokalnych produktów zadeklarowało 89,3 procent konsumentów. Konsumenci preferują produkty wytwarzane w regionie, w którym mieszkają, głównie ze względu na chęć wspierania rodzimych producentów oraz bezpieczeństwo produktów. Są przekonani, że polskie produkty, zwłaszcza podczas trwania pandemii, są bezpieczniejsze od importowanych – mówi profesor Krystyna Świetlik. W tym kontekście nikogo nie powinna dziwić popularność bazarków czy targowisk.

Małe duże sklepy

Przed transformacją systemową w Polsce całość handlu była w rękach państwa. Wliczając w to formy quasi spółdzielcze, zarządzane faktycznie jak państwowe sklepy. Dysponowały one najlepszymi z możliwych lokalizacji. Niestety szybko okazało się, że przy niedoborach rynkowych żywności i w realiach tzw. demokracji socjalistycznej sieci tych sklepów obrodziły we wszelkie możliwe patologie. Obecnie nadal istnieją pojedyncze podmioty wywodzące się z przeszłości, np. „Społem”, „Mokpol”, a nawet „GS-y”, ale ich rola i udział w rynku jest marginalny. Czy tak musi być? Sukces sklepów „Netto” oraz małych „Biedronek”, „Żabek” i „Delikatesów” zlokalizowanych „blisko domu” pokazuje, że Polakom podoba się taka hybrydowa forma robienia zakupów – ma być jak w małym sklepie, ale przy tym samoobsługa i szeroki wybór. Wbrew temu, co sądzi pani profesor Krystyna Świetlik większe sieci handlowe eliminują dodatkowych pośredników w procesie zamawiania produktów. Są przy tym największymi partnerami dla polskich firm w ich wczesnych fazach rozwoju. Z dostawców – przedsiębiorstw rolno-spożywczych zdejmują przy tym ryzyko niesprzedania produktu oraz koszt budowy sieci dystrybucji i działań marketingowych. A gdyby jednak postawić na budowę nowej polskiej sieci? Czy to jest możliwe? Jakby to mogło wyglądać?

Tylko forma spółdzielcza

Możemy odwołać się do doświadczeń polskich sieci kupieckich z okresu międzywojennego i początku wieku XX. Sieci kupieckie prowadziły wtedy także działalność kredytową, zaopatrzeniową oraz edukacyjną. Organizowano nawet Kongresy Kupiectwa Polskiego – w jednym z nich uczestniczył sam prezydent RP Ignacy Mościcki. Lata 30. XX wieku to już pierwsze domy towarowe wzorowane na zachodnich rozwiązaniach, dość wymienić sukces historycznego już sklepu braci Jabłkowskich przy ulicy Brackiej w Warszawie.

W krajach zachodnich działają sieci spożywców nazywane kooperatywami (spółdzielniami) handlowymi. Ich misją jest jednak nie maksymalizacja zysku, tylko dostarczanie swoim klientom-właścicielom wysokiej jakości towarów i usług po możliwie jak najniższych cenach. Te kooperatywy łączą się w spółdzielcze stowarzyszenia hurtowe, poprzez które kolektywnie kupują towary po cenach hurtowych. W Wielkiej Brytanii dobrze prosperuje The Co-operative Group (d. Co-operative Wholesale Society lub CWS). Ta kooperatywa jest właścicielem supermarketów. Dostarcza też towary dla większości brytyjskich stowarzyszeń spółdzielczych pod marką The Co-op. Skandynawskie kooperatywy z Norwegii, Szwecji i Danii połączyły się w styczniu 2002 roku w sieć Coop Norden. Finlandzka The S Group posiada 22 spółdzielnie regionalne i 19 lokalnych sklepów spółdzielczych, które należą do… jej klientów. We Włoszech sieć-federacja Coop Italia, posiada aż 17,7 procent włoskiego rynku spożywczego. Można więc? Można.

Oczywiście koncepcja sieci państwowych „warzywniaków”, jeśli w ogóle kiedyś zaistniała, nadaje się do kosza. Polska sieć mogłaby jednak powstać i odnieść rynkowy sukces. Musi być jednak spełnionych kilka podstawowych warunków. Powinna dysponować własnymi nieruchomościami, powstać – co ważne – z czynnym udziałem rolniczych producentów i dystrybutorów żywności oraz zostać zorganizowana w formie nowoczesnej spółdzielni, czyli kooperatywy. Opieka państwa powinna zaś ograniczyć się do przekazania atrakcyjnych nieruchomości z państwowych zasobów oraz do stworzenia warunków do preferencyjnego finansowania jej rozwoju.

Robert Azembski
Robert Azembski
Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem; pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Wprost” , „Gazecie Bankowej” oraz wielu innych tytułach prasowych i internetowych traktujących o gospodarce, finansach i ekonomii. Chociaż specjalizuje się w finansach, w tym w bankowości, ubezpieczeniach i rynku inwestycyjnym, nieobce są mu problemy przedsiębiorców, przede wszystkim z sektora MŚP. Na łamach magazynu „Forum Polskiej Gospodarki” oraz serwisu FPG24.PL najwięcej miejsca poświęca szeroko pojętej tematyce przedsiębiorczości. W swoich analizach, raportach i recenzjach odnosi się też do zagadnień szerszych – ekonomicznych i gospodarczych uwarunkowań działalności firm.

INNE Z TEJ KATEGORII

„Drapieżne koty” z Polski sprawdziły się na polu walki. Ukraińcy zwiększają zamówienia

Polskie wozy bojowe Oncilla, wyprodukowane przez firmę Mista ze Stalowej Woli, doskonale sprawdziły się na polu walki. Na froncie walczy już setka transporterów. Ukraińska armia zamówiła kolejną partię „drapieżnych kotów”.
2 MIN CZYTANIA

Polski drób niedługo znajdzie się na azjatyckich stołach

– Produkujemy rocznie trzy miliony ton mięsa drobiowego. To najwięcej w UE – zaznacza Dariusz Goszczyński, prezes zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izba Gospodarcza (KRD-IG). Według niego, wysoka jakość rodzimego drobiu predestynuje go do sprzedaży nawet na tak wymagających rynkach jak Japonia czy Hongkong.
4 MIN CZYTANIA

Rosnące koszty działalności największym problemem mikroprzedsiębiorstw i małych firm

Ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej otwierają ranking obecnych obaw mikroprzedsiębiorstw i małych firm. Nieznacznie mniej wskazań dotyczy problemu nierzetelnych kontrahentów
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak ożywić martwy parkiet nad Wisłą?

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nie służy tak naprawdę ani inwestycjom indywidulanym, ani małym i średniej wielkości firmom. Tym pierwszym w założeniu miała dawać okazje do zysków, dla tych drugich zaś być miejscem pozyskiwania kapitału na rozwój. Tymczasem uciekają z niej zarówni mali, jak duzi.
4 MIN CZYTANIA

Jesteś „pod wpływem”? Nie ruszysz autem

Amerykańska Krajowa Administracja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) chce wykonać zalecenie Kongresu, by wszystkie nowe auta miały zainstalowaną technologię uniemożliwiającą prowadzenie pod wpływem alkoholu.
< 1 MIN CZYTANIA

Obojętnie, co zrobimy, klimat i tak będzie się zmieniał

Nawet zupełne zaprzestanie emisji CO2 pochodzącego z przemysłu nie wpłynie na zatrzymanie zmian klimatu na Ziemi – przekonuje w zamieszczonym we „Wprost” artykule pt. „Klimat a Człowiek” prof. dr hab. inż. Piotr Wolański, przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN.
4 MIN CZYTANIA