fbpx
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonEtapy rozwoju Unii

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.

Europejska Wspólnota Gospodarcza została powołana do życia w 1958 r. na mocy traktatów rzymskich. Chodziło o wspólny rozwój gospodarczy związku państw, a dodatkowo pretekstem było utrzymanie pokoju w Europie. Jednolity akt europejski z 1986 r. wdrożył z kolei zasadę swobodnego przepływu osób, towarów, kapitału i usług. To był pierwszy etap budowy europejskiej wspólnoty i na tym zyskiwały wszystkie państwa, które brały w tym udział. Współpraca pomiędzy niezależnymi państwami w ramach wspólnego rynku rzeczywiście przyspieszyła wzrost dobrobytu.

Państwo federalne

W 1992 r. pojawił się etap drugi, czyli traktat z Maastricht, który na tę współpracę gospodarczą nałożył współpracę polityczną, której celem była budowa państwa federalnego. Unia zaczęła prowadzić wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ustanowiono obywatelstwo Unii Europejskiej oraz w 1999 r. wprowadzono wspólną walutę euro. Z czasem ustalono też ramy instytucjonalne: Radę Europejską, Radę Unii Europejskiej, Komisję Europejską, Parlament Europejski oraz Trybunał Sprawiedliwości i Europejski Trybunał Obrachunkowy.

Samo pojawienie się tych organów oznaczało, że chodzi już nie tylko o współpracę gospodarczą, a o coś więcej. W rzeczywistości okazało się, że Unia ma być państwem federalnym o gospodarce już nie wolnorynkowej, ale etatystycznej polegającej na głębokim interwencjonizmie państwowym, czego wykwitem są coraz bardziej szkodliwe unijne regulacje. I ja krytykuję Unię Europejską właśnie za to, że buduje ten etatyzm. Jestem wrogiem etatyzmu jako ustroju niewydolnego, nieefektywnego i zabierającego ludziom wolność. Etatyzmu, który jest przeciwieństwem wolnego rynku i wszelkich innych wolności. Etatyzmu, który oliwiony jest korupcją dokładnie tak samo, jak to wyglądało w narodowym socjalizmie w Trzeciej Rzeszy i w międzynarodowym komunizmie w ZSRR.

Wraz z traktatem lizbońskim, który wszedł w życie w 2009 r., zostało utworzone państwo federalne o nazwie Unia Europejska. Unia Europejska otrzymała podmiotowość prawną i pojawiło się stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Tak więc żyjemy w etatystycznym państwie federalnym, a opowieści polityków o tym, że Unia dąży do federalizacji, można włożyć między bajki. Bruksela nie może dążyć do federalizacji, bo ta federalizacja już się dokonała. Premier każdego z krajów członkowskich nie jest przedstawicielem państwa, tylko kimś na kształt wojewody, który wykonuje rozkazy z centrali. Polskie władze bez zgody Brukseli nie mogą nawet wyciąć chorych drzew w parku narodowym, nie mówiąc o sprawach poważnych, jak podejmowanie decyzji w kwestiach związanych np. z polityką energetyczną czy polityką celną.

Unia Europejska ma wszystkie atrybuty państwa, co dokładnie opisałem w mojej książce „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”: osobowość prawną, powierzchnię, ludność, walutę, stolicę, wspólną politykę zagraniczną, rząd w postaci Komisji Europejskiej, Parlament Europejski, prokuraturę, prawo wtórne, flagę, a nawet hymn. Federacja jest korzystna dla niewielu członków, jak np. Niemcy, Holandia czy Dania, ale dla Polski i innych krajów naszego regionu już niekoniecznie. Ten etap dalej trwa, ale powoli przechodzi w etap trzeci.

Państwo scentralizowane

Trzeci etap idzie dwutorowo. Polega na pogłębieniu zarówno integracji gospodarczej, jak i integracji politycznej. To pierwsze to bardzo głęboki interwencjonizm w postaci Europejskiego Zielonego Ładu, prace nad którym trwają od co najmniej 2019 r., kiedy to przedstawiła go w komunikacie Komisja Europejska. Polega na wdrażaniu nowej ideologii klimatyzmu, która de facto jest nowym bolszewizmem. I nie jest to absolutnie ocena na wyrost. Celem – tak samo jak w bolszewizmie – jest odebranie ludziom zarówno wolności, jak i własności. A jednym z narzędzi jest doprowadzenie do powszechnego donosicielstwa i zrobienie z tego obrzydliwego zajęcia cnoty, co również uskuteczniano zarówno w ZSRR, jak i w Trzeciej Rzeszy.

Co bardziej niebezpieczne – teraz państwo ma znacznie więcej możliwości i narzędzi – także propagandowych – aby zniewolić ludzi. Mamy całkowitą nietolerancję wobec nieprawomyślnych, niewygodnych poglądów zgodnie z zasadą, że „tylko my mamy rację”, a „wybory są prawidłowe i niesfałszowane tylko wtedy, jak wygrywają nasi”. Jeśli wygrają przeciwnicy polityczni, to wybory trzeba powtarzać, bo zostały sfałszowane, albo zawczasu zmanipulować społeczeństwo. Pojawiła się powszechna propaganda po to, żeby wygrali nasi i żeby wyborców zindoktrynować do klimatyzmu, żeby ludzie sami uwierzyli, że to jest coś dobrego, a tak naprawdę budujemy jedno wielkie więzienie dla całego społeczeństwa.

Eliminacja gotówki, euroindoktrynacja w szkołach, granty tylko dla postępowo myślących naukowców. To nowy totalitaryzm, nowy bolszewizm. Z biegiem czasu, w miarę realizacji szalonego planu zniewolenia, sytuacja będzie się pogarszała. Walec, który idzie, działa metodycznie, systematycznie i konsekwentnie. Nie zamierza zwolnić. Wszystko dąży w jednym, dawno zaplanowanym kierunku na zgubę nas wszystkich. Samochody mają być tylko wypożyczane, żeby pozbawić nas własności i mieć nad nami jeszcze większą kontrolę – nie będziesz się słuchał, to nie dostaniesz auta. Obowiązek kosztownych remontów domów doprowadzi do wywłaszczeń. A kiedy zostanie zlikwidowane indywidualne rolnictwo, międzynarodowe koncerny będą mogły importować płoty rolne i produkty spożywcze zza granicy. Na Ukrainie czy w Ameryce Południowej mogą robić z jedzeniem cokolwiek (np. zatruć tak, by trucizna zadziałała za 10 lat) i taką paszę wciskać potem ludziom.

Z kolei zaostrzenie integracji politycznej ujawniono narodom Europy w 2023 r. pod postacią propozycji zmian w traktatach przedstawionych przez niemieckich europosłów i jednego belgijskiego. Zmiany te nie prowadzą do żadnej federalizacji Unii Europejskiej, jak twierdzą co poniektórzy, ponieważ jak wspomniałem, unijne państwo federalne już istnieje. Proponowane zmiany prowadzą do przekształcenia państwa federalnego w państwo jednolite i scentralizowane, z centrum zarządzania w Brukseli. Do tego dochodzi tzw. Fundusz Odbudowy, który jednocześnie zacieśnia integrację gospodarczą (wydawanie pieniędzy z kredytów i dotacji na to, czego żąda Bruksela), jak i polityczną (uwspólnotowienie długu, unijne podatki).

W tym momencie trzeba sobie zadać fundamentalne pytanie: czyj interes i czyją racją stanu będzie się kierowało takie scentralizowane państwo europejskie? Może niemiecką? Może niemiecko-francuską? W najlepszym wypadku ogólnoeuropejską. Ale na pewno nie będzie się kierowało polską racją stanu, czego przynajmniej teoretycznie wymaga się od polskich polityków. Tak więc scentralizowane państwo unijne jest skrajnie niekorzystne z polskiego punktu widzenia. W przeciwieństwie do związku państw zjednoczonych w ramach wspólnego rynku, bez politycznej nadbudowy, z czym mieliśmy do czynienia przed traktatem z Maastricht.

Tomasz Cukiernik

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Sri Lanka nie tylko tuk tukiem

Podczas targów książki w Łodzi, na których odbyła się prapremiera mojej najnowszej książki „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”, jedna z czytelniczek napomknęła, że planuje wyjazd na Sri Lankę. Odpowiedziałem, że właśnie cały styczeń przebywałem w tym kraju i co nieco wiem o wyspie. Kobieta spytała mnie, czy da się tam przeżyć za 20 dolarów. Spytałem, czy ma na myśli jeden dzień, ale po jej minie wywnioskowałem, że chyba myślała o znacznie dłuższym okresie czasu. Stwierdziłem, że jeden dzień jedna osoba może jakoś przeżyć za tę kwotę, ale na pewno nie cała rodzina przez miesiąc.
7 MIN CZYTANIA

Ludzie nie chcą mieszkać w wiatrakowym lesie [WYWIAD]

Wiatraki oznaczają dewastację terenu w obrębie wielu kilometrów, zabijają ptaki, a ludziom nie dają normalnie żyć – mówi Tomasz Berliński, mieszkaniec pięknych przyrodniczo terenów gminy Górowo Iławeckie, gdzie ma powstać elektrownia wiatrowa.
8 MIN CZYTANIA