Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego w maju przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 13,5 proc. w stosunku do maja 2021 r., ale po raz pierwszy od około roku realne tempo wzrostu wynagrodzeń spadło poniżej zera. W rozmowie z PAP Karol Pogorzelski prognozuje, że przez kolejne miesiące taki spadek będzie wynosił ok. 1 proc. miesięcznie, a sytuacja może trwać nawet rok.
– Gospodarka hamuje, co daje pracodawcom lepszą pozycję przy negocjowaniu płac, a poza tym, ze względu na spowolnienie, pracownicy będą bardziej cenić stabilność zatrudnienia i będą chętniej godzić się na niższe podwyżki – powiedział ekspert Pekao.
Karol Pogorzelski dodał, że powinniśmy się spodziewać, że złe dane z rynku pracy będą z nami dopóty, dopóki będzie trwać spowolnienie gospodarki i przypomniał, że wzrost gospodarczy Polski pod koniec 2022 r. zbliży się do zera, a na początku 2023 r. będzie nawet przez pewien czas ujemny.
– Nie jest wykluczona recesja, jednak żeby do niej doszło, muszą się pojawić nowe, negatywne czynniki. Jednym z nich mogą być problemy z dostawami gazu do Europy. Wprawdzie te informacje już się pojawiły, ale jeszcze nie wiemy, jaki to będzie miało wpływ na gospodarkę europejską. Gdyby jednak doszło do racjonowania gazu w Niemczech i spadła tam produkcja przemysłowa, to polskie firmy również by to odczuły – stwierdził ekonomista Banku Pekao. – Uwzględniając efekt podatkowy [lipcowej obniżki podatku PIT z 17 do 12 proc. – red.] siła nabywcza gospodarstw domowych pozostanie relatywnie wysoka. Ale nastroje konsumentów są słabe, gospodarstwa domowe nie są skłonne do dużych zakupów z obawy przed tym, jak będzie wyglądać ich sytuacja finansowa. Mniejszy popyt z ich strony będzie tłumił inflację – powiedział Pogorzelski.
PAP