fbpx
wtorek, 19 marca, 2024

Michał Góra

Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

- REKLAMA -

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Wspomniany nieład nasilił się wskutek zdarzeń związanych z zakwestionowaniem statusu jednej z izb Sądu Najwyższego (i niektórych orzekających na różnym szczeblu sędziów), współwystępującym problemem wygaszenia mandatów dwóch posłów oraz powiązanego z tym jeszcze ułaskawienia ich przez prezydenta, ale przed datą wydania prawomocnego wyroku skazującego. Kwestie te wszystkie zainteresowane polityką osoby znają, a więc nie będę wnikał w szczegóły.Nie o to zresztą tu chodzi. To, co mnie zaskoczyło, to zdziwienie publiki, ale też niektórych specjalistów i publicystów tym, że prawo...

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Po pierwsze, gdy nadużywa się wielkich słów, razi to pompatycznością i w końcu staje wyświechtane. Po drugie, jak słusznie zauważył Robert Gwiazdowski w swoim felietonie dla Interii, „(…) nie można w Polsce praworządności przywrócić, bo jej nigdy nie było”. O praworządności można więc żywiołowo i nieustannie dyskutować na przestrzeni ostatnich co najmniej 100 lat. Znajdziemy tam na pewno kilka zdarzeń chlubnych, ale też masę wielkich wpadek. Zresztą nie tylko w PRL, ale także w II RP i na przestrzeni...

Najpierw zbiera się aktyw, czyli szczyt wszystkiego

Zanim przejdę do dalszych uwag, chciałbym poczynić bardzo ważne zastrzeżenie, które proszę, aby Czytelnicy przeczytali nawet dwa razy. Nieśpieszno mi przecież, aby jakieś eksperckie, aktywistyczne albo i nawet policyjne komanda nękały mnie lub moją rodzinę. Podobnie jak na kubku z kawą niektóre restauracje umieszczają ostrzeżenie „Uwaga, gorące!”, tak i ja muszę założyć, że przeczyta mnie kilka osób zbyt poważnie traktujących siebie samych albo zastaną rzeczywistość. Oznajmiam więc wszem i wobec, że nie chcę się tutaj odnosić do tzw. faktów...

Nie słuchajcie fact-checkerów: w demokracji prawda często leży… pośrodku

Dobrym sposobem na skłonienie rozmówcy do pomyślenia, że prawda jednak leży pośrodku, jest zwrócenie uwagi na to, że tak jest w tym najogólniejszym przypadku. Czasami bowiem prawda „leży pośrodku”, a czasem „nie leży pośrodku”, a skoro tak, to żadne z tych stwierdzeń nie jest w pełni prawdziwe. W kontrowersji „prawda leży pośrodku” przeciw twierdzeniu, że „prawda nie leży pośrodku”, prawda leży zatem pośrodku. Jest to paradoksalne, ale na nieodzowność występowania tego rodzaju paradoksów w rozważaniach światopoglądowych słusznie zwrócił uwagę...

Co to za różnica, czy Ziemia jest płaska?

W istocie do takiego wniosku prowadzić może pobieżna obserwacja Ziemi prowadzona z niewielkiej wysokości. Ciekawsza w tej historii jest mimo wszystko odpowiedź jego żony – kobiety dobrze wykształconej, ale podobno myślącej w szalenie praktyczny sposób – która pozwala sobie odburknąć: „A co to za różnica?”.Wielu tzw. racjonalistów oburzyłoby się po dwakroć. Po pierwsze, jak można – na wzór mojego kolegi – sobie z takich kwestii w ogóle kpić? Do wielkich odkryć naukowych mają oni bowiem nabożny, niemal religijny stosunek....

Niesprawne państwo? To nie rosyjska dezinformacja, to rzeczywistość

Ostatnio sporo jeżdżę samochodem. Niekiedy jednocześnie słucham radia.Przepraszam, że nie jestem w stanie posłużyć się dokładnym źródłem ani cytatem, ale prowadząc pojazd, nie byłem w stanie tego zanotować. W każdym razie pewnego słonecznego dnia usłyszałem w głośnikach, jak to zaproszona do studia ekspertka przekonywała słuchaczy, że przewodnim tematem akcji dezinformacyjnej ze strony Rosji będzie teraz... brak sprawczości po stronie państwa polskiego.Muszę przyznać, że w ten sposób media mogły spowodować niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Niemal bowiem zakrztusiłem się kawą....

Mainstream jaki jest, każdy widzi

Wydaje się mimo wszystko, że w życiu politycznym to blankietowe odwoływanie się do mainstreamowości pewnych zjawisk przestało znaczyć cokolwiek więcej niż często przywoływane powiedzenie ks. Benedykta Chmielowskiego. W encyklopedii „Nowe Ateny” napisał on, że „Koń jaki jest, każdy widzi”. Czy aby na pewno stosuje się tę zasadę do omawianego przez nas problemu i oddzielenie głównego nurtu od alternatywnego jest proste, niemal intuicyjne? Nierzadko przecież stronnictwa polityczne, które bez cienia wątpliwości określa się jako poprawne politycznie, adaptują ze względów koniunkturalnych...

Fakty nie zawsze są najważniejsze, czyli w obronie zgniłego relatywizmu

Wydało mi się to osobliwe z przyczyn, które chciałbym pokrótce i tylko w publicystycznym tonie omówić.Zacznę od tego, że to nie jest praca akademicka i nie chcę tutaj wnikać w szczegółowe definicje ani podziały różnych rodzajów relatywizmu. Relatywizm będziemy więc rozumieć ogólnie, w sensie słownikowym, jako przekonanie o względności zjawisk lub ocen.Na gruncie fizycznym względność choćby ruchu i czasu nie wymaga pogłębionego dowodzenia, ponieważ jest zgodna z uznanym konsensem naukowym, utrwalonym od czasu rewolucji einsteinowskiej. Świat fizyczny na podstawowym...

Tantiem nie dostanę, ale miałem rację. Brytyjski rząd dotuje alkohol

To samo najwyraźniej dotyczy przywoływanej już wielokrotnie na łamach naszego portalu reaganowskiej reguły: „Jeśli coś działa – opodatkuj. Jeśli dalej działa – reguluj. Jeśli przestaje działać – dotuj”.W moim felietonie z czerwca 2022 r. nieco humorystycznie pisałem o zmyślonym rządowym programie dopłat do papierosów „Tytoń+”. Wspominałem o tym, że rządy na różne sposoby walczą z paleniem papierosów, w tym niektóre zmierzają w kierunku całkowitego banu na sprzedaż wyrobów tytoniowych. Konkluzję wyrażało moje podejrzenie, że za kilka lat rządy, które...

Autorytaryzm oparty na dowodach

W moim poprzednim felietonie pisałem o problemie stosowania metody naukowej w połączeniu z przymusem państwowym w celu regulowania różnych spornych kwestii społecznych. Chodziło po prostu o to, że polityki proponowane przez instytucje powołujące się na wiedzę ekspercką nie mogą w demokracji liberalnej (w dobrym znaczeniu tego słowa) stanowić prawd objawionych, niepodlegających jakiekolwiek krytyce zewnętrznej i być tym samym po prostu ogłaszane do powszechnego stosowania. Żadna propozycja nie powinna mieć takiego charakteru w ustroju demokratycznym, nawet jeśliby ją przekazał na...

Metoda naukowa to nie jedyny sposób rozstrzygania dylematów społecznych

W tej rzeczywistości najczęściej pokazuje się dwa archetypy. Progresywisty i scjentysty, który wierzy w metodę naukową w sposób zupełnie podobny do tego, w jaki dewot wyznaje dogmaty wiary. Taka osoba szczerze uznaje moralną wyższość naukowca albo „eksperta” nad wszelkimi innymi zawodami, nie zauważając, że jest bez liku profesji, które podobnie są przekonane o własnej wyjątkowej roli w społeczeństwie (np. niestosujący na co dzień metody naukowej sędziowie zawodowi). Innymi słowy, wielu ludziom wydaje się, że zajmują się czymś zupełnie niezbędnym...

Arystoteles, Robespierre i Balcerowicz muszą odejść

Wielokrotnie pisałem o tym, że trudno mi uwierzyć w istnienie jakichś niepodważalnych konsensusów naukowo-politycznych. W długim terminie jest to jasne dla każdego wykształconego człowieka. Wszyscy przecież wiemy, że katolicko-arystotelejski obraz świata musiał utracić monopol pod naporem wczesnych odkryć naukowych oraz pojawienia się nowych paradygmatów i doktryn religijnych. To, że nie ma powszechnych prawd danych raz na zawsze, jest chyba oczywiste dla każdego, kto miał chociaż przez chwilę podręcznik do historii w rękach.Sam sięgam pamięcią mniej odległych czasów. Grupy uważające...

Przesłuchanie

Zdenerwowany i nieco przestraszony Pan Franciszek wyjaśniał, że pewnego dnia do drzwi jego mieszkania zapukał listonosz. Naszego bohatera to wcale nie zdziwiło, bo znał listonosza dobrze, skoro co miesiąc otrzymywał emeryturę w gotówce. Po oderwaniu oka od wizjera otworzył drzwi, ale od razu zauważył coś dziwnego w zachowaniu przybysza. Pracownik poczty nie przywitał się nawet, a tylko mechanicznie wręczył Panu Franciszkowi pokwitowanie i wskazał palcem miejsce na podpis. Pan Franciszek dostrzegł, że sama przesyłka, ale też druk pokwitowania, mają...

Pytania Pana Stanisława, czyli o amnezji politycznej

Z przesłanego listu wyłania się jednak bardziej skomplikowany obraz osobowości Pana Stanisława. Nie jest to obywatel zaraz taki zwyczajny. Uważnie czyta prasę codzienną, książki historyczne i niekiedy traktaty polityczne. Jest też obdarzony niezłą inteligencją i dobrą pamięcią.Pana Stanisława niezwykle martwi to, że przeczytał w polskiej prasie o hucznych obchodach 100. rocznicy urodzin naszej noblistki, Wisławy Szymborskiej. Pomyślałem, nic w tym przecież dziwnego. W końcu noblistów związanych z Polską mamy nie tak znów wielu, a nagroda to w istocie prestiżowa....

- REKLAMA -