Gdy realny kryzys zagląda inwestorom do kieszeni nie ma przebacz – inwestycje, które okazują się „bańką” i propagandowym humbugiem tracą najszybciej. Inwestorzy wycofują z nich pieniądze, relokując je w realne projekty. Agencja Bloomberg podała, że tylko w ciągu ostatniego tygodnia jeden z wiodących zielonych funduszy – ESGU ETF, odnotował odpływ środków w wysokości 4 miliardów dolarów!
Oznaczać to może, że inwestorzy przestają się nabierać na wzrost wartości przedsiębiorstw, który ma następować tylko dlatego, że podobno zachowują się one zgodnie z modnymi „ekologicznymi” normami. Oznacza to, że tzw. greenwashing w firmach przekroczył już masę krytyczną i coraz mniej ludzi na rynku wierzy w prawdziwość zielonego oblicza spółek.
ESG? Nie będziemy już o tym mówić
Bloomberg News napisał również, że jedenastu zarządzających wiodącymi bankami zamierza dostosować język, którego używają w materiałach przy ofertach sprzedaży akcji czy obligacji, a także w innych materiałach marketingowych oraz raportach dla inwestorów tak, by unikać w nich akronimu „ESG” oraz podobnych terminów. Tego wszystkiego, co miałoby wskazywać, że firma jest więcej warta tylko dlatego, że zachowuje się zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju.
Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone na razie wyrzucanie ESG z przekazu informacyjnego zarządzający aktywami zalecili tylko w stanach uznawanych za tradycyjnie republikańskie. W stanach „demokratycznych” w dalszym ciągu o ESG pisać się będzie.
Według komentatora Bloomberga rynek firm, które deklarują dążenie do pozytywnych zmian dla środowiska naturalnego oraz społecznych, wyceniany jest obecnie na ok. 8,4 biliona dolarów. Politycy związani z Partią Republikańską chętnie mówią o upolitycznieniu tego rynku, który – w ich opinii – oderwał się od realnych fundamentów finansowych. Jednym z czołowych krytyków ESG stał się gubernator Florydy Ron DeSantis, który wzywa zarządzających aktywami do weryfikacji rynkowych wycen wartości firm uważających się za społecznie odpowiedzialne.
– Termin ESG stał się po prostu zbyt upolityczniony – przyznaje w artykule dla Bloomberg News Trey Welstad, menedżer finansowy w Integrity Viking Funds. Welstad kazał już usunąć etykietę ESG ze swojego „społecznie odpowiedzialnego” funduszu dysponującego obecnie aktywami o wartości 72 milionów dolarów.
Usuwają informacje o ESG
Jeden z zarządzających aktywami dużego funduszu z siedzibą w San Francisco (który prosił o zachowanie anonimowości) powiedział agencji Bloomberg, że jego firma przeredagowała już nawet stopki firmowe w wysyłanych klientom funduszu mailach tak, że ESG nie niej już w nich wspomniane. Jego instytucja finansowa zastanawiała się nad „kwestiami środowiskowymi” związanymi z inwestycjami na długo przed tym, jak zasady ESG stały się celem zmasowanej krytyki Republikanów. Obecnie przekaz funduszu do klientów koncentruje się nie na rozważaniach dotyczących poszanowania środowiska naturalnego i ochrony klimatu, tylko na sprawach wymiernych, czyli wskaźnikach obrazujących efektywność działalności firm.
W Polsce i innych krajach określanych jako rozwijające się, etykietowanie firm nazwą „ESG” zdaje się jednak być coraz bardziej modne.