fbpx
niedziela, 28 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonNajpierw zbiera się aktyw, czyli szczyt wszystkiego

Najpierw zbiera się aktyw, czyli szczyt wszystkiego

Znajomy uraczył mnie ostatnio następującym dowcipem. W okresie PRL-u przed zbiorem płodów rolnych często pytano: „Na polu zostały buraki oraz ziemniaki, co zbiera się najpierw?”. Odpowiedź była jasna, ponieważ „Najpierw zbiera się aktyw!”. Przytoczony żart dotyczył wszelako minionego systemu. W nowych realiach najpierw zbiera się bowiem „szczyt”.

Zanim przejdę do dalszych uwag, chciałbym poczynić bardzo ważne zastrzeżenie, które proszę, aby Czytelnicy przeczytali nawet dwa razy. Nieśpieszno mi przecież, aby jakieś eksperckie, aktywistyczne albo i nawet policyjne komanda nękały mnie lub moją rodzinę. Podobnie jak na kubku z kawą niektóre restauracje umieszczają ostrzeżenie „Uwaga, gorące!”, tak i ja muszę założyć, że przeczyta mnie kilka osób zbyt poważnie traktujących siebie samych albo zastaną rzeczywistość. Oznajmiam więc wszem i wobec, że nie chcę się tutaj odnosić do tzw. faktów empirycznych czy naukowych. Nota bene skoro mówimy o zwykłych „faktach” i „faktach naukowych”, to jednak czymś się muszą różnić, prawda? Czytacie bowiem Państwo dziełko publicystyczne, a zatem odnoszące się do tego, co polityczne i poznawalne gołym (i przymrużonym) okiem. I to za pośrednictwem gazet, a nie opasłych monografii.

Przepraszając za ten wtręt wyrozumialszych Czytelników, możemy przejść do konkretów. Skoro bowiem zebrał się już rzeczony aktyw, znaczy szczyt, to wielu osobom wydało się osobliwymi kilka kwestii. Po pierwsze to, że szczyt urządzono na pustyni, na którą wszyscy musieli się zlecieć samolotami. To akurat jest jedna z tych rzeczy, jakich szczyt dotyczy, bo masowa awiacja szkodzi podobno klimatowi. To wszystko działa więc mniej więcej tak, jakby na konferencję o prawach dziecka przywieźć skórzane paski od spodni i ostentacyjnie lać młodzieńców po tyłkach na oczach publiki. Jednocześnie rozprawiając z przejęciem o tym, że bicie jest szkodliwe dla ich psychiki. Co ciekawe, przez pewien czas krążyła plotka, że niektóre z tych odrzutowców nie dotrą, bo w Europie… zamarzły im silniki. Niemniej, tak jak pewien Ludwik i jego pies Saba, nie idźmy tą drogą! A bo to prosta droga do oskarżeń o szerzenie fake newsów (ta informacja rzeczywiście jest niesprawdzona i została zdementowana, niemniej opady śniegu w naszym regionie już prawdziwe są), ale przede wszystkim o denializm i pouczenia, że „klimat to nie pogoda”.

Zdając sobie sprawę z tej różnicy, ciekawszym wydaje się mimo wszystko co innego. Skoro bowiem szczyt wyprawiono na pustyni, to przewodniczy mu siłą rzeczy szejk. Młodzieży wyjaśniam, że nie milk shake, lecz jeden z szejków arabskich, którzy wszystkim kojarzą się z handlem ropą. I rzeczywiście, szejk akwizycji najwyraźniej nie zaprzestał, bo prasa tak krajowa, jak i światowa donosi, że reklamował on nieszkodliwość sprzedawanych przez jego pobratymców paliw kopalnych. Następnym razem łącznie z szejkami próbuję wysłać na szczyt polskich górników. Jeśli nie wypchane arabskim złotem kieszenie, to przecież na pewno widok wkurzonych, umięśnionych na skutek ciężkiej pracy pod ziemią i umorusanych od węgla Ślązaków przekona każde gremium do zmiany utrwalonego konsensusu. Nawet jeśliby go popierało 97 proc. obecnych.

Ktoś może powiedzieć, że to oszczerstwa, bo tzw. eksperci są jednymi z najtrudniej przekupnych środowisk. Sami o sobie twierdzą, że wprawdzie zmieniają poglądy, ale głównie pod wpływem zmieniających się okoliczności obiektywnych. To w dużej mierze prawda, którą i ja akceptuję, znając choćby historię zmiany paradygmatu w fizyce po ogłoszeniu przekonywających matematycznie i sprawdzonych empirycznie twierdzeń Alberta Einsteina. W tym wypadku to fakt o chlubnym dla nauki i całej ludzkości znaczeniu. Niech sobie zarazem każdy z nas przypomni, że od lat 50. do późnych lat 80. w Polsce ludowej też publikowano podręczniki i wykładano na akademiach. Wydaje mi się, że zdarzały się tam wypadki mniej chlubne, kiedy to właśnie albo wizja zapłaty, albo groźba pobicia wielu skłoniła do modyfikacji oficjalnie głoszonych poglądów względem prywatnie wyznawanych.

Zgódźmy się więc przynajmniej, że taki scenariusz, jak wyżej nakreśliłem, nie jest niemożliwy. A nawet jeśli jest fikcyjny, to na pewno rozweselający. I o to głównie przecież nam w tym felietonie chodziło.

Michał Góra

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Kiedy jeden minister powie tak, a drugi powie nie

Ucznia p. minister Barbary Nowackiej od studenta medycyny p. ministra Dariusza Wieczorka dzieli zaledwie kilka miesięcy, a więc wakacje pomiędzy egzaminem maturalnym a pierwszym semestrem studiów. Co z tego wynika nie tylko dla koalicji rządzącej?
3 MIN CZYTANIA

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Ostatnio publicystyka krajowa koncentruje się na problemach jakości i pewności prawa. Wiąże się to z wszechobecnym w naszym kraju bałaganem, który wygląda tak, jakby Polacy posiadali własne państwo nie od ponad tysiąca lat, ze znanymi przerwami, ale od kilku miesięcy. I podobnie jak właściciel dopiero co kupionego samochodu, ale wykonanego w nowej technologii, kompletnie nie mają pojęcia, jak go obsługiwać.
4 MIN CZYTANIA

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Przez kilka ostatnich lat gremia oficjalne, w tym ponadnarodowe, i media prowadzą ożywioną dyskusję na temat stanu praworządności w Polsce. Jest to trochę zabawne z dwóch powodów. O obu poniżej.
4 MIN CZYTANIA