fbpx
czwartek, 21 września, 2023
Strona głównaFelietonMainstream jaki jest, każdy widzi

Mainstream jaki jest, każdy widzi

Przez ostatnie kilka lat dało się słyszeć krytykę pewnych zjawisk lub postaw wyłącznie z tego względu, że „nie są mainstreamowe”. Na rudymentarnym poziomie łatwo zresztą zrozumieć, skąd się ta pochwała mainstreamu bierze. „Alternatywna” medycyna to po prostu nie jest medycyna. Kreacjonizm nie jest żadną współmierną alternatywą dla teorii ewolucji. Przykłady takie można mnożyć.

Wydaje się mimo wszystko, że w życiu politycznym to blankietowe odwoływanie się do mainstreamowości pewnych zjawisk przestało znaczyć cokolwiek więcej niż często przywoływane powiedzenie ks. Benedykta Chmielowskiego. W encyklopedii „Nowe Ateny” napisał on, że „Koń jaki jest, każdy widzi”. Czy aby na pewno stosuje się tę zasadę do omawianego przez nas problemu i oddzielenie głównego nurtu od alternatywnego jest proste, niemal intuicyjne? Nierzadko przecież stronnictwa polityczne, które bez cienia wątpliwości określa się jako poprawne politycznie, adaptują ze względów koniunkturalnych hasła, które wcześniej uznawano za wykraczające poza sferę tej poprawności.

Najlepszym przykładem na to jest przedwyborcza postawa lidera opozycji w Polsce. Platforma Obywatelska uznawana jest przecież za organizację wyrażającą dominujące w metropolitalnych sferach przekonania społeczno-gospodarcze. Nie przeszkadzało jej to wszelako w przyjęciu retoryki niebezpiecznie pachnącej postawami antyimigranckimi, o czym przekonamy się po obejrzeniu słynnego spotu z udziałem Donalda Tuska. Opublikowano go zresztą najprawdopodobniej w tym celu, aby podebrać głosy „populistycznej prawicy”. I to nawet nie tyle „PiS-owskiej, ile tej skrajnie konfederackiej”.

Z plotek i anonimowych przecieków medialnych wynika z kolei, że rządząca koalicja nie pozostanie dłużna i także planuje zaostrzenie kursu. Na dodatek wymierzonego w dotychczasową świętość. Chodzi o uprzednio objęty ponadnarodowym konsensem problem imigrantów z Ukrainy. Gdy weźmiemy pod uwagę partie obecne w polskim parlamencie, chyba tylko Konfederacja pozwalała sobie na wypowiedzi, szybko zresztą krytykowane, które można było odebrać jako tzw. antyukraińskie. Jest to więc kolejny przykład naruszonego konwenansu.

Jeśli chodzi o inną kwestię, to właśnie dowiedzieliśmy się, że Koalicja Obywatelska zaprosiła na swoje listy wyborcze AgroUnię. Z sondażowego i praktycznego – ale raczej nie etycznego – punktu widzenia, ruch ten jest zresztą zrozumiały. Polski elektorat wiejski może być czymś więcej niż tylko języczkiem u wagi. Rzecz w tym, że AgroUnia jest organizacją, którą dotychczas kojarzylibyśmy raczej z poglądami i metodami wykraczającymi poza ten mityczny mainstream. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że przynajmniej częściowo przejęła ona nie tylko pewien specyficzny etos, ale także sposoby protestu znane z dawnych wystąpień Samoobrony. Jeszcze na początku sierpnia działacze tych dwóch agrarno-populistycznych partii w ciepłych słowach wspominali Andrzeja Leppera. To ciekawe, czy pogląd ten podziela aktualny sojusznik? Już w połowie sierpnia okazało się bowiem, że działacze AgroUnii wystartują z list najbardziej poprawnej politycznie i wielkomiejskiej koalicji w Polsce.

Myślę, że możemy sobie zatem pozwolić na dwie uwagi podsumowujące.

Po pierwsze, nie za bardzo wiadomo, co to jest ten mainstream i właściwie dlaczego mielibyśmy się tak mocno przejmować tym, że coś jest na danym terytorium i w danej chwili uznane za obowiązujące. Po drugie, to, co jest akceptowalne w życiu politycznym, nie jest dane raz na zawsze, a raczej jest niezmiernie płynne i przypomina swego rodzaju modę. Nadążanie za potrzebą chwili, a nie wierność dogmatom albo własnym zasadom. Partie trzymające swoje poglądy i wypowiedzi w ryzach politycznej poprawności potrafią, jak widać nierzadko w celach oportunistycznych, wystąpić przeciwko konsensowi, a w innych sprawach współpracować z organizacjami jawiącymi się jako alternatywne lub skrajne.

Nie chcę przez to sugerować, że powinniśmy w tej sytuacji odrzucić zupełnie pogląd o nieakceptowalnym charakterze radykalnych przekonań (np. skrajnie antysemickich i neonazistowskich). Trudno natomiast ukryć wrażenie, że granice tego, co dopuszczalne, szybko się zmieniają i najprawdopodobniej ma to swoje pozytywne strony. Odpowiada bowiem demokratycznemu pluralizmowi i dynamice zmian w preferencjach wyborców. Z negatywnych wrażeń, to można chyba mimo wszystko stwierdzić, że polityka to bagno moralne.

Michał Góra

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Unik zrobił byk!

Dlaczego każdy dobry Europejczyk powinien zwalczać Unię Europejską? Dlatego, że coraz bardziej stanowi ona biurokratyczną czapę, nałożoną na pożyteczną inicjatywę jednolitego europejskiego obszaru celnego, który dał Europie potężny impuls rozwojowy, a który, pod ciężarem owej czapy, zaczyna właśnie wygasać.
6 MIN CZYTANIA

Głośne decyzje cichych nazwisk. Co powinniśmy robić, aby mieć coś do powiedzenia w Brukseli

Każda polityka ma swoją scenę i kuluary. Europejska też. I podobnie jak w jej krajowych odpowiednikach, kuluary są bardzo często niedoceniane przez tzw. zwykłych ludzi, czyli po prostu wyborców.
4 MIN CZYTANIA

Blokada za recenzję

Myślałem, że pisarze – jako de facto również osoby publiczne – są bardziej odporni na krytykę. Nie w tym przypadku. Napisałem recenzję biografii Zbigniewa Nienackiego autorstwa Pana Jarosława Molendy i autor mnie za nią... zablokował, mimo że w gruncie rzeczy była to recenzja pozytywnie odnosząca się do książki.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Niesprawne państwo? To nie rosyjska dezinformacja, to rzeczywistość

Brzmi to jak wątek humorystyczny, ale w tej historii jest też coś złowieszczego. Wystrzelony granatnik, prawie rozbity policyjny helikopter i tym podobne sprawy to nie są wymysły rosyjskiej propagandy. Nierzadko to po prostu przejaw bylejakości, jaką mamy zapisaną w genach.
2 MIN CZYTANIA

Fakty nie zawsze są najważniejsze, czyli w obronie zgniłego relatywizmu

Obserwując dyskusje pojawiające się w sferze publicznej, da się zauważyć co najmniej deklarowaną niechęć do różnych rodzajów relatywizmu w życiu społecznym. Równą nienawiścią pałają do niego naukowcy i akademiccy filozofowie, jak religijni przywódcy i fundamentaliści. Skoro wszyscy oni poświęcają swoje życie odkrywaniu lub obwieszczaniu „prawd”, to rzeczywiście niezwykle musi ich irytować to, że ktoś śmie kwestionować istnienie lub możliwość jednoznacznego poznania czegokolwiek (albo przynajmniej części rzeczy).
8 MIN CZYTANIA

Tantiem nie dostanę, ale miałem rację. Brytyjski rząd dotuje alkohol

Niekiedy proste schematy myślenia o życiu społecznym albo gospodarczym, bez wnikania w matematyczne modele i zbieranie danych empirycznych, po prostu działają. Nie trzeba przecież udowadniać prawa podaży i popytu. Nosi ono znamiona aksjomatu.
3 MIN CZYTANIA