fbpx
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonOceniaj pracę, nie ludzi za to, że są starzy

Oceniaj pracę, nie ludzi za to, że są starzy

We salute the rank, not the man! To znany cytat ze świetnego serialu, jakim jest „Kompania Braci”. Dotyczy oczywiście sytuacji wyjętej spod praw wolnego rynku, bo dowodzenie na wojnie to nie zarządzanie w firmie. Żołnierze, niejako z automatu, muszą okazać szacunek przełożonym. Nawet wtedy, kiedy ich nie lubią. Salutowanie stopniowi, nie człowiekowi, to jakiś pomysł na to, jak oddzielić czyjąś pracę od niego samego.

W szerszym kontekście, jakim jest sytuacja rynkowa, czyli suma dobrowolnych wymian, ta serialowo-żołnierska anegdota ma jednak swoje zastosowanie. Oceniamy bowiem na rynku pracę, a nie ludzi, którzy ją wykonali. Jak świetnie opisuje to Piotr Bartula w zbyt mało znanej książce, jaką jest „Liberalizm u kresu historii”, jest to wynalazek XIX-wiecznego kapitalizmu. Jasne, na pewno w czasach feudalnych czasami i w pewnych przypadkach to też się udawało, ale chodzi tu o pewien trend. Trend, w którym powinniśmy żyć także teraz. A który niestety jest podkopywany. Musimy utrzymać rynek pracy jako, no właśnie, rynek pracy. A nie rynek ludzi. Musimy to rozgraniczać.

Jestem świeżo po konferencji „Uwaga! Smartfon”, gdzie wziąłem udział w panelu na temat srebrnej gospodarki, a więc sumy dóbr i usług skierowanych na rynek osób w wieku poprodukcyjnym. Myślę jednak, że taka definicja srebrnej gospodarki jest zbyt uboga, bo powinna ona obejmować też sumę dóbr i usług wyprodukowanych przez tych z nas, którym już z uwagi na upływ lat posiwiały głowy (ja jestem w trakcie). Takich ludzi będzie u nas coraz więcej bo, niestety, starzejemy się jako społeczeństwo. O smutnych konsekwencjach tego zjawiska pisałem już ostatnio. Rynek jest jednak od tego, aby działał i dostarczał. I przezwyciężał. Dostarczać zaś będą, w coraz większym stopniu, ludzie po sześćdziesiątce.

Czego się dowiedziałem podczas panelu, a co czułem jedynie podskórnie i na co nie miałem poparcia w żadnych danych, to skala dyskryminacji, z jaką spotykają się starsi ludzie chcący nadal być aktywnymi zawodowo. Zdarzają się pracodawcy, którzy nie chcą ich zatrudniać i mają ku temu swoje powody. Może niekiedy racjonalne, na pewno każdy przypadek jest inny. Wolny rynek jako pewne zjawisko ma jednak niesamowitą właściwość, jaka przejawia się w twórczej destrukcji. Ci, którzy będą irracjonalnie dyskryminować, sami odetną się od źródła srebrnej siły i finalnie rynek ich za to ukarze. Na jakiś swój sposób, bo rynek to nie jest żadna abstrakcja, bożek czy mzimu, a nasze wolne wybory. Jeśli ktoś nie chce zatrudnić na przykład sprzedawcy po sześćdziesiątce, to jest to jego sprawa. Ale będzie to też jego problem, kiedy okaże się, że młodszych i jednocześnie dobrych kandydatów na to stanowisko jest za mało.

Problem rynkowych wyborów ma swoje antypody, jest nim państwowa interwencja. I tutaj jest jeszcze więcej do zrobienia. Chwalimy się niskim bezrobociem, ale nie mówimy o bierności zawodowej. Także wśród osób w wieku emerytalnym, których, to oczywiste, chęć do pracy się zmniejsza wtedy, kiedy mogą odejść na emeryturę. Jak podaje GUS, aktywność zawodowa wśród mężczyzn w przedziale wiekowym 60–89 lat ma wartość 24,9 proc., a w grupie kobiet 9,0 proc. Dane za 2022 rok. Skąd ta różnica? Wystarczy ją zrymować z różnym wiekiem emerytalnym. I żeby powiększyć ją wśród kobiet, muszą one przechodzić na emerytury wtedy, kiedy mężczyźni. Bo to oczywista niesprawiedliwość, że mężczyzna przeciętnie na emeryturze spędzi 7 lat a kobieta 20. Różnicując wiek emerytalny, wyrządzamy też krzywdę sobie samym, bo odciągamy z rynku część pracowników, w tym przypadku są to kobiety. Które przechodzą wcześniej na emerytury, ale niskie.

Społeczeństwo się starzeje, rynek będzie musiał się do tego dostosować. I zrobi to moim zdaniem łatwiej niż państwo. Na rynku będą wygrywać rozproszone decyzje dotyczące zatrudniania ludzi po sześćdziesiątce. Bo to będzie sensowna strategia adaptacyjna dla obu stron takiej wymiany. A zrównanie lub podniesienie wieku emerytalnego w sytuacji, w której, jak elokwentnie przekonuje Angus Deaton, śmierć się starzeje, więc możemy pracować dłużej, urasta do jakiegoś ogromnego problemu i politycznej misji samobójczej. Choć potrzeby zmian na tym polu powinny być dla wszystkich oczywiste. Rynek jest po prostu bardziej elastyczny. Zapewnia też po prostu lepszą przyszłość. Lepsza jest dla mnie wizja siebie samego aktywnego na starość niż oglądającego życie przez ekran komputera i gasnącego gdzieś w rytm „Natural Blues”. Ten moment chcę oddalić w czasie jak najbardziej.

Choć i on nadejdzie, taka jest kolej rzeczy.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

Uwaga Smartfon. Uwaga nostalgia

Największym problemem społecznym, jaki już teraz ma Zachód, a więc i Polska, jest utrata wizji przyszłości i popadanie w nostalgię w jej dwóch odmianach. Przezwyciężenie tego kryzysu wyobraźni i w konsekwencji też możliwości, bo nie można zrobić czegoś, czego nie potrafimy sobie wyobrazić, jest kluczowe.
4 MIN CZYTANIA