Instytut Finansów Publicznych przygotował raport „Ziarno niezgody”, w którym napisano, że zarówno zboże z Ukrainy, jaki i unijny Zielony Ład nie są przyczynami niskich cen skupu zboża w Polsce, a receptą na problemy są dostęp do informacji o globalnych trendach na giełdach, wsparcie konsolidacji małych gospodarstw oraz rozbudowa infrastruktury.
IFP przypomina, że niskie ceny zbóż w Polsce to nie skutek importu zbóż z Ukrainy, gdyż w 2023 roku importowaliśmy 1 mln ton ziarna z tego kraju, podczas gdy nasza produkcja wynosiła 35,2 mln ton. Powodów niskich cen zbóż należy natomiast szukać w globalizacji rynku. W raporcie „Ziarno niezgody” zauważono, że ceny pszenicy, rzepaku i kukurydzy w kontraktach futures na giełdzie MATIF w Paryżu spadają i obniżki cen zbóż nie są zatem wyłącznie specyfiką Polski. Poza tym spadały one również, gdy w Polsce było wprowadzone embargo na produkty rolne z Ukrainy.
Teraz akurat powodem spadku cen jest wysoki poziom produkcji w Australii i Argentynie, gdzie właśnie trwają żniwa. Wcześniej ceny mogła obniżać podaż zboża z Rosji, która w sezonie 2022/23 posiadała nadwyżkę 63 mln ton pszenicy i 14,9 mln ton zboża paszowego. Ogólnie na świecie produkcja przewyższa konsumpcję. Globalna nadwyżka zbóż w 2022 r. wyniosła ok. miliarda ton – takie dane podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa
– napisano w opracowaniu.
Eksperci IFP dodali, że największymi producentami zbóż na świecie są Chiny (569,4 mln ton w 2022 r.), USA (408,5 mln ton), Indie (293,7 mln ton), Unia Europejska (269,0 mln ton) i Rosja (146,4 mln ton), więc embargo na zboże z Ukrainy mogłoby doprowadzić tylko do odpowiedzi Kijowa i zamknięcia tego rynku na towary z Polski, których eksportujemy tam więcej, niż sprowadzamy.
Jeśli chodzi o unijny Zielony Ład, to według IFP również nie jest to powód kryzysu w polskim rolnictwie, gdyż aktualnie większość polskich gospodarstw rolnych spełnia jego wymogi, a tzw. ekoschematy nie są obligatoryjne. Największy problem z Unią to natomiast procedury biurokracyjne, które utrudniają polskim rolnikom przystępowanie do programów dopłat w ramach ekoschematów.
Jako główny problem polskich gospodarstw rolnych IFP podaje ich niewielkie rozmiary, bo według GUS przeszło połowa z nich nie przekracza 5 ha, a trzy czwarte ma mniej niż 10 ha. Dla porównania w Niemczech średni rozmiar gospodarstwa rolnego to 60 ha, a w Czechach aż 120 ha. Taka sytuacja sprawia, że polskie gospodarstwa nie wykorzystują efektu skali produkcji, nie mają zdolności negocjacyjnych, a także są gorzej wyposażone technicznie i mają niską efektywność. Na skutek tego polskie gospodarstwa mają niższe dochody i nie w pełni wykorzystują zasoby ziemi. W tej sytuacji państwo powinno wspierać integrację przedsiębiorców rolnych, promować kooperację i ułatwiać przechodzenie procedur i formalności.