Izba Cywilna Sądu Najwyższego (SN) podjęła uchwałę, w myśl której „art. 448 par. 1 k.c. stosuje się odpowiednio do osób prawnych”, w konsekwencji czego także przedsiębiorcy mogą domagać się zadośćuczynienia finansowego za straty powstałe w wyniku zamieszczenia o nich w przestrzeni publicznej niepochlebnej opinii przez konsumenta (Uchwała sygn. III CZP 22/23).
Według uchwały SN sąd może przyznać przedsiębiorcy, którego dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią kwotę tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę albo zasądzić wpłatę na wskazany przez niego cel społeczny. Teraz także m.in. firmy czy samorządy mogą domagać się odszkodowań za naruszenie czyichś dóbr osobistych.
Strach będzie skrytykować
Zanim Sąd Najwyższy wydał tę kontrowersyjną uchwałę Sąd Apelacyjny w Gdańsku zadał mu pytanie, czy konsument miał prawo skrytykować produkt jednego z lokalnych wytwórców pomp ciepła? Przedsiębiorca, który wytoczył mu sprawę sądową zażądał usunięcia z sieci tej spornej opinii, zamieszczenia sprostowania oraz zapłacenia mu tytułem zadośćuczynienia (odszkodowania) 22 tysięcy złotych. Jeszcze w zeszłym roku gdański sąd okręgowy w I instancji uwzględnił w dużej części powództwo, zasądzając od pozwanego m.in. 5 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Apelacja konsumenta, odwołującego się od tego wyroku, trafiła do SA w Gdańsku. Ten jednak ani nie uchylił, ani nie podtrzymał wyroku, tylko złożył zapytanie do SN. Sąd Apelacyjny, w uzasadnieniu złożonego zapytania, napisał m.in., że w wielu przypadkach sądy w takich sprawach decydują o przyznaniu firmom zadośćuczynień ponieważ „pojęcia krzywdy nie można utożsamiać tylko z doznaniem cierpień fizycznych i psychicznych przez osoby fizyczne”. Orzekając o zadośćuczynieniu sąd zatem nie tylko kompensuje szkodę firmie, ale orzeczenie ma też funkcję „satysfakcjonującą, represyjną oraz prewencyjno-wychowawczą”.
RPO przeciwny takiemu podejściu
W opinii przesłanej do SN przez Rzecznika Praw Obywatelskich, firma nie może domagać się od osoby, która naruszyła jej dobra osobiste, zapłaty zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. „Skoro osoba prawna jest tworem organizacyjno-prawnym niezdolnym, by doznawać ból, cierpienie, czyli by doznać krzywdy, nie można zastosować przepisu stanowiącego podstawę prawną zadośćuczynienia za krzywdę osób fizycznych. Ta forma rekompensaty po prostu tu nie pasuje” – takiego argumentu użył Rzecznik.
„Nie oznacza to tym samym, że osoby prawne są pozbawione ochrony, ale „by ją uzyskać, muszą jednak wykazać i wycenić, jak bardzo bezprawne naruszenie ich dóbr osobistych uderzyło w wartość firmy, jak wielu klientów straciły, jakich zysków nie osiągnęły” – pokreślił słusznie Rzecznik.
Ostatecznie Izba Cywilna Sądu Najwyższego, nie podzielając stanowiska RPO, wzięła jednoznacznie i bezwarunkowo stronę przedsiębiorców, przyznając im prawo do żądania finansowego zadośćuczynienia także od osób prywatnych.
Kneblowanie krytyki?
Uchwałę SN można ocenić jako co najmniej kontrowersyjną. Rzecz jasna przedsiębiorcy powinni mieć (i mają przecież) prawo do obrony swojego dobrego imienia, także i jak najbardziej przed sądami. W sytuacji, gdy ktoś – przykładowo zatrudniony w konkurencji – niesprawiedliwie je kala albo krytykuje jedynie po to, by zemścić się na firmie za – jedynie w jego odczuciu – złą obsługę czy zakupiony, wadliwy produkt. Czasem zaś, tak naprawdę, krytykant tylko mści się za zwolnienie z pracy.
Jednak – jak się wydaje – Sąd Najwyższy poszedł trochę za daleko w swojej interpretacji. W praktyce bowiem konsumenci, w obawie o zasądzenie od nich odszkodowania, mogą teraz bać się publicznego wyrażania jakiejkolwiek krytyki. Także i tej zasadnej. Nowa uchwała SN będzie ich odstraszać od wyrażania niepochlebnej opinii, do której wszak mają nieskrępowane, konstytucyjne prawo.
Oby wyrok SN nie był nadużywany tak, jak bywa nadużywany słynny art. 212 k.k o zniesławieniu, coraz częściej pełniący funkcję elementu cenzury prewencyjnej, straszaka oraz knebla zakładanego na uzasadnioną i zasłużoną krytykę medialną.