Oto znowu te niby zdrowe i ekologiczne margaryny zaliczyły „wpadkę”. Tym razem za naszą zachodnią granicą. Portal produktwafnung.eu przedrukował niedawno informację otrzymaną z działu marketingu koncernu Nergiz Großmarkt GmbH o wycofaniu ze sprzedaży popularnej wegetariańskiej margaryny marki Vita. Opiszmy krótko, by wiedzieć, o którą margarynę chodzi:
Produkt: Vita Margarine Pure vegetable Ghee w puszce
Waga: 1.000g
Data produkcji: 09.05.2022 r.
Data przydatności: 09.05.2024
Oznaczenie partii: PN: 119 (Według producenta, inne partie i produkty nie są objęte wycofaniem).
Wycofano ją, bowiem okazało się, że ta niby super zdrowa margaryna roślinna zawiera związek organiczny, który ma podrażniać błony śluzowe. To byłaby jednak pestka, owo drażnienie śluzówek. Badania wykazały, że związek ten – glicydol – może aktywnie sprzyjać rozwijaniu się nowotworów. Podczas naukowo-kulturalnego programu w niemieckim drugim programie publicznego radia „Deuschlandfunk Kultur” poinformowano słuchaczy, że Federalny Instytut Oceny Ryzyka (Bundesinstitut fur Risikobewertung, w skrócie „BfR”) usilnie namawia producentów masowej żywności pierwszej potrzeby (czyli m.in. margaryn) do zmniejszenia w olejach i tłuszczach poziomów bardzo wątpliwych grup substancji zawierających glicydol. Zarówno znany w Niemczech z postawy prokonsumenckiej BfR, jak i inne wyspecjalizowane instytuty badawcze, zakwalifikowały ten związek organiczny do rakotwórczych. Przyznając jednakowoż, że toksyczny nie jest.
Margaryny udające margaryny
Według portalu Polski Obserwator, niektóre margaryny, w tym popularna Rama (niemal każdy, nieco dojrzalszy Polak pamięta słynną reklamę telewizyjną tej margaryny: „Rama na działkach”) – zacytujmy portal: „właściwie nie ma już prawa nazywać się margaryną”. Czyli margaryna ta, znana od dziesiątków lat nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach europejskich właściwie margaryną już nie jest. I to od piętnastu lat. Czyli od czasu kiedy „jej ówczesny producent, firma Unilever, zastąpił olej rzepakowy zwykłą wodą, aby zwiększyć swoje zyski” – pisze portal Polski Obserwator. Inne margaryny zresztą nie mają się lepiej. Woda niemal się z nich leje po otwarciu pudełka.
Szkodliwość „utrwalaczy” to mit?
Margaryny zalegające na półkach supermarketów i dyskontów podobno nie są trujące. Według niektórych, zarówno polskich, jak i zagranicznych naukowców, mitem jest, że stabilizatory, emulgatory i wszelkie inne dodatki dopuszczone do stosowania przy licznych prawnych obwarowaniach, są niebezpieczne dla organizmu człowieka. Legendy krążyły na przykład o toksyczności gumy guar, rodzaju naturalnego dodatku do żywności. Tymczasem, według ekspertów, guma ta reguluje poziom cholesterolu we krwi.
Aspartam miał być niemal zabójczy. Jednak w opinii dr Alicji Mortnesen z Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) żadne wiarygodne źródło naukowe, ani praktyka kliniczna, nie potwierdziły, że jest to substancja szkodliwa dla ludzi. Aspartam to nic innego jak mieszanka aminokwasów; fenyloalaniny i kwasu asparginowego, które i tak jemy na co dzień, bo są zawarte w wielu innych produktach „więc ich minimalny dodatek pochodzący z aspartamu niczego nie zmienia” – twierdzi dr Alicja Mortnesen. Warto jednak pamiętać, że co naukowiec, to inna opinia, a co nowe badanie, to inny zleceniodawca.
Szkodliwe? Wyprodukujmy zdrowe
Nie wdając się w oceny stopnia szkodliwości margaryn czy innych produktów żywnościowych (czy też braku tej szkodliwości) i nie przerzucając się badaniami naukowymi, warto rekomendować polskim producentom żywności, przede wszystkim tym drobniejszym, by zawsze i w każdym miejscu podkreślali, że ich produkty są zrobione tradycyjnymi metodami i ze zdrowych komponentów. I że nie mają nic wspólnego z wytworami wielkich koncernów spożywczych.
„Wpadki” takie jak z margaryną Vita można wykorzystać. Toksyczne, bądź podejrzane tylko o zły wpływ na zdrowie produkty, otwierają przestrzeń i szansę dla polskiego wytwórcy – także eksportera. Tym bardziej, że polska żywność wciąż jeszcze kojarzy się z naturalnym i zdrowym „jedzeniem ze Wschodu”. Nie musi być ono przy tym tańsze od tego rozreklamowanego, wyższa cena nie powinna więc nikogo zaskoczyć.