Mam nadzieję, że Czytelnicy mi to wybaczą, ale tak się złożyło, że w dwóch felietonach z rzędu poruszę tematykę, która dotyczy treści publikowanych przez Fundację Warsaw Enterprise Institute.
Na swoim profilu w mediach społecznościowych WEI promuje bowiem własną petycję w sprawie przeciwdziałania patologiom związanym ze stosowaniem w Polsce instytucji tymczasowego aresztowania. Zadano tam trafne pytanie, „Dlaczego dotyczy to także ciebie?”. Od razu słusznie odpowiedziano: „Nie ma znaczenia, że żyjesz z prawem za pan brat. Do aresztów trafiają często ludzie całkowicie niewinni – w wyniku pomyłki, pomówienia, albo nonszalancji prokuratora. Sądy przychylają się do 9 na 10 prokuratorskich wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania!”.
Z uwagi na to, że treści zamieszczane na portalu „Forum Polskiej Gospodarki” są często adresowane do przedsiębiorców, wspomniana petycja powinna zainteresować właśnie osoby prowadzące działalność gospodarczą na własny rachunek oraz inne podmioty wykonujące czynności związane z ryzykiem narażenia się na konsekwencje prawne. W dzisiejszych realiach absurdalnego wręcz przeregulowania systemów prawnych oraz istnienia zjawiska overcriminalization, czyli stosowania nadmiernej ilości sankcji karnych, dotyczy to właściwie wszystkich osób podejmujących bardziej złożoną aktywność społeczną, na przykład społeczników czy hobbystów. Szerzej na problem patrząc, powinniśmy w ogóle zacząć działać na rzecz uproszczenia, przejrzystości i względności prawa, zwłaszcza karnego, a także ścisłego kontrolowania organów państwa w stosowaniu arbitralnych uprawnień względem obywateli.
W samym uzasadnieniu petycji autorzy słusznie zauważają, że „Polska znajduje się, niestety, w niechlubnej europejskiej czołówce, jeśli chodzi o średni czas, jaki podejrzani spędzają w aresztach śledczych (…) Niepokoi także rosnąca liczba osób przebywających w aresztach śledczych”. W związku z tym w petycji zgłoszono pięć istotnych postulatów:
- Wprowadzić prawne limity dla maksymalnego czasu trwania tymczasowego aresztowania – jak we Francji czy w Holandii.
- Wprowadzić kryterium wagi przewinienia. Tymczasowe aresztowanie powinno być stosowane wyłącznie w przypadkach ciężkich przestępstw.
- Traktować zwolnienie za poręczeniem jako domniemane, a areszt jako konieczność. Pozbawienie wolności jako rodzące olbrzymie koszty społeczne powinno być traktowane jako ostateczność.
- Zreformować wytyczne dla organów ścigania w taki sposób, by na etapie postępowania przygotowawczego domyślnie stosowały nieizolacyjne środki zapobiegawcze (np. poręczenie majątkowe, dozór policji), a tym samym realizowały w praktyce standardy wynikające z przepisów kodeksu postępowania karnego.
- Stosować orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w których znajduje się wiele szczegółowych gwarancji dla osób tymczasowo aresztowanych.
Z wszystkimi należy się zgodzić, ale można dodać kolejne:
Po pierwsze, sędziowie powinni być chronieni przed swego rodzaju „odwetem” ze strony prokuratury lub polityków, jeśli w swojej niezawisłości nie zgodzą się na zastosowanie tymczasowego aresztowania w konkretnym przypadku. Dotyczy to przede wszystkim takich spraw, które mają charakter polityczny lub nośny medialnie. Sędziowie muszą być wolni od nacisków politycznych, organizacyjnych, a być może nawet społecznych i medialnych. Zastosowanie tymczasowego aresztowania nie powinno mieć charakteru mechanicznego. Niska statystyka zaakceptowanych wniosków nie świadczy przecież o niesprawności wymiaru sprawiedliwości. Być może jest wręcz przeciwnie i nadmierna ugodowość oraz automatyzm sądów względem próśb prokuratury, a także ocenianie działania systemu wyłącznie na podstawie matematycznych i statystycznych wyników, stanowi patologię samą w sobie. Nikt przecież nie twierdzi, że wysokie notowania polityków w Północnej Korei świadczą o demokratyzacji i transparentności tamtejszego systemu wyborczego. Wymierzanie sprawiedliwości nie jest też zajęciem empirycystycznym lecz o charakterze słusznościowym. Jest zupełnie niewykluczone, że system, który akceptuje tylko 40 proc. wniosków o tymczasowe aresztowanie i uznaje winnymi zaledwie 60 proc. osób postawionych w stan oskarżenia jest bardziej poważny i sprawiedliwy niż ten, którego statystyki oscylują wokół 90-95 proc. pozytywnych „załatwień” sprawy.
Po drugie, wypada rozważyć wprowadzenie do polskiego systemu instytucji podobnej do tzw. wielkiej ławy przysięgłych, znanej z systemów common law. Składałaby się ona z niewykształconych prawniczo, ale godnych zaufania obywateli i decydowała, czy dowody przedstawione przez prokuratora są dostatecznie silne, aby w ogóle wnieść oskarżenie przeciwko konkretnej osobie lub przynajmniej zastosować względem niej tymczasowe aresztowanie. Nie może być tak, że dolegliwości tego rodzaju stosowane są na podstawie lichych dowodów, niejako automatycznie, na wpadkowych zaledwie posiedzeniach sądu, bez odpowiedniego czasu na zaznajomienie się przez podejrzanego lub jego obrońcę z materiałem dowodowym. Koncentracja czasu przeznaczonego na czynności związane ze zbieraniem dowodów powinna być zasadniczo przeniesiona na przedprocesowy i operacyjny etap działania organów ścigania.
Po trzecie, popularyzować można ogólne dążenie do liberalizacji, większej elastyczności i przejrzystości prawa, w tym przepisów odnoszących się do wymierzania jednostkom określonych dolegliwości. Chodzi o to, aby normy o charakterze penalnym stanowiły wyjątkowy i ostateczny sposób reakcji państwa na niepożądane zjawiska społeczne (ultima ratio). Nie może być tak, że naruszenie niejasnych i podlegających wielorakiej wykładni przepisów, na przykład administracyjnych czy podatkowych, obwarowane jest licznymi i coraz to nowymi sankcjami karnymi. Ostatnio nie ma ustawy bez przepisów karnych, a same ustawy produkowane są masowo. Być może w grę wchodzi również porzucenie przestarzałej zasady legalizmu, który czyni z prokuratury postpeerelowskiego „strażnika praworządności”, na rzecz oportunizmu i sformowania wykwalifikowanej, niezależnej służby zajmującej się głównie funkcjami oskarżycielskimi w poważnych sprawach karnych.
Ostatecznie jeszcze raz zachęcam Państwa do zapoznania się z petycją Warsaw Enterprise Institute. Możecie ją Państwo podpisać na portalu openpetition.eu.
Michał Góra