fbpx
niedziela, 28 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonInstynkt polityczny i samozachowawczy

Instynkt polityczny i samozachowawczy

Przeprowadzony niedawno sondaż pokazał, że około 60 proc. obywateli opowiada się za wysłaniem naszej niezwyciężonej armii na Ukrainę. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, bo to by oznaczało, że ponad połowa społeczeństwa polskiego trwale utraciła instynkt polityczny, a w dodatku popadła w skłonności samobójcze.

Od dawna twierdzę, że nasi Umiłowani Przywódcy uprawianie prawdziwej polityki mają surowo zakazane od Naszych Sojuszników – zarówno tego Największego, jak i tych Mniejszych. Nasi Sojusznicy bowiem, nie bez słuszności, traktują naszych Umiłowanych Przywódców jako swego rodzaju głupków, których można namówić na rozmaite pomysły, w dodatku przekonując ich, że to jest ich własna inicjatywa. Taka postawa Naszych Sojuszników ma długą tradycję; żeby nie sięgać zbyt głęboko w mroki historii, wystarczy przypomnieć rok 1939, kiedy to Polska – jak potem w rozkazie do żołnierzy napisał gen. Kazimierz Sosnkowski – „wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego”, dała się wkręcić w maszynkę do mięsa. Jak pamiętamy, skończyło się to dla Polski tragicznie. Nie tylko została wydana na pastwę dwóch okrutnych wrogów, ale w dodatku, po ogromnym upuście krwi, Nasi Sojusznicy sprzedali ją Stalinowi w Jałcie, tak jak sprzedaje się rzeźnikowi krowę.

Przypominam o tym dlatego, że dzisiaj rząd brytyjski i francuski znowu zachęca Polskę, żeby dała się wkręcić w maszynkę do mięsa i stanęła do wojny z Rosją. Chodzi o to, że ukraińskie mięso armatnie już się kończy, więc Naszym Sojusznikom chodzi o to, by wykorzystać świeżutkie i nietknięte mięsko armatnie polskie. Jak już i tego zacznie brakować, wtedy jakoś tam się z Rosją ułożą, myślę, że kosztem Polski – bo ta będzie już wycieńczona i obezwładniona – więc będzie można zrobić z nią wszystko i w każdą formę ulepić. Na przykład taką, że gwoli udelektowania Ukrainy za to, że „sługa narodu” wkręcił Ukraińców jako pierwszych w maszynkę do mięsa, obmyśli się dla niej rekompensatę za utracone ponad 20 proc. terytorium państwowego w postaci „Zakierzońskiego Kraju”, a nam się powie, że oto wkraczamy na świetlisty szlak jagielloński w postaci „unii” z Ukrainą, o której już wcześniej bredził w malignie pan prezydent Andrzej Duda. Niemcy dokończą proces „zjednoczenia”, a z pozostałej resztówki Żydowie będą realizowali swoje „roszczenia”, zgodnie z amerykańską ustawą nr 447. Toteż Ukraińcy już zawczasu olewają Polskę ciepłym moczem, zacieśniając stosunki z Niemcami. Polska bowiem, co mogła, to już im dała, a resztę sobie zabiorą, jeśli nie sami, to z pomocą Niemiec, jako swego „strategicznego partnera”.

Gdyby 15 października ub. roku nie przeprowadzona została podmianka na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu, to stojący na czele obozu „dobrej zmiany” Naczelnik Państwa rękami premiera Morawieckiego, na arenie międzynarodowej robiłby to samo, co Donald Tusk, tylko dla rozmaitości pokrywałby ustępliwość wobec Reichsfuhrerin Urszuli von der Leyen tromtadracką retoryką. Ale podmianka nastąpiła, toteż Naczelnik Państwa obrał strategię drapowania się w kostium męczennika świętej sprawy niepodległości Polski, licząc na to, że dzięki tej metamorfozie będzie nadal uwodził swoich wyznawców. Kiedy jednak przychodzi co do czego, to zarówno Naczelnik, jak i kierujący obozem zdrady i zaprzaństwa Donald Tusk, mówią to samo: i jeden, i drugi opowiada się za prowadzeniem na Ukrainę „wojsk NATO” – co jest pseudonimem wkręcenia Polski w maszynkę do mięsa, w dodatku w taki sposób, by nie rodziło to dla Sojuszu Atlantyckiego żadnych zobowiązań. Jestem pewien, że właśnie coś takiego każe naszym Umiłowanym Przywódcom zrobić amerykański prezydent Józio Biden – bo jakże inaczej tłumaczyć ostatnią deklarację pana prezydenta Dudy, że „w sprawach bezpieczeństwa” razem z premierem Tuskiem mówią „jednym głosem”? Jakże może być inaczej, skoro jest to głos amerykańskiego prezydenta: „Wiecie, rozumiecie, wy stańcie do wojny z Rosją u boku Ukrainy, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa”.

Brzydka sprawa z nami będzie tak czy owak, z tym, że jak damy się wkręcić w maszynkę do mięsa, to będzie jeszcze brzydsza, bo obejmująca i zabitych, i tych, którym pociski i bomby pourywają ręce i nogi albo wyprują bebechy, no i oczywiście – straty materialne w postaci ruin i zgliszcz. Ale właśnie w tym celu Nasi Sojusznicy, co to za pośrednictwem starych kiejkutów reżyserują scenę polityczną naszego bantustanu, wysuwają właśnie takich mężyków stanu, jak sezonowy pan marszałek Hołownia, co to – będąc z pewnością na „haju” – odgrażał się, jak to „wciśnie Putina w ziemię” – oczywiście nie w byle jaką, tylko naszą, prastarą.

Co ciekawe, przeprowadzony niedawno sondaż pokazał, że około 60 proc. obywateli opowiada się za wysłaniem naszej niezwyciężonej armii na Ukrainę. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, bo na podstawie pobieżnej znajomości nastrojów panujących wśród „młodych, wykształconych, z wielkich miast”, którzy stanowią trzon mikrocefali tworzących środowisko „Gazety Wyborczej”, sądzę raczej, że właśnie oni pierwsi czmychnęliby za granicę, by tam obcinać kupony od wojennej martyrologii, jak to robią obecnie cwani Ukraińcy – ale przynajmniej dla oka kogoś trzeba by na tę całą Ukrainę wypchnąć.

Za Stalina – to znaczy w czasie „wojny ojczyźnianej” – rozkaz „ani kroku w tył” egzekwowany był przez karabiny maszynowe zaporowych oddziałów NKWD – ale teraz nasza niezwyciężona armia musiałaby do tych oddziałów wynająć Wagnerowców, co prawdopodobnie nie wchodzi w rachubę, chociaż pewności oczywiście mieć nie można. Toteż rolę Wagnerowców będą musiały pełnić oddziały złożone z fachowców, którzy będą pędzić do walki żołnierzyków Wojsk Obrony Terytorialnej – jak słyszeliśmy – specjalnie przygotowywanych na Putina. Skoro my to wiemy, to trudno, żeby nie zdawali sobie z tego sprawy ci wszyscy „młodzi, wykształceni, z wielkich miast”. A skoro tak, to ten sondaż wydaje się przygotowany przez Propaganda Abteilung na użytek pana prezydenta Dudy i premiera Donalda Tuska, żeby mogli zameldować prezydentowi Józiowi Bidenowi pełną gotowość do poświęceń. W przeciwnym razie musielibyśmy przyjąć, że to dowód, iż ponad połowa społeczeństwa polskiego trwale utraciła instynkt polityczny, a w dodatku popadła w skłonności samobójcze.

Tego niestety też z góry wykluczyć nie można, bo o zaniku już nie tylko instynktu politycznego, ale wręcz instynktu samozachowawczego świadczy obecny skład Sejmu i rządu, w którym zasiada pan Andrzej Domański, piastujący fuchę ministra finansów. Ujawnił on, że rząd Volksdeutsche Partei popiera pomysł władz IV Rzeszy, by ustanowić limity płatności gotówką, co – jak wiadomo – jest programem pilotażowym zniesienia pieniądza gotówkowego w ogóle. Likwidacja gotówki oznacza, że rząd, za pośrednictwem banksterów będzie mógł każdego człowieka wyłączyć w sensie dosłownym, a w tej sytuacji nie będzie on już miał żadnej alternatywy wobec wkręcenia w maszynkę do mięsa.

Stanisław Michalkiewicz

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Piosenka jest dobra na wszystko

„Kto przeżyje, wolnym będzie, kto umiera – wolny już” – głosi kultowa piosenka Wojska Polskiego, czyli naszej niezwyciężonej armii, pod tyułem „Warszawianka”. To z pozoru bardzo optymistyczne przesłanie, bo niby wszyscy będą wolni, bez względu na to, czy przeżyją, czy nie, ale z drugiej strony pokazuje, że nie ma żadnej różnicy między tym, który przeżyje, a nieboszczykiem – co wcale nie musi być aż takie radosne.
5 MIN CZYTANIA