Według ekspertów z rynku nieruchomości spadek popytu na mieszkania jest efektem kurczenia się zdolności kredytowej wynikającej ze znaczącego wzrostu stóp procentowych oraz niepewności gospodarczej wywołanej wojną.
– W kolejnych miesiącach [spadki – red.] będą się pewnie jeszcze pogłębiać, bo proces analizy wniosku kredytowego trochę trwa, a nic nie wskazuje, by sytuacja kredytobiorców miała się szybko poprawić – powiedział w rozmowie z PAP ekspert serwisów Obido i Otodom Marcin Krasoń. – Zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym widzimy, że wrócił rynek kupującego. Mieszkania u pośredników i deweloperów nie sprzedają się już jak ciepłe bułeczki, decyzja zakupowa trwa coraz dłużej i prowadzenie klienta do sfinalizowania transakcji jest dziś o niebo trudniejsze niż pół roku temu – wyjaśnił ekspert.
Z kolei Marek Wielgo z portalu GetHome twierdzi, że popyt na mieszkania drastycznie zmalał z powodu obowiązującej od kwietnia rekomendacji KNF, która ograniczyła zdolność kredytową potencjalnych nabywców mieszkań. Do tego trzeba dodać wzrost oprocentowania kredytów mieszkaniowych oraz obawy przed skutkami gospodarczymi wojny w Ukrainie.
Ekspert zaznaczył, że zdolność kredytowa potencjalnych nabywców mieszkań drastycznie zmalała, bo banki obliczają ją biorąc pod uwagę cenę kredytu wyższą od rzeczywistej aż o 5 punktów procentowych. Osoby, które chciały dostać kredyt, starały się o niego w marcu, aby uniknąć wejścia w życie opisywanej rekomendacji KNF. W kwietniu na rynku mieszkaniowym nastąpiło tąpnięcie, a w maju popyt na mieszkania zaczął spadać.
PAP