fbpx
środa, 6 grudnia, 2023
Strona głównaFelietonOdyseja Europejska, czyli czas niebinarny na Księżycu

Odyseja Europejska, czyli czas niebinarny na Księżycu

Przed 2023 rokiem nie było żadnego znaczącego europejskiego kosmodromu, ale już zaraz będziemy mieli wydane zarządzenie o czasie letnim, zimowym i niebinarnym na Srebrnym Globie. Proponuję jeszcze wdrożyć Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych Księżycan – pisze w najnowszym felietonie Michał Góra.

 

Na wstępie chciałbym przeprosić Czytelników portalu, że dawno nie pisałem. Nie, żeby absurdalna rzeczywistość nie dostarczała inspiracji. Chodziło o przyczyny bardziej przyziemne i zwykły brak czasu.

Z całą pewnością nie będę jednak przepraszał za to, że nie poruszę szerzej tematów, wokół których znowu rozpętała się w Polsce burza. Ile razy przez nasz biedny kraj może się przetaczać ta sama dyskusja, czy Papież Polak był dobry, czy jednak zły? Tym razem przybrało to przede wszystkim postać wzajemnego obrzucania się błotem i dociekania, kto ma wśród znajomych większą ilość zwyrodnialców krzywdzących dzieci. Trudno, aby debata publiczna upadła niżej, ale tak się stało i obserwuję ten trend po „obu stronach”. Wypada jeszcze dodać do tego korwnistyczny argument, że europejska lewica to potomkowie hitlerowców na dokładkę z nowo-ateistycznym argumentem, że Kościół katolicki popierał Hitlera. W takiej sytuacji będziemy już mieli w ręce erystycznego pokera królewskiego – argumentum ad paedophilum et hitlerum.

Interesujące jest zarazem to, że owe mityczne „obie strony” dziwią się upadkowi autorytetów i postępującej postmodernizacji życia publicznego. Jednym nie podoba się bowiem to, że nikt już nie wierzy w dogmaty religijne i że można bezkarnie atakować na przykład taką figurę, za jaką niegdyś uważany był Jan Paweł II. Drudzy nie mogą pojąć tego, jak można naigrywać się z – nierzadko niemniej nadętych i autorytarnych niż papieże – profesorów akademickich czy kwestionować znaczenie – nierzadko niemniej dogmatycznej niż przykazania wiary – metody naukowej w życiu społecznym.

Rzecz w tym, że w istocie żaden się wzór do naśladowania nie uchowa, gdy koniecznie będziemy chcieli do każdego jakiś brud przylepić. W całej tej niestrawnej brei przewinął się jeszcze, naprawdę przykry, wątek samobójstwa nastolatka. Po co się w tym wszystkim mają babrać uczciwi ludzie? Wzniosę się więc na chwilę ku wyżynom aroganckiej pedagogiki, na wzór tzw. medialnych i wszystkowiedzących ekspertów, i zwyczajnie przed tym wszystkich przestrzegam.

Tych spraw więc poruszać nie będę. Starym zwyczajem chciałbym nas oderwać nieco od Ziemi i wyruszyć w abstrakcyjną podróż. Dzisiaj może nie w kierunku idei politycznych, ale dosłownie w stronę gwiazd. Skomentować wypada bowiem dwa newsy.

Pierwszy to taki, że ostatnio coraz częściej pisze się o działaniach Europejczyków na polu kosmicznym. Co prawda znacznie wcześniej i bardziej donioślejsze osiągnięcia na tym polu odnotowała rzekoma „swołocz” pod postacią Sowietów, ale dzisiaj „nie dobra o tym mówić”. Zresztą, Europejczycy od dawna żyją już w cieniu drugich wielkich zdobywców kosmosu, a więc Amerykanów. Właściwie mało czym Europejczycy mogą się pochwalić. Jedna rzecz, jak zwykle, idzie im wszelako świetnie. A jest nią uchwalanie oderwanych od rzeczywistości, biurokratycznych regulaminów we wszystkich aspektach życia. Nie ma się więc co dziwić, że eksplorację kosmosu od tego właśnie Zwycięski Naród Europejski (który istnieje ontologicznie mniej więcej na tej samej płaszczyźnie co Smok Barnaba albo Siedmiu Krasnoludków) jął poczynać. Liczne portale podały bowiem wiadomość, że Europejska Agencja Kosmiczna chce ustalić jednolitą sferę czasową… na Księżycu. Świetnie. Przed 2023 rokiem nie było żadnego znaczącego europejskiego kosmodromu, ale już zaraz będziemy mieli wydane zarządzenie o czasie letnim, zimowym i niebinarnym na Srebrnym Globie. Proponuję jeszcze wdrożyć Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych Księżycan.

Nie ma się co dziwić moim żartom, bo podobnej tematyki dotyczy drugi news, na którego krótkim omówieniu zakończę ten felieton. Jak bowiem wyczytałem na stronie internetowej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, organizuje się tam konferencję pt. „Gender w kosmosie – wyzwanie we współczesnej erze kosmicznej”. I to jest właśnie prawdziwe science-fiction, którego nie powstydziłby się Arthur C. Clarke. Ot, taka Odyseja Europejska. Szkoda tylko, że przed tym wszystkim nie można już uciec. Nawet na Księżyc.

Michał Góra

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Najpierw zbiera się aktyw, czyli szczyt wszystkiego

Znajomy uraczył mnie ostatnio następującym dowcipem. W okresie PRL-u przed zbiorem płodów rolnych często pytano: „Na polu zostały buraki oraz ziemniaki, co zbiera się najpierw?”. Odpowiedź była jasna, ponieważ „Najpierw zbiera się aktyw!”. Przytoczony żart dotyczył wszelako minionego systemu. W nowych realiach najpierw zbiera się bowiem „szczyt”.
3 MIN CZYTANIA

Traktują nas jak trzeci świat

Czy niemiecka firma, wykorzystując swoją niemal monopolistyczną pozycję na rynku usług transportowych, niezgodnie z prawem dyskryminuje Polaka poprzez nieudzielenie mu dostępu do tego rynku?
6 MIN CZYTANIA

Czy istnieje chrześcijański libertarianizm?

Rozmiar zwycięstwa w tegorocznych wyborach prezydenckich w Argentynie Javiera Milei nad Sergio Massą przerósł wszelkie oczekiwania. Był to głos sprzeciwu wobec katastrofalnej sytuacji gospodarczej kraju, w którym roczna stopa inflacji we wrześniu br. wzrosła do 140,1 proc.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Najpierw zbiera się aktyw, czyli szczyt wszystkiego

Znajomy uraczył mnie ostatnio następującym dowcipem. W okresie PRL-u przed zbiorem płodów rolnych często pytano: „Na polu zostały buraki oraz ziemniaki, co zbiera się najpierw?”. Odpowiedź była jasna, ponieważ „Najpierw zbiera się aktyw!”. Przytoczony żart dotyczył wszelako minionego systemu. W nowych realiach najpierw zbiera się bowiem „szczyt”.
3 MIN CZYTANIA

Nie słuchajcie fact-checkerów: w demokracji prawda często leży… pośrodku

Wielokrotnie w moich felietonach poruszałem wątki związane z radykalnym scjentyzmem, relatywizmem, negocjowaniem kompromisów albo problemem prawdy przez duże „P” w społeczeństwie liberalno-demokratycznym. W tym kontekście środowiska, które ogólnie nazwiemy „racjonalistycznymi” – na przykład popularny portal Fakenews.pl – często posługują się hasłem, że „Prawda nie leży pośrodku”. Niekiedy jeszcze z dodatkiem, „bo leży tam, gdzie leży”.
4 MIN CZYTANIA

Co to za różnica, czy Ziemia jest płaska?

Mój kolega często powtarza następującą anegdotę. Kiedy wspólnie z rodziną wyruszają drogą lotniczą na wakacje, już na pokładzie startującego samolotu na głos pozwala sobie żartobliwie skomentować: „Patrzcie, jednak jest płaska!”.
3 MIN CZYTANIA